wtorek, 8 września 2015

69 rozdział



>>Leon<<
Od kiedy się dowiedziałem, że jestem chory kilka razy przez myśl przeleciał mi pomysł o samobójstwie. Jeżeli i tak było mało prawdopodobne, że przeżyje, to co mi tam. Próbowałem wymyślić sposób, w który udało by mi się to zrobić jak najszybciej, żeby pominąć cierpienie. Moje cierpienie, bo moi bliscy cierpieli by i tak. Ale jak mam się zabić, żeby ta mała i delikatna dziewczyna, leżąca koło mnie nie cierpiała? Przecież nie mógłbym jej tego zrobić. No, ale jak mi się nie uda przeżyć. Jak nie znajdą dawcy szpiku, który się przyjmie. Wstałem powoli, żeby jej nie obudzić i poszedłem do łazienki. Obmyłem twarz zimną wodą. Nigdy bym jej nie zostawił. Będę walczyć, choćby mnie to kosztowało resztki sił. Słyszę swój telefon, który rozdzwonił się w salonie. Biegnę szybko, żeby nie obudził Oliwi.
-Tak słucham –powiedziałem do słuchawki.
-Witam. Pan Leon Loktaew?- pyta kobieta po drugiej stronie.
-Tak to ja. O co chodzi?
-Dzwonie ze szpitala. To ze mną pan rozmawiał, po pobraniu krwi. Ja chciałabym –zawiesiła głos- chciałabym pana bardzo przeprosić, ale zaszła straszna pomyłka. Pomyliłam pana wyniki z wynikami innego pacjenta. –usiadłem z wrażenia.
-To znaczy, że nie jestem chory, że jestem zdrowy? –zapytałem, nie dowierzając.
-Tak. Jest pan zdrowy. Ja naprawdę przepraszam. Nie wiem, jak to mogło się stać.
-Dziękuję. Do widzenia. –rozłączyłem się i zacząłem płakać. Po chwili usłyszałem ciche kroki.
-Leon. Co się dzieje? –usiadła koło mnie. Wtuliłem się w nią. Objęła mnie swoimi rękami i czekała, kiedy sam będę chciał powiedzieć, co się stało. Podniosłem głowę i wziąłem głęboki oddech.
-W szpitalu się pomylili.-wydukałem
-Jak się pomylili? –zrobiła wielkie oczy.
-No nie jestem chory. Pielęgniarka, która pobierała mi krew, pomyliła wyniki z wynikami innego pacjenta.
-Japierdziele. Żarty jakieś. To ten koleś tyle czasu nie wiedział, że jest śmiertelnie chory, a Ty tu zmierzałeś do samobójstwa?! –powiedziała oburzona.
-Skąd wiedziałaś, że…
-A chciałeś? Tak pomyślałam jakoś, ale nie wierzyłam w to naprawdę.
-Myślałem. Nawet przed tym telefonem, ale i tak bym tego nie zrobił, bo nie potrafiłbym Cię zostawić.
-Nie przeżyłabym Twojej śmierci, którą sam byś sobie spowodował. –chyba ta rozmowa zapisze się do najważniejszych rozmów w naszym związku. Znów wtuliłem się w nią. Nie wiem w jaki sposób miałbym jej na to odpowiedzieć. Dlatego lepiej, żebym milczał. Współczuje człowiekowi, który pewnie się właśnie dowiedział, że jest chory. Dobrze, że ta kobieta znalazła swój błąd.

 >>Grzesiek<<
-Krzysiek! –zawołałem wychodząc ze swojego pokoju. Usłyszałem go gdzieś, ale nie mogłem zidentyfikować gdzie. –Kris!- wyszedłem na taras.
-Na huśtawce! –odkrzyknął, więc ruszyłem w tamtą stronę.
-Zgadnij kto dzwonił –powiedzieliśmy jednocześnie.
-Ty pierwszy –powiedziałem.
-Okey. Lili dzwoniła i no młody masz czuja. Jest u Nicka i powiedziała, że jest jej bardzo dobrze i nie ma zamiaru ze mną wracać po meczu. –przewrócił oczami. Zauważyłem, że Nicole nie za bardzo pasuje, to jak Lila szybko się „odkochała”. Spojrzała na mnie, jakby wyczuła, że się jej przyglądam.
-Myślisz o tym co ja, Grzesiek? –zapytała.  
-Myślisz o zmyślonej miłości?
-Tak.
-Rozwińcie swoje myśli, bo najwidoczniej ja myśle co innego. –wtrącił Krzysiek.
-Pomyślałam, jak Lili musiała się szybko odkochać, jeżeli już coś kombinuje z Nicki’m. Ale po chwili wpadłam na to, że ona udała tą wielką miłość, żeby udając ofiare Grześka, być w centrum naszej uwagi. Aż w końcu powiedziała coś takiego, co wyprowadziło młodego z równowagi i dało jej „wolność”.
-Nigdy nie zrozumiem kobiet. Co za mindfuck. –skomentował Krzysiek.
-Nie próbuj, kochanie. –Nicole pocałowała go w policzek. –Teraz Ty. Też ktoś do Ciebie dzwonił. –zwróciła się do mnie.
-A tak. Leon dzwonił. Zgadnijcie co się stało. –próbowałem, żeby moja twarz nie wyrażała żadnych uczuć.
-Nie znaleźli dawcy –strzelał Krzysiek.
-Oliwia jest w ciąży.-spróbowała Nicole.
-Niee -wywróciłem oczami i się uśmiechnąłem.- Bez przesady. Leon powiedział, że dzwoniła do niego babka, która robiła mu badanie krwi i się okazało, że
-Że nie jest chory!- krzyknął Kris.
-Tak. Pomyliła jego wyniki z innymi.
-Polskie szpitale. To już chyba na normie – mruknęła Nicole. Tym razem spojrzał na mnie Krzysiek i wyszczerzył zęby.
-Krzysiek wpadł na pomysł, że chyba trzeba to opić. –powiedziałem na głos.
-Przecież mieliście umowe.
-Umowa była ważna jak Leon był chory. Ustaliliśmy, że do jego wyzdrowienia nie będziemy pić. Wyzdrowiał, więc się nie czepiaj. –zareagował Krzysiek.
-Nigdy nie zrozumiem facetów. Zawsze znajdziecie sobie powód do picia albo zrobienia imprezy. –skomentowała Nicole.
-I nie próbuj, kochanie. –pocałował ją w policzek, a ja zacząłem się śmiać.

>>Liliana<<
-Rozmawiałam z moim bratem. –oznajmiłam Nick’owi, gdy wrócił ze sklepu.
-I co mu takiego powiedziałaś? –zdawał się być obrażony za to, że go pocałowałam.
-Że jestem u Ciebie, że nie wracam z nim i że nie kocham Grześka, a tylko udawałam. –spojrzał na mnie.
-To może, że ja Ci się podobam też udajesz?
-Zwariowałeś?! –wzburzyłam się, ale miał racje. Straciłam swoją wiarygodność.
-No co?! Przecież tak mi wmawiałaś, że kochasz Grześka i Cię skrzywdził. Po co?! Żebym jak cała reszta się nad Tobą użalał? Żebym jak oni dał się nabrać? Nie byłaś wiarygodna od samego początku. Zbyt szybko zgodziłaś się u mnie nocować. Pocałowanie mnie też jakoś Ci nie przeszkadzało, a przecież kochałaś wtedy Grześka.
-Nigdy nie kochałam Grześka. A jeśli już to jak brata, a nie jak materiał na chłopaka.
-Ale wszystkim to wciskałaś?
-Wiem! –krzyknęłam –Wiem. Robiłam to, żeby tak jak on popisać się przed resztą. On się wygłupiał i tym zwracał na nich swoją uwagę, więc ja udałam, że się w nim zabujałam. Dziewczyny były zachwycone. Skakały wokół mnie. Dopiero jak zaczęłam się poważnie kłócić z Gregiem, zrozumiałam, że chyba powinnam przestać. Dlatego też wywołałam tą kłótnie, która pokazała, że nie jesteśmy dla siebie stworzeni. No i potem pojawiłeś się Ty i już w ogóle namieszałeś mi w głowie.
 -Czyli wszystko moja wina?
-Nie! –wstałam i podeszłam do okna. –No, kurwa, dobrze wiesz, że nie. Wszystkiemu winna jestem ja. Ja wszystkich okłamywałam. Ciebie nie chciałam, ale…
-Weszło Ci to w nawyk. –stanął koło mnie. – Musisz się tego oduczyć. Przestać udawać kogoś kim nie jesteś.
-Ale
-Nie ma żadnego ale. Kłamstwo ma krótkie nogi. Sama się przekonałaś. Grzesiek Cię wyczuł i to Cię tak denerwowało. Przed nim nie mogłaś udawać, bo wiedział. –spojrzał na mnie –Jeżeli chcesz cokolwiek ze mną budować, to musisz przestać kłamać. Jeżeli fundamenty będą do dupy, to nie zbudujesz porządnego domu.
-Przepraszam.
-Nie przepraszaj, bo mnie nie masz tak naprawdę za co. Przeprosić mogłabyś resztę swoich przyjaciół.
-Zrobię to na naszym najbliższym zjeździe, ale nie w niedziele.
-Zrób to kiedy chcesz, ale zrób. –podszedł bliżej i mnie objął.
-Dziękuję. –wtuliłam się w niego mocno.
*************************************************************************
Czytamy- Komentujemy
Znów zrobiłam chwilę przerwy w rozdziałach, gdyż wena trochę przystopowała i brak czasu z powodu szkoły daje się we znaki. Ale przynajmniej na koniec tego wszystkiego będę się starała choć troche utrzymywać regularność. Ale niczego nie obiecuje. 
Pozdrawiam, Natalia ♥  
#getwelldarcy #TrzymajsięDarcy #staystrongdarcy #43

1 komentarz: