niedziela, 29 grudnia 2013

36 rozdział



Na stadionie nikogo jeszcze nie było oprócz ochroniarzy. Rozpakowałam sprzęt i poszłam się przebrać. Pogrzebałam przy motorze i dopiero jak wsiadłam na motor sobie przypomniałam, że samej będzie mi trudno rozpędzić motor. Jakimś cudem sobie poradziłam. Zrobiłam kilka kółek i zjechałam do parku maszyn, gdzie było już pełno młodzieży.
-Dzień dobry – krzyknęłam do pana Andrzeja i podeszłam do niego.
-Oo. Dzień dobry, Natalia. Nie spodziewałem się Ciebie tutaj.
-A tak postanowiłam sobie pojeździć.
-To może mi się na coś przydasz. –rozejrzał się po dzieciakach. – Widzisz tą dziewczynę
-Jest tu jedyna. Widzę.
-Ona już jeździ rok, ale twoje rady jej nie zaszkodzą.
-To ja ją uczyłam jeździć. Od samego początku jest na moich radach. – pochwaliłam się.
-No to będziesz świetnym trenerem. Idź do niej. – podeszłam do dziewczyny. Wyróżniała się z tłumu. Nie tylko dlatego, że była dziewczyną, ale także swoim spokojem, opanowaniem i pracowitością. Całkowita przeciwność mnie. Mnie zawsze było wszędzie pełno, jestem wygadana i żywa. No i leniwa, ale jak mam coś zrobić to robie do końca.
-Cześć. Pamiętasz mnie? – przywitałam się.
-Jak mogłabym zapomnieć – uśmiechnęła się i wytarła ręce. –Nauczyła mnie pani jeździć. Kocham ten sport jeszcze bardziej niż kiedyś.
-Jaka pani?! Jestem Natalia. Nie postarzaj mnie. Wystarczająco muszę być ciocią. – zaczęłyśmy się śmiać.
-No to Natalio. Co robisz na naszym treningu?
-Też trenowałam. Przed wami. Ja też muszę. A gdzie masz…yyy… Damiana?
-Damian jest już po licencji i uważa, że nie musi chodzić na treningi dla dzieciaków. – wywróciła oczami
-Faceci - skomentowałam
-Tak właśnie, ale ja też niedługo nie będę musiała się tu męczyć. We wrześniu mamy egzaminy.
-Powodzenia życzę
-Nie dziękuję. Ścigamy się? –zapytała.
-Chętnie –podeszłam do swojego motoru. Za pomocą pana Andrzeja wyjechałam na tor. Stanęłam przed taśmą i czekałam aż dojedzie do mnie Daria. Pełne skupienie i taśma w góre. Lepiej wyszłam ja, ale po dwóch okrążeniach młoda mnie wyprzedziła. Przypomniało mi się ja pierwszy raz wyprzedziłam Hampela. To był wielki zaszczyt. Po zakończonym wyścigu zjechałyśmy po parku. – Gratulacje – uścisnęłam jej dłoń. – Będziesz świetnym żużlowcem.
Spakowałam sprzęt. Pożegnałam się z trenerem i Darią i pojechałam do domu. Weszłam. Cisza jak na cmentarzu. Nagle z salonu wybiegła Inga, a za nią Mikkel. Darli się jak opętani. Dzieciaki. Niby Bech o rok starszy ode mnie, ale i tak łatwiej było upilnować dziecko niż jego. Dopiero teraz zauważyłam, że dzieli ich pięć lat. Troche dużo, ale jak to mówią ,,Miłość nie zna granic”. To dobrze, że im to nie przeszkadza. Weszłam do łazienki, uprzednio biorąc jakieś ciuchy. Wzięłam prysznic. Orzeźwiona wyszłam z łazienki i poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie herbate i usiadłam przed telewizorem. Jutro chłopaki mają GP. Może bym pojechała do Cardiff? Tęsknie za Patrykiem. Nawet jak go nie ma dzień. Mijamy się tak jakoś ostatnio. Wstałam i poszłam do sypialni. Włączyłam laptopa i w między czasie spakowałam jakieś najpotrzebniejsze rzeczy. Znalazłam lot do Anglii i zabukowałam bilet.
-Mikkel! Inga! Chodźcie na chwile! – nie musiałam długo czekać. Pojawili się błyskawicznie w pokoju. –Lece dzisiaj wieczorem do Anglii. Zawieziecie mnie do Wrocławia?
-Jasne, że tak. Ale po co tam lecisz? –zapytał Bech.
-To Patryka. Idioto.- wtrąciła Inga.
-Aaa.. to zmienia postać rzeczy.
-Macie nie spalić domu ani go nie rozwalić. Bo Patryk Was zabije, a ja mu jeszcze pomoge. Rozumiemy się? –pokiwali głową. –Za godzine wyjeżdżamy. – Droga do Wrocka minęła szybko. Pożegnałam się z wariatami i poszłam po swój bilet. Wsiadłam do samolotu i tylko czekałam na wylot.

>>Oczami Patryka<<
-No i nie odbiera. A dzwonie już 10 raz. –zdenerwowałem się. Próbowałem się dodzwonić do Natalii, a tam nic.
-No wiesz. Może jest zajęta czymś ciekawszym. –powiedział Maciek.
-Weź przestań –skarciłem go.
-A skąd wiesz co robi jak Cię nie ma w domu?!
-Maciek przestań!- podniosłem ton.
-Ale Maciek może mieć racje. Z kobietami nigdy nie wiadomo. – dorzucił swoje trzy grosze Darcy.
-Odczepicie sie ode mnie?! Znajdźcie sobie inne ofiary. – wyszedłem na taras. Byliśmy u Chrisa. Wziąłem telefon i jeszcze raz spróbowałem dodzwonić się do Natalii. Zadzwoniłem jeszcze raz. Tym razem do Ingi.
-Hej kuzynie.
-Cześć. Powiedz mi gdzie jest Natalia, bo nie mogę się do niej dodzwonić?
-Yyy..śpi. Była pojeździć i po prostu zasnęła ze zmęczenia. Ma wyłączony telefon.
-Aha. Dzięki. Na razie.
-Papa. –zanim się rozłączyłem usłyszałem jeszcze –Dobrze, że się nie wygadałam. – I tyle. Co mam teraz myśleć?! Wróciłem do środka.
-I co odebrała? – zapytał wścibsko Maciek.
 –Jak nam przykro.  –dodał Darcy.
-Darcy! Maciek! Przestańcie!- zwróciła im uwagę Sealy. –Nie przejmuj się. Może śpi.
-Podobno tak. -powiedziałem
-No widzisz. Nie denerwuj się. Oddzwoni. – uśmiechnęła się.

>>Wracamy do Natalii<<
,,Patryk. Dzwonił. Pytał o Cb. Powiedziałam, że śpisz. Inga”
„Dzięki.”
Spojrzałam na ilość nieodebranych połączeń. 20. Boże. Zwariował. Dostałam też jakiegoś SMS’a.
„Hej. Jak coś Patryk jest u nas. Odbierz w końcu telefon, bo on  zwariuje. Sealy”
„Dzięki, że mu nie powiedziałaś. Będę w nocy”
Sealy wcześniej poinformowałam, że przyjeżdżam. Ląduje. W końcu, bo mnie już tyłek od siedzenia boli. Wyszłam samolotu, odebrałam bagaż i skierowałam się do wyjścia. Nagle poczułam, że ktoś ciągnie mnie za torbe. Krzyknęłam i się obróciłam.
-Chris! Debilu! –zaczął się śmiać. –No bardzo śmieszne. – wziął ode mnie bagaż i poszliśmy w kierunku jego samochodu. Gdy dojechaliśmy do domu było po 3 w nocy. Przywitałam się z Sealy.
-Śpisz u Maxa. Tam chłopaki rano nie wchodzą, więc Cię nie znajdą.
-Oki. Oni już śpią?
-Od godziny raptem. –zaprowadziła mnie do pokoju.
-A Max?
-Śpi u nas. Łazienka wiesz gdzie. Dobranoc.
-Dobranoc. – wyciągnęłam z torby piżamę i poszłam do łazienki. Umyłam się i poszłam spać.
Obudził mnie krzyk?! Nie to był pisk. Mogę się założyć, że Darcy’ego. Wyciągnęłam się i wychyliłam głowe za drzwi. Zobaczyłam Darcy’ego, na którym leżał Maciek, na którym leżał Patryk, na którym leżał Chris, a na samej górze wisiaj na nich Max. Obok stała Sealy kręcąc tylko głową. Boże jak ona tu z nimi wcześniej wytrzymała. Darcy krzyczał, żeby z niego zeszli. To nic nie dawało. Wróciłam do pokoju. Wzięłam ciuchy i korzystając z tego, że nie patrzą wskoczyłam do łazienki. Ubrałam się, uczesałam, lekko pomalowałam. Było słychać jak schodzili na dół. Stado słoni. Zeszłam na dół.
-Cześć wszystkim – powiedziałam i usiadłam przy stole. Chłopcy wytrzeszczyli oczy, oprócz Chrisa.
-Co ty tu robisz?! – zapytał Maciek.
-Przyjechałam.
-A Patryk do Ciebie tyle wydzwaniał
-A teraz gdzie jest?
-Poszedł do Ciebie zadzwonić. –powiedział Darcy. Wyszłam na dwór.
-Odbierzesz w końcu. Martwie się o Ciebie – nagrywał się.
-Mam telefon na górze i jakoś nie chce mi się po niego iść.-odwrócił się. Jego mina była rozwalająca. Podszedł do mnie i mocno przytulił. Tego mi brakowało.
-Kiedy  przyjechałaś?
-Wczoraj w nocy. Chciałam zrobić Ci niespodzianke. - Zawiesiłam ręce na jego szyi.
-No i zrobiłaś. – pocałował mnie. No w końcu. 
*****************************************************************
Czytacie-Komentujecie 
Pamiętajcie. Dwie pierwsze.
I tak przy okazji życzę Wam Szczęśliwego Nowego Roku 2014 i, żeby Wasze drużyny jeździły jak najlepiej :)
Pozostawiam Wam dzisiaj trzech przystojniaków. Braci Pawlickich dla Emili Brown i Dudka dla Elle.


środa, 25 grudnia 2013

35 rozdział




Po umyciu się położyłam się do łóżka. Usłyszałam pukanie. Zza drzwi wyłoniła się Inga.
-Mogę?
-Proszę – poklepałam miejsce koło mnie. Wskoczyła na łóżko i przykryła się kołdrą. Popatrzyłam na nią pytająco.
-Przyszłam, bo nie chce mi się samej siedzieć i zamulać, a Tobą mogę pogadać. Patryk w nocy jedzie, więc i tak byś sama spała. – uśmiechnęła się. Była to całkiem inna Inga niż wczoraj. Uśmiechnięta. Wiedząca co chce w życiu robić i jaka chce być.
-A o czym chcesz tak bardzo gadać?
-O wszystkim. Opowiedz troche o sobie, na przykład.
-W szkółce zaczęłam jeździć w  wieku 13 lat. I od tamtego czasu znam Alexa, Adama i Kacpra. Dłużej niż Patryka znam Mikkela. Nawet z nim chodziłam, ale nic nie wyszło. Nie bierz tego do siebie. Yyyy…. Co dalej. Patryka poznałam, żeby było śmiesznie jak miałam 19 lat.
-Jeździłaś w klubie 6 lat i nie poznałaś Dudka?! – zapytała zdziwiona.
-Nom. Dłużej znam Pawlickich niż jego. Przemo to mój starszy brat. A Piter to kolega, bo mieliśmy taki mały konflikt i nie możemy teraz tak do końca się dogadać. Nienawidzę Zmarzlika. Przez niego miałam wypadek. A z Patrykiem zaczęliśmy chodzić w Sylwestra rok temu.
-Pozazdrościć życiorysu.
-Coś Ty. Ja Ci tylko te najlepsze momenty opowiedziałam. A tak na prawde to dopiero od kiedy jestem z Patrykiem moje życie jest dość spokojne i poukładane.
-Mam nadzieje, że moje teraz się ułoży. Mam do Ciebie pytanie.
-Wal śmiało.
-Przyjaźnisz się z Mikkelem dlatego też trudno mi o tym mówić. Spodobał mi się. Jak myślisz wyszło by coś z nas?
-Myśle, że tak, bo Ty też mu się spodobałaś. Dlatego mu zależy na tym, żeby Ci pomóc.
-Serio?!
-Tak mi powiedział, alee… nie wiem czy miałam Ci to mówić czy nie. Raczej nie. Trudno. Zabije mnie. – zaczęłyśmy się śmiać. Po kilkugodzinnej rozmowie zasnęłyśmy. Obudził mnie krzyk Ingi. Podniosłam się szybko i zbiegłam na dół. Tak jak myślałam krzyk dochodził z kuchni. – Co się stało?!
-Ktoś mnie wystraszył i zbiłam kubek. – mówiła wystraszona.
-Kto Cię wystraszył i jak?
-No przez okno.
-A wiesz kto?
-No właśnie nie wiem. Zrobił tylko ‘buu’ i uciekł. – była wystraszona i niestety przeszło to na mnie. Zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Ja idę –powiedziałam i podeszłam do drzwi wejściowych. Zabije Patryka, że kupił drzwi bez wizjera. Otworzyłam drzwi.
-To on! – krzyknęła Inga i już gościu leżał na podłodze. Walnęła go patelnią. Jarzycie?! Patelnią!!
-Co ty żeś zrobiła?! – krzyknęłam.
-No uderzyłam gościa, który mnie wystraszył. – wytłumaczyła.
-Pomóż mi go wciągnąć. – złapała chłopaka za jedną rękę.
-Po co?
-Pomóż!! – złapała za drugą i wciągnęłyśmy gościa do domu. Zamknęłam drzwi, uprzednio sprawdzając czy nikt nie widział.
-Po co żeś go tu wciągała?! To może być gwałciciel albo pedofil jakiś! –panikowała.
-Idiotko! Znam Mikkela dłużej od Ciebie i wiem, że na pewno nie jest gwałcicielem. – zaczęłam się śmiać. Podeszła do swojej ofiary i odwróciła go na plecy.
-Boże. Co ja zrobiłam?!
-Uderzyłaś patelnią Mikkela Becha Jensena. – wyrecytowałam.
-Ja pieprze.  – użalała się nad sobą do czasu aż się obudził. –Żyjesz?!
-Jak widać. – wymamrotał. Powoli usiadł. Udało nam się go przeciągnąć i położyć na kanapie.
-Przepraszam, przepraszam, przepraszam, - mówiła Inga.
-Cicho bądź, bo mi głowa pęknie – powiedział Mikkel. Podałam mu tabletki na ból głowy i wode. – Dzięki. –połknął lek i spojrzał na Inge. – Po co ty mnie w ogóle tym uderzyłaś?! – był chyba zły.
-Przepraszam, ale chwile wcześniej wystraszyłeś mnie pokazując się w oknie. Myślałam, że to jakiś pedofil. Wystraszyłam się. Przy czym Natalie też. Potem jak zadzwoniłeś do drzwi ona poszła, a ja za nią. Na wszelki wypadek wzięłam broń, a że byłam w kuchni to patelnie. Zobaczyłam tylko kolor koszulki i wiedziałam, że to ten gościu, który mnie wystraszył. Dlatego też Ci przywaliłam z patelni. Przepraszam. – nawijała. Wiedziałam, że Mikkel tylko udaje złego, żeby się pomęczyła. I dobrze. Przynajmniej można sprawdzić czy ona ma jeszcze serce. Ma i to bardzo uczuciowe. – Ja nie chciałam. Ja naprawdę myślałam, że to jakiś pedofil.  –I tu Mikkel zrobił coś czego się nie spodziewałyśmy. Przyciągnął Inge do siebie i ją pocałował. Uśmiechnęłam się pod nosem.
-Zamkniesz się w końcu – powiedział odsuwając się od niej powoli. Była zaskoczona.
-Jak w taki sposób masz zamiar mnie zamykać to nie. – uśmiechnęła się i tym razem to ona go pocałowała. Po cichu weszłam do kuchni. Zaczęłam robić sobie śniadanie. Wzięłam telefon do ręki i napisałam SMS’a do Patryka:
„Mikkel i Inga są razem. Dobrnęłam swego. Hihi. Czekam na swoją nagrodę :*”
„Niech Ci będzie. Nagroda będzie. Kocham <3”
Odłożyłam telefon i zaczęłam jeść śniadanie.
-Czemu uciekłaś? – do kuchni wparował Duńczyk, a za nim Inga.
-Nie chciałam Wam przerywać.
-Już nie wydziwiaj. – ukradł mi kanapke i uciekł.
-Mikkel! Gnojku! –krzyknęłam.  –Jesteś teraz szczęśliwa? – zwróciłam się do Ingi, która usiadła przy stole.
-Teraz tak. I mam nadzieje, że tak zostanie.
-Jak się postarasz to na pewno. – poszła do swojego chłopaka. Po skończonym śniadaniu postanowiłam, że pojade na stadion pojeździć. Nie mogłam na nich patrzeć. Za bardzo się do siebie kleili. Wzięłam torbe, telefon, kluczyki i pojechałam na stadion. 
************************************************************************
Proszę next. Czytacie-Komentujecie
Pamietajcie. Dwie pierwsze.
Pozostawiam Wam Harryego dla Elle.

piątek, 20 grudnia 2013

WAŻNE !!!

Nie dodam rozdziału w niedziele, bo wyjeżdżam i nie będę miała ze sobą swojego laptopa. Rozdział ukaże się prawdopodobnie po świętach. I tak przy okazji życzę Wam Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku. Całuski, Natalia.

niedziela, 15 grudnia 2013

34 rozdział




-Natalia!! – była głośniejsza nawet od motorów. Odwróciłam się w poszukiwaniu krzyczącej dziewczyny. – Czemu powiedziałaś Mikkelowi, że.. – ściszyła ton – że ćpam.
-Sama byś mu tego nie powiedziała, a tak przynajmniej chłopak wie na czym stoi i nie tylko on. Masz nauczkę, że takie dziewczyny nie mają powodzenia u normalnych chłopaków. – zabiła mnie wzrokiem i sobie poszła. Rozejrzałam się. Wszyscy się na nas gapili. – Nie macie co robić?! – poszłam w strone wyjścia z parku maszyn. Wsiadłam na motor i gdy zapaliło się bursztynowe światło wyjechałam na tor. Bieg skończył się moim wykluczeniem, bo spowodowałam wypadek. Rzuciłam ze złością goglami i usiadłam na krzesełku. Przez tą su.., idiotke. Byłam wściekła. Rozpięłam kevlar i ściągnęłam ochraniacze. Wzięłam puszke i poszłam patrzeć na powtórke biegu. Nagle poczułam czyjeś dłonie w talii.
-Zimne – pisnęłam. Mikkel zaczął się śmiać. - To nie było śmieszne. – zaczął mnie łaskotać. –Mikkel!
-Po prostu chciałem, żebyś się trochę wyluzowała.
-Ale nie w taki sposób. –wzięłam łyka napoju. Walka na torze była zacięta. Dudek, Holder i Przedpełski. Przez tą jędze mnie tam brakowało. Spod taśmy najlepiej wyszedł Patryk i do samego końca prowadził. Do końca meczu siedziałam na murku obserwując biegi. Dla mojego bezpieczeństwa  i innych nie byłam już ani razu wystawiona. Byłam zła na trenera. Serio?! Dla mojego bezpieczeństwa! Jaja jakieś! Raz mi przecież nie wyszło. To nie znaczy, że w następnym biegu też pojadę źle. Po 15 biegu poszłam się przebrać. Miałam dosyć wszystkiego i wszystkich na dzisiaj. Poczekałam aż chłopaki spakują mój sprzęt  i wyjechałam ze  stadionu. Kierunek dom, wanna i łóżko. Tak jak zaplanowałam zrobiłam, ale pomiędzy wanna a łóżko zjadłam kolacje. Wykończona wrażeniami z dzisiejszego dnia rzuciłam się na łóżko i w mgnieniu oka zasnęłam. 

Obudziłam się. Zanim otworzyłam oczy pomacałam poduszke obok. Myślała, że coś poczuje, a poczułam tylko zimną poduszke Patryka. Otworzyłam oczy. Obok mnie nikt nie leżał. Wstałam z łóżka  powoli zeszłam na dół. Usiadłam w fotelu przyglądając się Dudkowi śpiącemu na kanapie.
-Jezu!! – krzyknął
-Jestem Natalia, ale niech Ci będzie – uśmiechnęłam i wstałam z fotela. Usiadłam na skraju sofy i lekko musnęłam usta mojego chłopaka. – Dzień dobry, Kochanie.
-Hej, Kocie – mruknął, a muśnięcie przemieniło się w namiętny pocałunek. Nie wiem jak, ale w pewnym momencie znalazłam się pod Patrykiem. Jego usta znajdowały się teraz na mojej szyi i podążały jeszcze niżej. – To co numerek z rana?
-Jak mi powiesz, czemu spałeś na dole, to tak?
-Nie chciałem Cię budzić  i chciałem sprawdzić czy Inga wróci do domu.
-I co?
-Nie wróciła. – kontynuował pocałunek.  Nasz bardzo romantyczny poranek kontynuował swoje czynności na kanapie.
Inga wróciła około 13, kiedy my cudowaliśmy coś na obiad.
-Przestańcie już, bo się porzygam – skomentowała siedząc i obserwując nasze poczynania.
-Patrz, patrz, bo jak będziesz brać to sama tego nie zaznasz. – powiedział Patryk. Inga uciekła do swojego pokoju.
-Dudek! – krzyknęłam – Mieliśmy jej pomóc, a nie ją przygnębiać. –skarciłam chłopaka. Postanowił strzelić focha. Nie przejmując się nim szykowałam obiad dalej.
-Ingaaa! Obiaad- zawołałam młodą.
-Niee jestem głodna! – usłyszałam w odpowiedzi.
-To Twoja wina – powiedziałam do Patryka. Wywrócił tylko oczami. Po zjedzeniu obiadu posprzątaliśmy talerze. Ledwo zdążyłam usiąść, a już ktoś się do mnie dobija. Odebrałam telefon.
-Cześć. Rozmawiałaś z Ingą? – usłyszałam głos Duńczyka.
-Nie miałam okazji. Przyszła do domu o 13, a teraz siedzi zamknięta w pokoju.
-A mogłabyś, bo ja …. No spodobała mi się i chcę jej pomóc.
-Jak ona będzie chciała w ogóle naszej pomocy.
-Spróbuj z nią pogadać. – poprosił
-Oki. To na razie.
-Papa. – rozłączył się. Odłożyłam telefon i ruszyłam w kierunku pokoju Ingi. Zapukałam. Usłyszałam ledwo co słyszalne „proszę”. Siedziała skulona w kącie łóżka, owinięta kocem i cała zapłakana. Na podłodze leżały dwie butelki po piwie.
-Co chcesz? – burknęła
-Przeprosić za moje wczorajsze zachowanie.
-A ja Ci dziękuję, że to zrobiłaś, bo przynajmniej uświadomiłaś mi co robie ze swoim życiem  i te bolące słowa Patryka także podziałały. Postanowiłam skończyć z narkotykami i papierosami i nadmiarem alkoholu. Jak Was dzisiaj widziałam. Bolało, że ja też tak nie mogę, bo ćpam. –znów zalała się łzami. Przytuliłam ją. – Mam do Ciebie wielką prośbe. Pomożesz mi z tego wyjść?
-Oczywiście – powiedziałam. – Rozmawiałam z Mikkelem. Także chce Ci pomóc. – popatrzyła na mnie zdziwiona.
-Tak bezinteresownie?! –zapytała.
-Raczej tak, ale nie wiem czy na pewno. – uśmiechnęłam się. Zostawiłam ją samą. Wiem, że nie powinnam tak gadać wszystkim o tym, że ona ćpa, ale przynajmniej zadziałało. Zeszłam na dół i od razu napisałam do Mikkela.
‘’Postanowiła skończyć z ćpaniem. Ty będziesz jej bardziej potrzebny niż ja”
‘’Wiem. Dlatego chce jej pomóc, nawet jeżeli nie zgodzi się ze mną chodzić”
‘’To Ty chcesz z nią być? Jak fajnie. To powodzenia ;)”
‘’Tylko jej nic nie mów. Chce jej najpierw pomóc, a potem.”
Siedziałam na fotelu, obserwując grającego w Fife Patryka.
-Co się gapisz?! – burknął. Wiedziałam, że udaje. Lubi jak go przepraszam, więc robił to specjalnie.
-No nie gniewaj się. – usiadłam koło niego.
-A dlaczego nie? – spojrzał mi w oczy. Gdyby to był basen już bym się utopiła. Wsadziłam ręce w jego włosy i lekko musnęłam jego usta. – O nie. Nie przekupisz mnie pocałunkami.  –odwrócił głowe. Będzie trudno. Usiadłam na jego kolanach okrakiem. – Ej nic nie widze.
-To dobrze. Przynajmniej przez chwile posłuchasz mnie. – odłożył pada na bok, skrzyżował ręce na piersi i patrzył mi prosto w oczy. – Nie powinieneś dobijać tak Ingi. Ona dobrze zrozumiała, że źle robi. Nie trzeba było jej tego tak dosadnie uświadamiać. Mieliśmy jej pomagać.
-Mi się wydaje, że świadomość, że w ćpunce nikt się nie zakocha jej wystarczy.
-Jesteś bez serca. I nie masz racji, bo jest chłopak, któremu się spodobała. Trzeba mu po prostu pomóc i jej też.
-Ale…
-Ty nie musisz, ale przynamniej jej nie dobijaj. Ok.?
-Ok. –burknął.
-No już się nie fochaj.
-Nie focham się, ale przerwałaś mi gre i moja drużyna teraz przegra. – spojrzał w ekran telewizora.
-Jezu. Jak można wgl w to grać?! – wywróciłam oczami i usiadłam koło niego.
***************************************************************************
Czytacie- Komentujecie
 Paczajcie co ja znalazłam. KLIK.  Teledysk z udziałem żużlowców.
Pamiętajcie. Dwie pierwsze. 
Zostawiam Wam Patryk dla Ajguu zet i Zayna dla Elle.