wtorek, 25 sierpnia 2015

68 rozdział



>>Nick<<
Byłem strasznie ciekawy, co spowodowało jej ucieczke z Wrocławia, ale przecież jej tego nie powiem.  Na pewno jakiś chłopak. Dziewczyny często tak dramatyzują. Usłyszałem lekkie kroki na panelach w salonie.
-Hej. Nie śpisz już?- zapytała, siadając na blacie.
-Jak widać. Należę do rannych ptaszków. –stanąłem przed nią.
-Tak jak Grzegorz. –powiedziała, po czym nagle zamilkła.- Tak naprawdę to bardzo Cię ciekawi dlaczego tu jestem, co?
-Bardzo. –wzięła głęboki oddech.
-Bardzo ostro pokłóciłam się z chłopakiem, którego kocham jak brata od kiedy skończyłam trzy lata. I pewnie sobie pomyślisz, co za laska, uciekła po jakiejś głupiej kłótni. Jakbym miała uciekać po każdej „głupiej” kłótni – wymalowała cudzysłów w powietrzu – to moja mama zamknęłaby mnie na klucz w pokoju. Od pewnego czasu wymiany zdań z nim to już nie była rozmowa. I co raz bardziej zaczęłam zauważać, jak bardzo się zmienił. A w sumie to ja nie uciekłam, tylko sobie wsiadłam w pociąg. Miałam zamiar wrócić wieczorem, ale przyczepiłeś się Ty.
-Więc zostałaś.
-Tak. –spojrzała mi w oczy.- Mówił Ci ktoś kiedyś, że masz ładne oczy?
-No coś Ty? Wszystkie laski mi to mówią. –prychnąłem i oparłem się o blat koło jej nóg.
-Mhm. Mówisz jak…- zawiesiła się. Po chwili się ożywiła. –Jak mój brat. Zawsze się chwali jaki to on nie jest. Dobrze, że jego dziewczyna nie jeździ z nim na mecze.
-W niedziele pewnie będzie, bo założe się, że to Twoja przyjaciółka.
-Może i będzie. Nie przyjaźniłam się z każdą dziewczyną mojego brata. Większość tych lasek była pusta. Nicole to jego najlepsza dziewczyna.
-Nikt do Ciebie nie dzwonił, nie pisał? –zapytałem.
-No Krzysiek i Nicole dzwonili i mama oczywiście. Tylko od mamy odebrałam, żeby się nie martwiła.
-Reszte pozostawiasz w napięciu?
-Można tak to nazwać. Masz dziewczyne?- zapytała prosto z mostu.
-Chwilowo nie. – odwróciłem głowe w jej strone. Nie pomyślałbym, że jej twarz znajduje się tak blisko. Uśmiechnęła się szeroko i zbliżyła jeszcze bardziej, tak że dotykaliśmy się nosami. Podniosłem głowę i pocałowałem ją w czoło. Odsunąłem się. Nadal się uśmiechała. –To nie jest najlepszy sposób na to, żeby o nim zapomnieć.
-Ja o nim i tak nie zapomne. Ale mogłabym chociaż przestać o nim myśleć. –zeskoczyła z blatu. Pocałowała mnie szybko i wyszła z kuchni.

>>Nicole<<
Kiedy człowiek  dorośleje? Zawsze myślałam, że wtedy gdy bierze ślub i rodzą mu się dzieci albo gdy idzie do pracy i musi sam się utrzymywać. A tak naprawdę nigdy się to tak do końca nie dzieje. Zazwyczaj tylko się udaje, że jest się dorosłym i poważnym. Ale tylko gdy na horyzoncie pojawiają się dzieci, sami się w nie znów przemieniamy. Dlatego, jak tak patrze na Grześka i Krzyśka, biegających za Megan i Marysią, to uśmiech sam nasuwa się na usta.
-Inga? –odezwałam się, nie odrywając oczu od dzieci.
-Słucham Cię. –wyszła akurat na taras. Odwróciłam na nią wzrok. Pamiętam jeszcze jak miała niebieskie włosy.
-Czemu Nick z Wami nie przyjechał?
-Bo ma treningi.
-Codziennie?!- dopytywałam, z niedowierzaniem.
-Nigdy nie miał codziennie, ale tłumaczył bardzo, że to taka sytuacja wyjątkowa. –wywróciła oczami. Nie należała do matek, które wierzą w takie bajeczki. –Nie chciał się przyznać, że sobie laske jakąś wyrwał i tyle.
-Na pewno.
-Myślisz, że Lili jest u niego?- jakby czytała mi w myślach.
-Niby nie mamy pewności, że ona w ogóle jest w Zielonej. Ale tak sobie myśle, że jeżeli tak jest, to może.
-Ją przygarnął- dokończyła ciocia Natalia.
-No właśnie. –znów spojrzałam na dzieciaki. Szli w naszą stronę. –Zmęczyłyście się?
-Ja się już nimi dzisiaj nie bawię –powiedziała Megan
-Ja też. –przytaknęła Marysia.
-Same chciałyście. –bronił się Krzysiek. Uśmiech nie znikał mu z twarzy. Że go jeszcze ryj od tego nie boli?!
-Idźcie na góre. –wygoniła je ciocia. Młode pobiegły do domu, a chłopcy usiedli przy stole i napili się po szklance wody.
-Nicole podejrzewa u kogo może być Liliana. –odezwała się Inga. Chłopcy skierowali na mnie swój wzrok.
-Snujemy tylko pewne podejrzenia, ale to nic pewnego, bo teoretycznie nie mamy pojęcia, gdzie ona może się znajdować.
-Nic. Dla nas jest ważny jakikolwiek trop myślenia.- odezwał się Kris.
-Może jest u Nicka. Po pierwsze mieszka sam, więc nie byłoby nikogo, kto zadawałby dodatkowe pytania. Po drugie nie zna w ogóle sytuacji i postrzega ją tylko w taki sposób, w jaki przedstawi mu ją Lili.
-W sumie to logiczne. –wtrącił Grzesiek.- Nawet jeżeli się nie pamiętali, to Nick jako typowy osiemnastolatek, bez urazy ciociu, nie przeszedłby koło niej obojętnie. Zagadał. Jeżeli płakała, to zaproponował nocleg i tak to się potoczyło.-obserwowałam Grega. Był taki obojętny wobec Lili, gdy mówił. Jakoś przestałam wierzyć, że naprawdę ją kocha.
-Jeżeli tak było, to nawet lepiej, że jest u kogoś kogo znamy, niż jakby była, nie wiadomo gdzie.- mruknął Kris. Nawet nie zauważyliśmy, kiedy ciocia  i Inga zniknęły. Zapanowała cisza. Nie była to niezręczna cisza, bo każde z nas zanurzyło się w swoich myślach. Myślałam o tym, co teraz robi Lili. Choć, nigdy sobie nie wyobrażałam, żeby Lili była z kimś innych niż Grzesiek, teraz powoli traciło to sens. Przez to, że my ich tak pchaliśmy do siebie, oni coraz  bardziej się kłócili. Więc odezwałam się pierwsza.
-Grześ?- spojrzał na mnie.- Nie kochasz Lili, prawda? –nie odwrócił wzroku. Cały czas wpatrywał się w moje oczy.
-Nie prawda. –tym razem nawet Krzysiek na niego spojrzał. –Kocham, ale nie jak osobę, z którą mógłbym wziąć ślub i mieć dzieci, tylko jak moją siostrę. Bo to jest moja siostra. I też w taki sposób ją kocham. Rozumiesz?
-Oczywiście. A my zawsze sobie wyobrażaliśmy, że będziecie razem.
-No i patrz co przez to narobiliśmy. Za bardzo Was na siebie pchaliśmy –wtórował Krzysiek, jakby przed chwilą myślał o tym co ja.
-Było minęło. Nie ma czego roztrząsać. Ja chciałbym się z Lili tylko pogodzić i mieć spokój. –wstał i skierował się do domu. –Idę po coś do jedzenia, bo zgłodniałem od tego wariowania. –uśmiechnął się szeroko, tym razem nie był to uśmiech na siłę wyciskany jakim obdarzał dziewczynki, tylko prawdziwy uśmiech naszego Grzesia.
-Ah –westchnął Krzysiek –W końcu wrócił do rzeczywistości. Idziemy na huśtawke?- wstaliśmy i skierowaliśmy się w głąb ogrodu. –Kocham Cię. –stanął przed huśtawką i odwrócił się w moją stronę.
-Ja Ciebie też. –pocałowałam go. Może dlatego, że siebie nie wyobrażaliśmy jako pary teraz nią jesteśmy, a Grzesiek i Lili nie. W sumie mogło być dużo różnych powodów, ale prawda jest taka, że dwójka ludzi musi się kochać, a nie być do siebie zmuszana. Ten osobnik stojący przede mną to zdecydowanie osoba, którą kocham nad życie.


 
********************************************************************************************
Czytamy -Komentujemy
I jak podobał Wam się kolejny rozdział?? Sądzicie, że Liliana i Grzesiek powinni być razem czy raczej nie?
A może Lili lepiej, żeby wybrała Nicka?
Pozdrawiam, Natalia.

67 rozdział


>>Nick<<
Puściłem manetke gazu i wyprostowałem plecy. Rozglądając się uważnie po trybunach Zielonogórskiego toru, zauważyłem tylko jedną osobę. Po środku trybuny K siedziała drobna blondynka. No tak drobna, bo raczej dla mnie z toru to największy grubas byłby drobny. Nie wyglądała na zainteresowaną tym co się dzieje na torze, bo wpatrywała się w swoje dłonie, czyli pewnie w telefon. Gdy tak uważnie się jej przyglądałem, zapomniałem, że cały czas jadę prosto i zderzyłem się w bandą. Dopiero teraz obdarzyła mnie swoim spojrzeniem. Uśmiechnąłem się i oddaliłem do parku maszyn. Wchodząc do szatni, miałem wielką nadzieję, że jak wyjdę jeszcze ją tam zastanę.
-Cześć –rzuciłem, wdrapując się po kolejnych stopniach trybuny. Obrzuciła mnie chłodnym spojrzeniem.
-Cześć- burknęła. Kogoś strasznie mi przypomina. – Co chcesz? Albo kto Cię przysłał?
-Kto mnie miał przysłać? –zacząłem się bronić.- Widziałem, że siedzisz sama, więc
-Więc stwierdziłeś, że pójdziesz, zagadasz, może uda się wyrwać. –podsumowała.
-Nie to chciałem powiedzieć.
-Mhm. Teraz każdy facet tak myśli.
-Wybacz, ale nie każdy. –zamilkła- Czemu ktoś miałby mnie przysłać?
-Ciekawski jesteś, a ciekawość..
-To pierwszy stopień do piekła. Wiem, ale po prostu chcę wiedzieć na kogo zlecenie miałbym się tu pojawić.
-Jeszcze dwie godziny temu byłam we Wrocławiu. Teraz jestem tu. Choć mogłam skierować się do domu, czyli do Torunia, wybrałam kierunek Zielona Góra. Jak myślisz? Dlaczego?
-Bo zachciało Ci się pooglądać trening? Bo chciałaś pooglądać palmiarnie? –nie miałem pojęcia o co jej chodzi. – Zobaczyć stadion?
-Myślisz, że nigdy go nie widziałam? Mam brata żużlowca. A jakbym chciała pooglądać jakiś porządny stadion, pojechałabym jednak do Torunia.
-To może chciałaś pojechać tam, gdzie nikt by nie pomyślał, że pojechałaś?- spojrzała na mnie. Już wiem! To siostra Krzyśka Sajfutdinowa, że ja na to nie wpadłem wcześniej.
-O tym myślałam, jak wsiadłam w pociag, ale jak to powiedziałeś to nagle straciło sens. Przecież Zielona Góra to następne miejsce, w którym będą mnie szukać, zaraz po Wrocławiu i Toruniu.
-Do Torunia byś jeszcze nie dojechała, więc szukać Cię jeszcze nie mogą. A może przyjechałaś do Zielonej, bo jak pomyślałaś, że Falubaz jedzie w niedziele mecz z Toruniem to zabierzesz się z bratem? –próbowałem jej jakoś pomóc, ale przecież nadal nie wiedziałem o co chodzi.
-Nawet nie wiedziałam, że jadą w niedziele mecz akurat tutaj. To kurwa jeszcze gorzej- odwróciła głowe. Przez chwile się nie odzywała i miałem wrażenie, że płacze.
-Jeżeli potrzebujesz noclegu, to ja mieszkam sam. Żadnych rodziców, czyli żadnych dodatkowych pytań.
-Jeżeli to nie problem, ale mi coś obiecaj. –spojrzała znów na mnie. Faktycznie płakała, miała czerwone oczy.
-Słucham.
-Nie zadzwonisz od razu do mojego brata, żeby mnie podkablować.
-Nie jestem pewien kto jest Twoim bratem, więc spoko.
-Ryli?! –uniosła brwi.- Być może nie jestem do niego podobna. Lili Sajfutdinow, jestem. Krzysiek to mój brat.
-Tak przeczuwałem coś. –uśmiechnąłem się. –Jestem Nick Bech Jensen.
-To w sumie dobrze, że nie mieszkasz z rodzicami, bo pewnie ciotka by mnie szybko podkablowała. –wstała i zaczęła zeskakiwać ze schodków. – Idziesz?
-A właściwie skąd znasz moją mamę? –zapytałem idąc za nią.
-Bo jest moją ciocią. Znaczy tak na nią mówie od dziecka, to się przyzwyczaiłam. No w sumie nie ważne. Znam Twoją mamę, tatę zresztą też. My też się znamy, ale tak dawno się nie widzieliśmy, że nawet nie pamiętaliśmy jak wyglądamy.

>>Krzysiek<<
-Dodzwoniłeś się?- zapytał Grzesiek, wpatrując się we mnie zaczerwienionymi oczami.
-Nie.- rzuciłem telefon na łóżko i usiadłem koło niego na podłodze. – Nie mam do Was już siły.
-A kto by miał? –westchnął głośno. –To moja wina, przecież. Gdybyśmy się nie pokłócili.
-Stary, przestań! Gdyby tak, a gdyby srak. Stało się! Nie wkurzaj mnie, proszę. Już wystarczająco narozrabialiście dzisiaj.
-Mogę? –przez uchylone drzwi zajrzała Nicole.
-Tak. –warknął Grzesiek. Usiadła naprzeciwko nas.
-Wiem, że nie ma jej we Wrocławiu. Alek się wygadał, że pojechała na dworzec.
-Ale w takim czasie, to ona już zdążyła gdzieś dojechać. –powiedziałem. – Może pojechała do domu.
-Myślisz, że pojechałaby do Torunia? –nie była pewna.
-Myślałem, że bardziej znasz moją siostre niż ja.
-W niektórych sytuacjach to ani ja ani Ty nic o niej nie wiemy. –przerzuciła wzrok na Dudka. – A Ty co sądzisz?
-Nie pojechała do Torunia. Pojechała do miasta, o którym nie pomyślelibyśmy od razu tylko dopiero po pewnym czasie.-odpowiedział.
-Czyli nie jest to też Leszno. –złapałem jego tok myślenia. –Bo Leszno to Oliwia
-I Paulina. –Nicole też załapała.
-Gdzie masz mecz w niedziele, Kris? – zapytał.
-W Zielonej. A co to ma do rzeczy?
-Pewnie nie wiedziała, że masz tam mecz, bo gdyby wiedziała.
-Uważasz, że pojechała do Zielonej?- dopytywała Nicole.
-Tak, ale pewnie już sobie znalazła nocleg, więc trudno ją będzie znaleźć.
-Na pewno nie jest u mojego ojca, ani u cioci Ingi. Może jest w jakimś hotelu, ale w sumie nie ma co jej szukać. Obstawiam, że ona właśnie specjalnie nie chce, żebyście ją znaleźli.
-No my rozumiemy, ale myślisz, że moja mama zrozumie?- wzburzyłem się.
-Przynajmniej można im to tak przedstawić. Jak nie pomoże, to napiszesz do niej, że lepiej, żeby odezwała się do mamy, bo zacznie być poszukiwana przez policje. –wyjaśnił spokojnie.
-Grzesiek ma racje. Ona zawsze chowała się przed problemami. Tyle, że kiedyś wykorzystywała kołdre i poduszke, a teraz…
-Przeszła na wyższy poziom. –dokończył za nią Greg.

>>Liliana<<
Wyszłam z łazienki po długiej, gorącej kąpieli.
-Przyszykowałem Ci łóżko. Pewnie jesteś zmęczona wrażeniami dnia, więc możesz się kłaść. –powiedział Nick, prowadząc mnie do pokoju, w którym miałam spać. Zastanawiałam się, dlaczego jeszcze nie zapytał, co się stało. W sumie byłam mu za to wdzięczna, bo nie musiałabym znów przedstawiać wydarzeń z dzisiejszego dnia.
-Dziękuję –usiadłam na łóżku.
-Nie ma za co. Pogadamy jutro, bo widzę, że naprawdę jesteś zmęczona. –już chciał wyjść.
-Nick. Dziękuję Ci nie tylko za, że mnie przygarnąłeś. Tylko za to, że nie zadajesz pytań. Dlaczego tu jestem, co się stało? I tak dalej.
-Nauczyłem się, że czasami nie warto pytać. Lepiej zrozumieć, nie wiedząc. –wyszedł, zamykając za sobą drzwi.
-Szkoda, że inni tak nie potrafią- mruknęłam i położyłam się, zasypiając od razu.
**************************************************************************************
 Czytamy - Komentujemy
Jeżeli ktoś jeszcze nie widział, to zapraszam do zakładki BOHATEROWIE, żeby zobaczyć dwójkę nowych bohaterów ( w tym Nicka) oraz nową twarz Grześka, Krzyśka i Nicole. 
Pozdrawiam, Natalia. :D





Nick Bech Jensen - Syn Ingi Dudek i Mikkela Bech Jensen. Ma 18 lat i jest początkującym żużlowcem.

czwartek, 20 sierpnia 2015

66 rozdział

>>Grzesiek<<
Nienawidzę kobiet. Albo może inaczej to ujmę. Nie nienawidzę kobiet, ale te pojebane laski w moim wieku i do sześciu lat młodsze. Patola na maksa. Są irytujące. "Kupiłam sobie nowe buty, ale kolor jednak mi się nie podoba." "On mnie zdradził?! To dlaczego ja go nie moge zdradzic?!" "Ale ja Cię kocham! Nie możesz mnie zostawic, bo się potnę!" Paranoja. Ja nie mówie, że podane przykłady dotyczą mnie, ale ogólnie rzecz ujmując życie lasek musi byc przyjebane. W sumie wszystko było by spoko, gdybym tymi spostrzeżeniami z kimś się nie podzielił. Jakby tym kimś był Mateusz czy Kris, to by nawet przytaknęli. Tylko, że ja się właśnie tak wkurzyłem na jedną z tych lasek, że to wszystko powiedziałem na głos.
-Aha. Super. -zaczęła błądzic wzrokiem po moim pokoju. -Tak sądzisz?
-Powiedziałem co uważam o wszystkich, a nie o konkretnych dziewczynach w tym przedziale wiekowym.-nie chciałem pokazac po sobie, że ciut zrobiło mi się głupio.
-Mhm. Zapewne. -spojrzała mi prosto w oczy.- Czyli nie mamy o czym rozmawiac. Właśnie w tym momencie zapomniałam jaki byłeś. Bo już taki nie jesteś. Ja wiem, że wszyscy się zmieniamy, ale ja na przykład staram się przy starych przyjaciołach zachowywac się tak samo. A Ty zaczynasz mylic osoby. Ja nie jestem jedną z tych Twoich fantastycznych lasek co aż chcą, żebyś z nimi poleciał do łóżka. Ja jestem Liliana Sajfutdinow. Twoja przyjaciółka od dziecka. Zapomniałeś?? Szkoda, bo ja Ciebie chyba też zapomniałam. -wyszła.
No i co ja mam teraz zrobic?! Nie powiedziałbym tego wszystkiego, gdyby mnie nie wkurzyła. Od naszego pobytu nad morzem role się odwróciły. Moja gra się skończyła, a zaczęła się gra Liliany. Ja ją zwyzywałem i porównałem do jej rówieśniczek, a ona tak naprawdę pokazywała mi jak ja się zachowywałem wobec niej wcześniej.
-Kris! Możesz do mnie na chwile przyjśc! -krzyknąłem przez okno. Krzysiek przestał bawic się z Manią i wbiegł do domu.
-Co jest młody?
-Przywal mi w liścia albo z piąchy w twarz, a najlepiej to patelnią po łbie, bo chyba mi się coś popieprzyło we łbie.
-Rozumiem, że powinienem teraz w obronie mojej siostry to zrobic, tak?
-Nie tylko, ale głównie z tego powodu. Jestem idiotą.
-Chyba nie zaprzecze, bo troche było Was słuchac. Mamy wszystko słyszały i to z tą patelnią to cioci możesz podsunąc, bo mi się wydawało, że miała wielką chęc Cię ukatrupic.
-Co ja mam zrobic?
-Z Lilą czy z mamami?
-Ze wszystkimi, a przede wszystkim ze sobą.
-Jeden. Przywal sobie tą patelnią. Ja tego nie zrobie, bo jesteś moim kumplem. Dwa. Spróbuj mamą wcisnąc, że Wy z Lilą tak z miłości się wyzywacie, że taka moda czy coś. Ja Ci mogę troche pomóc. Trzy. Zostaw Lili w spokoju. Niech ona ochłonie. Jak sam powinieneś wiedziec, należy do dziewczyn, które w momencie biorą wszystko do siebie, ale po pewnym czasie im przechodzi. Masz się do niej nie odzywac. Cztery. Przyszykuj się na atak ze strony Nic, Oliwki i Pauliny. Nie tłumacz się, bo one znają sytuacje, więc i tak wiedzą, że to Lila ma racje. My Ci z chłopakami nie pomożemy, bo jak sam wiesz one się nas nie słuchają w takich sytuacjach. Przyswoiłeś?
-Tak.
-Chodź. Sprawdzimy czy ciotka posiada jakąś dogodną patelnie i spróbujemy im to jakoś wytłumaczyc.

>>Alek<<
-Lisia. Gdzie jesteś? -szedłem rozglądając się za nią po lesie.
-Tutaj. -zobaczyłem ręke, wystającą zza jednego drzewa. - I nie mów do mnie Lisia, bo...
-Tak wiem. Pseudonim zarezerwowany tylko dla Maryśki. Wiem. - usiadłem koło niej.
-Po co przyszedłeś za mną? -wytarła łzy.
-Bo stwierdziłem, że jak mnie tak uwielbiałaś, jak byłem mały, to może nadal mnie tak uwielbiasz. -uniosła lekko kąciki ust.- No i przecież nie przypominam mojego przyrypanego brata, więc miałem nadzieję, że mnie nie pobijesz.
-Przecież go nie pobiłam.
-Wiem i właśnie żałuje, że tego nie zrobiłaś, bo dzisiaj sobie naprawdę zasłużył.
-Zdecydowanie. -wbiła wzrok w jakiś odległy punkt. -Wiesz powiem Ci coś. Może nie będzie to za bardzo mądre, ale. Nie uderzyłam go dzisiaj, bo stwierdziłam, że przecież nie jestem nim.
-Uderzył Cię?! -zareagowałem.
-Nie! No coś Ty. Ciocia Natalia by go wydziedziczyła i na Syberie wysłała, żeby kare odsiedział.
-Czemu na Syberie akurat? -podniosłem brew. Spojrzała na mnie.
-Bo Grzegorz nienawidzi zimy. -powiedziała, jakby to było takie oczywiste- Ale dążąc do tego co chciałam powiedziec. Nie uderzyłam go, bo pomyślałam, że nie jestem nim i nie potrafie, aż tak skrzywdzic osoby, którą kocham.
-Ale on Cię przecież zmieszał z błotem.
-Co z tego? Nie da się przestac kogoś kochac, bo Cię obraził.
-Tylko, że jemu nie zdarzyło się to pierwszy raz.
-No tak, ale.
-Liliana. Nie potrzebnie go bronisz. Kochasz go. Rozumiem, ale on nie zasługuje ani na to, żebyś go broniła, ani na Twoją miłośc, a przede wszystkim nie zasługuje na Ciebie.
-Kiedy Ty się stałeś taki dojrzały? -położyła swoją głowę na moim ramieniu.
-Żebym ja to wiedział, ale chyba od kiedy ten mój braciszek kochany zaczął tak cwaniaczyc.

>>Mania<<
Krzysiu wrócił razem z Grzesiem. Mama z ciocią były na niego bardzo złe. Nie wiedziałam dlaczego.
-Możesz mi wyjaśnic, co to było?- zapytała mama. Usiadłam po drugiej stronie stołu i uważnie ich obserwowałam.
-Widac mamo, że w Waszych czasach było inaczej.
-Że niby co było inaczej?
-My używamy obraźliwych słów, żeby komuś powiedziec jak go lubimy i na odwrót.
-Jak kogoś nie znosimy to mówimy mu słodkie słówka. -dodał Krzyś.
-Na przykład? -wtrąciła się ciocia Ola.
-Na przykład mamo. Jak chcemy komuś powiedziec, że jest brzydki, to tak naprawdę mówimy, że jest śliczny lub przystojny.
-Żartujecie sobie chyba? -mama nie dała się nabrac na ich tłumaczenie. Bo z tego co ja wiem to tak wcale nie jest i Lisia z Grzesiem po prostu się nie lubią.
-Czyli kiedy Lila z Grześkiem wyzywali się od suk i sukinsynów, tak naprawdę mówili do siebie kotku i kochanie? -dopytała ciocia.
-No tak. Tak to wygląda. -odpowiedział od razu Krzyś, ale Grześ dziwnie spuścił wzrok. Zza pleców chłopaków usłyszeliśmy śmiech Nicole.
-Sukinsynie i dupku.- zaczęła. Co w ogóle znaczą te słowa?
-Nicole.- ciocia Wiktoria zmierzyła ją wzrokiem.- Tu jest Mania i Paweł.
-Mamo. Takie życie. Młodzi też kiedyś poznają takie słowa. Chciałam coś wytłumaczyc chłopakom. Nie przerywaj mi. -ruszyła w naszą stronę. -No więc. Sukinsynie i dupku. Miło co nie? W ogóle mi to jakoś nie brzmi jak kochanie i misiu, a Wam? Kris chyba byś nie chciał, żebym na ulicy wołała do Ciebie Sukinsynu. Tak, więc może przestańcie ciotkom mydlic oczy i powiedziecie o co tak naprawdę chodzi.
-Poskarżyła się już?- burknął Grześ.
-Napisała tylko, że musi pogadac, bo jest problem z Gregiem. Kris?
-Tak? -podszedł do niej.
-Czemu bronisz jego, a nie swojej siostry?
-Bo ode mnie już dostał pokute. Nie widzisz jakie ma limo?
-Pomyślałam, że to sprawka Lili. Wracając do Grega. Najłatwiej jest kogoś zwyzywac, oskarżyc o swoje nieszczęście. Szkoda gówniarzu, że przestałeś widziec swoje zachowanie. Widzisz tylko to co inni robią źle, a Ty jesteś święty. -mówiła bardzo spokojnie. Nie podobało mi się, że się kłócą. Dlatego wzięłam moją lalkę i poszłam do pokoju.

>>Grzesiek<<
-Ja nie mówie, że ja jestem idealna, ale Ty przesadzasz. Nie trzeba gnoic dziewczyny, która tylko z miłości do Ciebie wszystko to wytrzymywała.
-Nic. Wyluzuj troche. To nie tylko jego wina.- upomniał ją Kris.
-Jego.
-Japierdole! Czy Ty na serio potrafisz tylko miec do mnie pretensje?! Słuchacie tylko wersji Liliany, a ona dodaje to tego swoje zdanie i już wychodzi, że jestem dupkiem. Tak. Przyznam ci racje. To zazwyczaj ja ją denerwowałem, ale teraz ona przejęła pałeczke.Teraz to ona mnie gnoiła, aż do dzisiaj. -wziąłem głęboki oddech, bo łzy zaczęły mi się zbierac w oczach. - Wiesz co? Jak ją kocham, tak samo mocno jej nienawidzę.
Ruszyłem w stronę domu, w drzwiach zderzając się z Lili i Olkiem. Rzuciłem jej szybkie spojrzenie z przepraszam i pobiegłem do swojego pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi.
*******************************************************************************
Czytamy- Komentujemy
Trochę dzisiaj dużo brzydkich słów, że tak powiem. Ale pewnie wiecie, że niektórych rzeczy inaczej nie da się wyrazic. Ale przepraszam, jeżeli komuś to przeszkadza.
Po za tym zapraszam do zakładki BOHATEROWIE, gdyż podałam dwie nowe postaci (są na końcu) oraz możecie zobaczyć zmienioną sylwetke Grześka, Krzyśka i Nicole.
No i troche płaczliwie było...

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

65 rozdział

 Rozdział z dedykacją dla Malwiny i Jagody. Dzięki, że mi przypomniałyście, o tym co tak uwielbiałam pisac i czytac ♥♥♥
>>Nicole<<
-Możemy pogadać? -zapytał Krzysiek, cicho wchodząc do pokoju.
-Jak już uważasz, że musimy. -zwinęłam nogi pod brodę. Usiadł koło mnie i westchnął ciężko. -Masz zamiar milczeć?
-Yyy...Nicole no, bo ja wtedy uciekłem, bo...
-Ja nie chce słuchać Twoich tłumaczeń, które i tak nie mają sensu. Znowu próbujesz wymyślić jakąś dobrą ściemę, a ja będę sobie wmawiać, że w końcu mnie nie okłamałeś.
-Czemu nie dasz mi skończyć? -zapytał.
-Bo wiem co chcesz powiedzieć, bo nie chce słuchać znowu tego samego??
-Nie czytasz mi w myślach albo mi się tak przynajmniej zdaje i nawet nie dasz mi się wytłumaczyć.-zaprotestował.
-Proszę Cię. Jesteś żałosny. -prychnęłam. Odwrócił głowę i milczał przez chwilę, jakby zbierał myśli.
-Kocham Cię -wymamrotał coś pod nosem.
-Co? -zapytałam, bo nie zrozumiałam.
-Kurwa, Nicole. Kocham Cię, rozumiesz. Uciekłem wtedy, bo... Przyszedłem przed czasem i zobaczyłem Cię z innym chłopakiem. Nie mogłem na to patrzec. Za bardzo bolało. Sory, ale wyobraź sobie, że to nie takie proste patrzec na dziewczyne, którą kochasz od kiedy ją poznałeś, całującą się z innym kolesiem. Nie da się po prostu. Nienawidziłem Cię za to, że mnie zdradziłaś.
-Ale my byliśmy dziecmi...- wyszeptałam przez łzy.
-Wiem, kurwa, ja wiem, ale...- odwrócił głowe i dopiero teraz zobaczyłam, że również płacze. Wbił swoje niebieskie oczy w moje. Przysunęłam się bliżej i wzięłam jego twarz w dłonie. -Za często wracamy do dzieciństwa.
-Zdecydowanie. -przytuliłam się do niego - Ale w tym przypadku dobrze, że wróciliśmy.

>>Lili<<
-Myślicie, że w końcu będą razem? -zapytał Grzesiek.
-Może w końcu mój braciszek skupi dupe i powie to co dusi od pewnego czasu.- mruknęłam, kontynuując krojenie warzyw.
-A Ty co taka naburmuszona?- poczułam jego ciepły oddech na karku.
-Czyżbyś miał z tym jakiś problem?- odwróciłam się do niego twarzą. Wiedziałam, że będzie blisko, więc od razu wbiłam wzrok w jego oczy.
-Czemu miałbym miec z tym problem? W końcu nie jestem Twoim chłopakiem, nie muszę się męczyc z Twoimi humorkami.
-Grzesiek!- skarciła go Oliwia.
-No co?! -wrzucił jej szybkie spojrzenie, po czym wrócił do mnie. Wyraźnie dał do zrozumienia, że mi nie popuści i na pewno się nie odsunie. -Taka prawda, Kotku. -rzucił do mnie.
-Co Ty nie powiesz? -odłożyłam nóż na deske i zarzuciłam ręce na jego szyje.- Nie musisz się popisywac przed nami. Przecież wszyscy Cię tu znają. Nie udawaj kogoś kim nie jesteś.
-Przecież się nie popisuje. -położył delikatnie dłonie na mojej talii.- Zawsze wszystkich denerwuje albo rozśmieszam.
-Tylko czemu mnie zawsze próbujesz zdenerwowac najbardziej?
-Bo lubię patrzec, jak się denerwujesz? Słodko wyglądasz z tym groźnym wyrazem twarzy. -z jego twarzy zniknęła mina cwaniaczka.-Zawsze marszczysz brwi, jak próbujesz ukryc, że tak naprawdę Cię nie zdenerwowałem. A jak zaczynam żartowac, to zawsze próbujesz byc strasznie poważna. Po czym i tak dajesz się złamac. No właśnie i to jest drugi stan, który lubię oglądac. Jak sie uśmiechasz. -zaczynam się gubic w jego słowach.
-Do czego dążysz, Greg?
-A do niczego- pocałował mnie w nos i uśmiechnął się szeroko. - A wy co tak ucichli? -poszedł do salonu- Podsłuchiwacze.
-No sobie jaja robi, no. -powiedziałam sama do siebie.
-No robi. -Oliwia wróciła do kuchni i wyłączyła wode z parówkami.- Zachowanie godne gimbusa.
-Gimbus to mało powiedziane. -powróciłam do krojenia. O co mu chodziło? Najpierw mnie wpienia, potem kokietuje. Może jak byliśmy młodsi, mógł traktowac mnie nie poważnie, bo jestem młodsza, ale bez przesady. Idiotką nie jestem. Koniec z jego gierkami.

>>Oliwia<<
-Nic więcej nie ukrywacie przed nami?- Paulina zapytała Mateusza.
-Nie. No chyba, że Leon przed Oliwią, ale to nie ważne. -wyszeptał jej do ucha na tyle głośno, że i tak usłyszałam.
-Naprawdę? -powiedziała na głos.
-Tak, ale cicho, bo mi się dostanie. -zganił ją, po czym pocałował.
-A co Leon przede mną ukrywa? -zapytałam, a Mateusz spojrzał na mnie wystraszony.
-Kiedy Ty przyszłaś?
-Czy to takie ważne? Po za tym nie odpowiada się pytaniem na pytanie.
-Raczej ja nie powinienem Ci nic mówic, ponieważ zachowałbym się nie w porządku co do mojego przyjaciela. -wytłumaczył.
-Taa. To nie musiałeś zaczynac. -wróciłam do kuchni.
-Jestem -zawołał Leon, wchodząc do kuchni z zakupami.-Co się wydarzyło pod moją nieobecnośc?-spojrzał na mnie.
-Greg po raz kolejny zabawił się na nerwach Lili. Nic z Krisem nie zeszli z góry jeszcze, a Mateusz o mało nie zdradził mi jakiejś Twojej tajemnicy, ale to szczegół. -zajęłam się kończeniem śniadania. Leon poszedł do salonu. Było słychac, że spiera się z Mateuszem.
-Domyślasz się o co może chodzic? -zapytała Lili. Wystraszyłam się, bo przez cały czas była zamyślona i nie reagowała.
-Nie mam pojęcia i dlatego najbardziej się boje.
-Obstawiam, że się w Tobie zauroczył. - zsypała pokrojone warzywa do miski i zaczęła je mieszac.
-On we mnie?!
-Tylko mi nie mów, że jesteś brzydka i takie tam. -zareagowała.
-Nie to chciałam powiedziec. Tylko to, że jestem od niego dużo młodsza.
-Raptem pięc lat. To jeszcze nie tragedia. Między moją mamą, a tatą też jest pięć lat. No i kochanie mnie nie oszukasz. Wiem, że Ci  się podoba.
-Może.
-Przepraszam Cię za Mateusza. -do kuchni wrócił Leon.
-Nic się nie stało.
-Ja już skończyłam, więc idę do reszty. -Lili wytarła ręce i wyszła.
-Nie wiem co powiedział, więc ja Ci wszystko naprostuje. -wziął głęboki oddech. -Podobasz mi się, ale wolałem to trzymac dla siebie, bo nie wiedziałem czy Tobie nie przeszkadza różnica wieku. To jednak jest pięc lat, a Ty nie jesteś pełnoletnia.
-Nie przeszkadza mi. -uśmiechnęłam się lekko. Podeszłam do niego i lekko musnęłam jego usta.
-Mam rozumiec, że też Ci się podobam? -zapytał dla pewności.
-Chyba podoba to za mało powiedziane. -tym razem już wpiłam się w jego usta.
****************************************************************************
Czytamy-Komentujemy
Witam Was.
 Postanowiłam z szacunku do grona osób czytających moje opowiadanie jakoś je zakończyc. Tak, więc mam nadzieję, że podobał Wam się następny rozdział.
Pozostawiam Wam naszą nową parę. Olivia i Leon.