wtorek, 25 sierpnia 2015

68 rozdział



>>Nick<<
Byłem strasznie ciekawy, co spowodowało jej ucieczke z Wrocławia, ale przecież jej tego nie powiem.  Na pewno jakiś chłopak. Dziewczyny często tak dramatyzują. Usłyszałem lekkie kroki na panelach w salonie.
-Hej. Nie śpisz już?- zapytała, siadając na blacie.
-Jak widać. Należę do rannych ptaszków. –stanąłem przed nią.
-Tak jak Grzegorz. –powiedziała, po czym nagle zamilkła.- Tak naprawdę to bardzo Cię ciekawi dlaczego tu jestem, co?
-Bardzo. –wzięła głęboki oddech.
-Bardzo ostro pokłóciłam się z chłopakiem, którego kocham jak brata od kiedy skończyłam trzy lata. I pewnie sobie pomyślisz, co za laska, uciekła po jakiejś głupiej kłótni. Jakbym miała uciekać po każdej „głupiej” kłótni – wymalowała cudzysłów w powietrzu – to moja mama zamknęłaby mnie na klucz w pokoju. Od pewnego czasu wymiany zdań z nim to już nie była rozmowa. I co raz bardziej zaczęłam zauważać, jak bardzo się zmienił. A w sumie to ja nie uciekłam, tylko sobie wsiadłam w pociąg. Miałam zamiar wrócić wieczorem, ale przyczepiłeś się Ty.
-Więc zostałaś.
-Tak. –spojrzała mi w oczy.- Mówił Ci ktoś kiedyś, że masz ładne oczy?
-No coś Ty? Wszystkie laski mi to mówią. –prychnąłem i oparłem się o blat koło jej nóg.
-Mhm. Mówisz jak…- zawiesiła się. Po chwili się ożywiła. –Jak mój brat. Zawsze się chwali jaki to on nie jest. Dobrze, że jego dziewczyna nie jeździ z nim na mecze.
-W niedziele pewnie będzie, bo założe się, że to Twoja przyjaciółka.
-Może i będzie. Nie przyjaźniłam się z każdą dziewczyną mojego brata. Większość tych lasek była pusta. Nicole to jego najlepsza dziewczyna.
-Nikt do Ciebie nie dzwonił, nie pisał? –zapytałem.
-No Krzysiek i Nicole dzwonili i mama oczywiście. Tylko od mamy odebrałam, żeby się nie martwiła.
-Reszte pozostawiasz w napięciu?
-Można tak to nazwać. Masz dziewczyne?- zapytała prosto z mostu.
-Chwilowo nie. – odwróciłem głowe w jej strone. Nie pomyślałbym, że jej twarz znajduje się tak blisko. Uśmiechnęła się szeroko i zbliżyła jeszcze bardziej, tak że dotykaliśmy się nosami. Podniosłem głowę i pocałowałem ją w czoło. Odsunąłem się. Nadal się uśmiechała. –To nie jest najlepszy sposób na to, żeby o nim zapomnieć.
-Ja o nim i tak nie zapomne. Ale mogłabym chociaż przestać o nim myśleć. –zeskoczyła z blatu. Pocałowała mnie szybko i wyszła z kuchni.

>>Nicole<<
Kiedy człowiek  dorośleje? Zawsze myślałam, że wtedy gdy bierze ślub i rodzą mu się dzieci albo gdy idzie do pracy i musi sam się utrzymywać. A tak naprawdę nigdy się to tak do końca nie dzieje. Zazwyczaj tylko się udaje, że jest się dorosłym i poważnym. Ale tylko gdy na horyzoncie pojawiają się dzieci, sami się w nie znów przemieniamy. Dlatego, jak tak patrze na Grześka i Krzyśka, biegających za Megan i Marysią, to uśmiech sam nasuwa się na usta.
-Inga? –odezwałam się, nie odrywając oczu od dzieci.
-Słucham Cię. –wyszła akurat na taras. Odwróciłam na nią wzrok. Pamiętam jeszcze jak miała niebieskie włosy.
-Czemu Nick z Wami nie przyjechał?
-Bo ma treningi.
-Codziennie?!- dopytywałam, z niedowierzaniem.
-Nigdy nie miał codziennie, ale tłumaczył bardzo, że to taka sytuacja wyjątkowa. –wywróciła oczami. Nie należała do matek, które wierzą w takie bajeczki. –Nie chciał się przyznać, że sobie laske jakąś wyrwał i tyle.
-Na pewno.
-Myślisz, że Lili jest u niego?- jakby czytała mi w myślach.
-Niby nie mamy pewności, że ona w ogóle jest w Zielonej. Ale tak sobie myśle, że jeżeli tak jest, to może.
-Ją przygarnął- dokończyła ciocia Natalia.
-No właśnie. –znów spojrzałam na dzieciaki. Szli w naszą stronę. –Zmęczyłyście się?
-Ja się już nimi dzisiaj nie bawię –powiedziała Megan
-Ja też. –przytaknęła Marysia.
-Same chciałyście. –bronił się Krzysiek. Uśmiech nie znikał mu z twarzy. Że go jeszcze ryj od tego nie boli?!
-Idźcie na góre. –wygoniła je ciocia. Młode pobiegły do domu, a chłopcy usiedli przy stole i napili się po szklance wody.
-Nicole podejrzewa u kogo może być Liliana. –odezwała się Inga. Chłopcy skierowali na mnie swój wzrok.
-Snujemy tylko pewne podejrzenia, ale to nic pewnego, bo teoretycznie nie mamy pojęcia, gdzie ona może się znajdować.
-Nic. Dla nas jest ważny jakikolwiek trop myślenia.- odezwał się Kris.
-Może jest u Nicka. Po pierwsze mieszka sam, więc nie byłoby nikogo, kto zadawałby dodatkowe pytania. Po drugie nie zna w ogóle sytuacji i postrzega ją tylko w taki sposób, w jaki przedstawi mu ją Lili.
-W sumie to logiczne. –wtrącił Grzesiek.- Nawet jeżeli się nie pamiętali, to Nick jako typowy osiemnastolatek, bez urazy ciociu, nie przeszedłby koło niej obojętnie. Zagadał. Jeżeli płakała, to zaproponował nocleg i tak to się potoczyło.-obserwowałam Grega. Był taki obojętny wobec Lili, gdy mówił. Jakoś przestałam wierzyć, że naprawdę ją kocha.
-Jeżeli tak było, to nawet lepiej, że jest u kogoś kogo znamy, niż jakby była, nie wiadomo gdzie.- mruknął Kris. Nawet nie zauważyliśmy, kiedy ciocia  i Inga zniknęły. Zapanowała cisza. Nie była to niezręczna cisza, bo każde z nas zanurzyło się w swoich myślach. Myślałam o tym, co teraz robi Lili. Choć, nigdy sobie nie wyobrażałam, żeby Lili była z kimś innych niż Grzesiek, teraz powoli traciło to sens. Przez to, że my ich tak pchaliśmy do siebie, oni coraz  bardziej się kłócili. Więc odezwałam się pierwsza.
-Grześ?- spojrzał na mnie.- Nie kochasz Lili, prawda? –nie odwrócił wzroku. Cały czas wpatrywał się w moje oczy.
-Nie prawda. –tym razem nawet Krzysiek na niego spojrzał. –Kocham, ale nie jak osobę, z którą mógłbym wziąć ślub i mieć dzieci, tylko jak moją siostrę. Bo to jest moja siostra. I też w taki sposób ją kocham. Rozumiesz?
-Oczywiście. A my zawsze sobie wyobrażaliśmy, że będziecie razem.
-No i patrz co przez to narobiliśmy. Za bardzo Was na siebie pchaliśmy –wtórował Krzysiek, jakby przed chwilą myślał o tym co ja.
-Było minęło. Nie ma czego roztrząsać. Ja chciałbym się z Lili tylko pogodzić i mieć spokój. –wstał i skierował się do domu. –Idę po coś do jedzenia, bo zgłodniałem od tego wariowania. –uśmiechnął się szeroko, tym razem nie był to uśmiech na siłę wyciskany jakim obdarzał dziewczynki, tylko prawdziwy uśmiech naszego Grzesia.
-Ah –westchnął Krzysiek –W końcu wrócił do rzeczywistości. Idziemy na huśtawke?- wstaliśmy i skierowaliśmy się w głąb ogrodu. –Kocham Cię. –stanął przed huśtawką i odwrócił się w moją stronę.
-Ja Ciebie też. –pocałowałam go. Może dlatego, że siebie nie wyobrażaliśmy jako pary teraz nią jesteśmy, a Grzesiek i Lili nie. W sumie mogło być dużo różnych powodów, ale prawda jest taka, że dwójka ludzi musi się kochać, a nie być do siebie zmuszana. Ten osobnik stojący przede mną to zdecydowanie osoba, którą kocham nad życie.


 
********************************************************************************************
Czytamy -Komentujemy
I jak podobał Wam się kolejny rozdział?? Sądzicie, że Liliana i Grzesiek powinni być razem czy raczej nie?
A może Lili lepiej, żeby wybrała Nicka?
Pozdrawiam, Natalia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz