piątek, 12 lutego 2016

70 rozdział -CZY TO JUŻ KONIEC???

Witam Was moi czytelniczki  ❤
Jak widzicie moja regularność jest przerażająca. Więc postanowiłam, że skończę to opowiadanie. Jest wiele powodów. Nauka, brak czasu, brak weny, brak pomysłu, brak chęci, a przede wszystkim chyba brak miłości do opowiadania. Tak, więc miłego czytania ostatniego 70-ego rozdziału. Dziękuję, że byłyście ❤
*************************************************
>>Krzysiek<<
-I nareszcie wolny weekend!- krzyknąłem, kładąc się na leżaku.
-Ty się bracie tak nie ciesz, bo będziesz po nim tak zmęczony, że -powiedział Mateusz.
-Ee tam. Przeżyjemy
-Mateusz ma racje, braciszku. -podniosłem głowę, rzucając spojrzenie mojej "kochanej" siostrze. -Będziesz tak marudził, że Cię Nicole z domu wyrzuci.
-Kto Ci powiedział, że
-Że macie zjazd? -przerwała mi. -Mam swoje źródła.- już otworzyłem usta, żeby jej odpowiedzieć- Nie bój się, nie zostaje. Poczekam aż przyjadą wszyscy. Powiem co mam powiedzieć i sobie pojadę.
- To nie ode mnie zależy czy będziesz mogła zostać -powiedziałem.
-Okej. Ja nie wiem czy chcę z Wami zostać. - położyła się na leżaku obok. -Chcę wrócić do kogoś na kim mi zależy i mnie rozumie.
- Czyli przyjaciół masz gdzieś? - usiadłem dokładnie się jej przyglądając.
-Tak jak oni mieli mnie gdzieś, gdy wybuchła kłótnia z Grzegorzem.
-Czy Ty się słyszysz?! Przecież uciekłaś sobie. Nawet nie wiedzieliśmy gdzie jesteś. Jak mieliśmy Ci pomóc jak nie odbierałaś od nikogo?! -odwróciła głowę i milczała. Wiedziała, że mam rację. Na taras wbiegła Oliwia.
-Lili!! -pisnęła i przytuliła ją, jakby chciała ją udusić. Wstałem i poszedłem do domu.
-No wchodź. Kogo się boisz? -usłyszałem głos Grześka z przedpokoju, wepchnął do salonu Nick'a. Obleciał pokój wzrok, po czym zatrzymał go na mnie i stanął. -Krzysia? Krzysia się, stary, boisz?!-Dudek wybuchł śmiechem.
-Cześć -mruknął.
-No cześć. Czego się boisz? Przecież nic nie zrobiłeś. Chowałeś moją siostrę, ale pewnie się wkurzyłeś jak się dowiedziałeś, że Ciebie też na starcie okłamała.-kiwnął głową i usiadł koło mnie na kanapie.- Wcale się nie dziwię.
-A gdzie reszta? -zapytał Grzesiek.
-Dziewczyny z Lilianą, a Mati z Leonem w kuchni. Zawołaj wszytskich i przypomnij Lili, że chciała nam coś powiedzieć.
-Wolałbym się z nią nie widzieć.-poszedł po chłopaków, a wstałem zawołać dziewczyny.
-Liliana. Są wszyscy. Chciałaś nam coś powiedzieć.

>>Liliana<<
Stałam jak skazany przed sądem, przyglądając się moim przyjaciołom. Na każdej twarzy małowały się inne emocje. Dziewczyny niby cieszyły się, że mnie widzą, ale dało się wyczuć w ich oczach dezaprobate. Leonowi i Mateuszowi było wszystko jedno. Nick jakby się bał, że spanikuje. Mój brat był zły i w ogóle tego nie krył, ale w pomieszczeniu znajdowała się osoba, której najbardziej należały się moje przeprosiny. Stał oparty o furtyne w drzwiach, ale na mnie nie patrzył. Próbowałam bezsłownie zmusić go, żeby to zrobił, ale mi się nie udało. Wzięłam głęboki oddech.
-Chciałabym Wam wytłumaczyć na początku czemu tak się zachowałam.-nikt się nie odezwał. Nie wiedziałam czy uznać to za zły czy dobry znak.- Grzegorz zawsze się ze wszytstkimi wygłupiał, czym zwracał na siebie Waszą uwagę. No ze mną też, ale mnie się to tak nie podobało jak Wam.Wymyśliłam, więc plan, w którym zwróciłabym na siebie przynajmniej uwagę dziewczyn i nie powiem podziałało bardzo dobrze. Jak Wam powiedziałam, że Grzegorz mi się podoba i chyba się w nim zakochałam. Było logiczne, że na to czekałyście. Na początku było fajnie. Musiałam się tylko do niego wdzięczyć, co jakoś specjalnie mu chyba nie przeszkadzało albo tego nie pokazywał. W sumie teraz nie ważne. Poczułam się dobrze, bo ktoś zwracał na mnie uwagę. Zaczęły się sprzeczki z Grzegorzem. Myślałam, że chyba mu się podobam, dlatego tak mi dokucza. Ale sprzeczki przerodziły się w coraz to ostrzejsze kłótnie, które niespecjalnie Wam się podobały. Raz mi dopiekał, a raz podchodził i się przytulał. Zgłupiałam i tak się wczułam w to kłamstwo, że straciłam nad nim panowanie. Jak się ocknęłam, to się domyśliłam, że on tak robi, bo wie. Wie, że sobie to wymyśliłam. Próbował mi pomóc z tym skończyć. Choć nie powiedział tego wprost. Wtedy miał okres nadmiernego picia, czym również próbował mnie zbrzydzić do siebie. Byłam zbyt zajęta tym udawaniem, że tego nie zauważyłam. No, więc gdy wyczułam, że to zaszło za daleko, wywołałam tą kłótnie. Próbowałam wkurzyć Grzegorza, jak tylko się dało, żeby powiedział coś po czym będziecie na niego źli, a nie na mnie. Znów stałam się ofiarą, ale uciekłam, bo się bałam. Wiedziałam, że nie wiecie, ale się bałam. Bałam się, że mi nigdy nie wybaczysz. -spojrzałam na Grześka i wytarłam szybko łzę. Rzucił mi spojrzenie. -Bałam się, że im powiesz.-parsknął.
-Zaczynasz być śmieszna. -odezwał się.
-Nie przerywaj jej -zganiła go Nicole.-To co dotyczy tylko Was wyjaśnicie sobie na osobności.-odwrócił z powrotem wzrok.
-Cieszyłam się, że to skończyłam, ale było mi głupio, że w taki sposób. Więc kończąc mój wywód. Bardzo Was przepraszam. Nie musicie mnie rozumieć, bo sama do końca nie rozumiem, po co to wszystko było, ale chciałabym po prostu, żebyście wiedzieli, że jest mi bardzo przykro, że się tak zachowałam. Przepraszam.- znów obrzuciłam ich wzrokiem. Nic.
-My się cieszymy, że dojrzałaś do decyzji, żeby nam to wyjaśnić i nas przeprosić -powiedziała Paulina w imieniu dziewczyn -I myślę, że chłopcy też tak myślą, ale Krzyśkowi i Grześkowi musisz dać czas, bo ich to uderzyło najbardziej. -gdy skończyła Grzegorz wyszedł z pokoju i po chwili było słychać trzask drzwi wyjściowych. -No na co czekasz? Chce z Tobą pogadać. -wyszłam za nim.

>>Grzesiek<<
Jezu, co ta dziewczyna ma we łbie?! Zbiegłem po schodach. Mam nadzieję, że zrozumiała mój ruch.
-Grzegorz!-krzyknęła.- Zaczekaj!
Nie zatrzymałem się, ale zwolniłem. Dobiegła do mnie.
-Przepraszam -powiedziała półszeptem.
-Po co? Po co mnie do cholery przepraszasz?! Zjebałaś mi rok życia. Nie mogłem spojrzeć się na inną dziewczynę, bo dziewczyny zaraz gadały, że Cię zdradzam, a przecież nawet nie byłem Twoim chłopakiem. Przecież zanim się nie odezwałaś po ucieczce, to wszystko to była moja wina.
-Mogłeś nie wywoływać kłótni.
-AAAAA!!! -wydarłem się. -Kurwa, czy ty serio nie słyszysz co gadasz?! Ja je wywoływałem, żebyś przestała ich okłamywać. Próbowałem Ci pomóc. Przecież nie tylko mnie okłamywałaś, idiotko!
-Wiem-mruknęła pod nosem.
-Nie licz, że Ci wybaczę. Będziemy musieli się spotykać, ale nigdy nie będzie tak jak było. Ani przez moment nie liczyłaś się z moimi uczuciami. Nawet nie pomyślałaś, że ja też czuje! -wykrzyczałem jej w twarz. Miałem nadzieję, że dotarło.
-Czyli, że Ty...
-Chyba miałem prawo. Wdzięczyłaś się. Przymilałaś. Przytulałaś.
-Przepraszam. Nie chciałam. Nie miałam pojęcia, że to tak daleko się posunie. -złapała mnie za rękę.
-Mogłaś dobrze przemyśleć, zanim w ogóle coś zrobiłaś. Teraz już nie odczarujesz tego wszystkiego. Za dłygo to trwało. Przykro mi, ale ode mnie nie masz co liczyć na przebaczenie. Bo jak mocno Cię kocham, tak dwa razy bardziej Cię nienawidzę. -puściłem jej ręke i ruszyłem w stronę plaży.
Życzę jej w życiu jak najlepiej tylko, żeby już nikogo tak nie okłamywała jak nas. Kocham ją, ale chyba raczej już jak siostrę.
No, więc żyjmy wszyscy długo i szczęśliwie, w miłości, itd.