sobota, 30 sierpnia 2014
62 rozdział
>>Grzesiek<<
I w końcu wolna chata. Rzuciłem się na łóżko z rękoma na karku. Spokój od kłótni Olka i Mańki na tydzień. Spokój od mamy i Maćka. Jak dobrze. Uważnie przyglądałem się ścianą mojego pokoju. Od samego początku, znaczy się od kiedy mieszkamy z mamą u Maćka, mój pokój jest taki sam. Zmieniło się tylko łóżko i kilka szafek. Kolor ścian pozostał ten sam. W okresie buntu miałem do rodziców żal, że się rozstali. Że nie wzięli pod uwage tego, że mi jest ciężko. Teraz kiedy mama powiedziała mi czemu odeszła, rozumiem. Jestem wdzięczny Maćkowi, że się nami zajął. Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk telefonu.
-No hej – rzuciłem do słuchawki.
-Cześć. Minęliśmy właśnie tabliczke Wrocław. Gotowy?- usłyszałem głos Mateusza.
-Nie do końca. Nie mam alkoholu. Musimy jechać do sklepu.- wyciągnąłem w szafy koszulke i naciągnąłem na siebie.
-To nie problem. Podjedziemy po Ciebie i jedziemy do sklepu. To na razie.- rozłączył się, a ja zbiegłem na dół i zacząłem zakładać buty. Wyszedłem z domu i usiadłem na schodach. Po 5 minutach przed domem pojawił się samochód Krzyśka.
-Siema- rzuciłem wsiadając do auta.
-Cześć, młody- odpowiedział kierowca, szczerząc zęby.
-Ej, ale jak nie mamy żadnych dziewczyn to będzie nudno.- mruknął Mateusz.
-Znajdziemy sobie jakieś. Grzesiu ma znajomości. – odpowiedział mu Kris.
-Czemu nie wzięliście siostrzyczek?- zapytałem, spoglądając na Krzyśka i Mateusza.
-Żartujesz sobie ze mnie. Ja wyjechałem z domu, żeby od niej odpocząć. -odezwał się Pawlicki.- Och, Leon to i Leon tam to. –parodiował Oliwie.
-U mnie to samo. I Greg to i Greg i Greg. Normalnie do obrzydzenia.- zaśmiał się Kris.
-Dobrze, że moja do takiego stadium jeszcze nie doszła.- westchnąłem.
-Poczekaj. Jeszcze kilka lat i Mańka też tak będzie gadać.- spojrzałem na Leona, który siedział cicho.
-A Tobie co? Znowu Cię laska rzuciła?- szturchnąłem go. Zmierzył mnie.- No co?! Pytam tylko?
-To lepiej nie pytaj- burknął i odwrócił głowe do okna. Wymieniłem spojrzenia z Matem i Krisem. Mat podniósł tylko ramiona, po czym je opuścił. W sklepie kupiliśmy to co nam było potrzebne i wróciliśmy do domu.
-No Leoś mów co jest!- krzyknął już lekko wstawiony Kris. Leon spojrzał na niego błagalnym wzrokiem.
-Nic, stary. Nic nie jest. –odpowiedział.
-No jak to nic? Zamulasz, mało pijesz, znaczy się praktycznie nic. Nie podobne do Ciebie.- wtrącił Mat.
-Bo jestem chory.- spuścił głowę, po czym podniósł ją z powrotem. Spojrzeliśmy na siebie z Krzyśkiem.
-Na co?- zapytałem. Milczał przez chwile, po czym wziął głęboki oddech.
-Mówie Wam to tylko dlatego, że jesteście moimi przyjaciółmi. I jesteście pierwszymi osobami, którym o tym mówie…-ciągnął.
-No weź, do cholery mów!- zdenerwował się Krzysiek.
-Mam białaczke.- Mateusz upuścił butelke, która z hukiem rozbiła się na podłodze. Krzysiek poderwał się z fotela i poszedł do kuchni. Wrócił z workiem na śmieci.
-Wrzucajcie tu wszystkie butelki. Raz!- zaczęliśmy zbierać cały alkohol. –Trzymamy się razem od samego początku. Od czasu kiedy się urodziliśmy, więc i teraz razem przez to przejdziemy. Leon musisz zacząć leczenie. Musimy szukać wszelkich sposobów na to, żebyś przeżył. Bo Czwórka we trójke?! Bez sensu. Jeżeli Ty nie możesz pić my też tego nie będziemy robić. Prawda chłopaki? –spojrzał na mnie i Mateusza.
-No jasne, że tak. –odpowiedziałem.
-Głupie pytanie.- dodał Mat.
-Na zawsze Czwórka?!- Kris rzuciła nam spojrzenia.
-Na zawsze!- odpowiedzieliśmy chórem.
>>Nicole<<
-Mamo. Michał.- weszłam do salonu.
-Hmm?- mruknął Michał podnosząc na mnie wzrok znad laptopa. Zrobił wielkie oczy po czym spojrzał na mame, która wychyliła się z kuchni.
-To jest mój chłopak Karol.- powiedziałam odwracając głowe w strone chłopaka.
-Dzień dobry- skinął głową.
-Dzień dobry. –odpowiedział Michał dokładnie przyglądając się brunetowi.
-Proszę siadajcie. Zaraz będzie obiad. Nicole pomożesz mi?- poszłam za mamą do kuchni.- Mówiłaś…
-Mamo. Ja wiem, że ty byś chciała, żebym była z chłopakiem, który wygląda jak Michał. Jest przystojny, dużo zarabia i ubiera się jak każdy inny facet. Ale Karol to mój chłopak nie Twój i nie musi Ci się podobać.
-Kochasz go?- zapytała cały czas patrząc mi w oczy.
-Mamo… wiesz jak to jest.
-No właśnie chyba nie wiem.
-Lubię go i to bardzo, a nawet może kocham.
-Czemu tak bardzo bronisz się przed uczuciem do Krzyśka?
-Mamo!- podniosłam ton głosu.- Przecież Ci mówiłam, żebyś nie gadała o Krzyśku. Nie byłam z nim, nie jestem i nie będę. Nic do niego nie czuje. To tylko kolega. Zawsze tak było i cały czas jest. Naprawdę nic się nie zmieniło.
-Jeżeli jesteś tego taka pewna…- powiedziała, ale w jej głosie nadal było czuć niedowierzanie. Westchnęłam ciężko i wyszłam z kuchni.
-Interesujesz się jakimś sportem? –Michał bardzo uważnie obserwował Karola. Usiadłam koło mojego chłopaka.
-Sportami raczej nie, ale pracuje u taty w warsztacie. Bardzo lubie grzebać przy samochodach. Lubię motory.
-Ahaa…-mama podała obiad. Przez cały posiłek było dość spięcie.
-Czemu jesteś ubrany cały na czarno?- zapytał Paweł, gdy siedzieliśmy przy deserze.
-Taki jest mój styl.
-Cały na czarno?! To dziwny ten Twój styl.
-Metalowcy, braciszku tak się ubierają.
-Kto?!
-Metalowcy. Osoby słuchający ciężkiej muzyki.- odpowiedział mu Karol.
-No nie dziwie się, że jest ciężka, jak Wy wojskowe buty nosicie.- zaśmiałam się.
-Nie w tym sensie. Ciężka dla uszu. Metal, heavy metal. Bardzo mocna muzyka rockowa.
-I tak nie kumam, ale spoko. –uśmiechnął się szeroko. I tak siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Paweł polubił Karola, ale mama z Michałem przez cały czas przyglądali mu się niepewnie.
************************************************
Czytacie-Komentujecie
Witam Wam Moi Czytelnicy :)
Przepraszam za moją długą nieobecność, ale po prostu zrobiłam sobie wakacje. I do tego nie miałam weny, więc i tak nic bym nie wstawiła :/
Ale powracam, tak jak i szkoła, i mam nadzieję, że wena także powróci :D
Witam i przedstawiam...
Karol. Lat 22. Chłopak Nicole. Pracuje w warsztacie samochodowym swojego ojca. Metal.
Subskrybuj:
Posty (Atom)