niedziela, 3 listopada 2013

26 rozdział




-Tak słucham – wymamrotałam do telefonu.
-Wstawaj leniuchu i na godzine 10 masz być gotowa. Znaczy się ładnie ubrana. W sukienke na przykład. – wykrzyczał do telefonu i się rozłączył. Nawet nie zdążyłam załapać kto do mnie zadzwonił. Weszłam w ostatnie połączenia. No Przemuś masz przerąbane. Pawlicki postanowił mnie w piękny środowy poranek OBUDZIĆ. Wygramoliłam się dość wolno z łóżka i ruszyłam w stronę szafy. Sukienka. Ładna i wygodna. Wybrałam jakąś i powoli poszłam do łazienki. Tam wzięłam prysznic, umyłam włosy po czym je wysuszyłam i rozczesałam i lekko się pomalowałam. Po ubraniu przygotowanego stroju zeszłam na dół do kuchni. Zrobiłam sobie kawe i jakieś śniadanie. Około 10 dostałam SMS’a od Przemka, że będzie u mnie za chwile. Gdy rozległ się dźwięk dzwonka poszłam otworzyć drzwi.
-Cześć Przemuś i.. –zajrzałam za jego plecy – Kamila! Co ty słonko tu robisz?!
-A przyjechałam z wujkiem po Ciebie ciociu, bo mi się nie chciało siedzieć w domu. Tam jest takie zamieszanie. – zainscenizowałam rękoma, że jest wielkie zamieszanie. Weszliśmy do salonu.
-A czemu jest zamieszanie?!- skierowałam pytanie do Przemka.
-Nie żartuj?! Zapomniałaś?!
-A o czym miałam pamiętać?
-Miałaś przecież ciasto zrobić na urodziny Grześka!
-Kurde. Zapomniałam. – zrobiłam ,,face palma”. Ale mnie olśniło.  –O której zaczynają się te urodziny?
-No o 18. –odpowiedział.
-To mamy kupe czasu na odrobienie straty.
-Niech Ci będzie. – włączył sobie telewizor.
-Kamila jedziesz ze mną do sklepu po składniki i będziesz ze mną piec ciasto? – zapytałam małego smyka.
-Taaak. – pojechałyśmy do sklepu i kupiłyśmy wszystko co było nam potrzebne do przygotowania ciasta. Po powrocie do domu rozpakowałyśmy zakupy i założyłyśmy fartuszki.
-Przemek pomagasz nam? – zawołałam z kuchni.
-Chętnie – pojawił się w drzwiach pomieszczenia. Rzuciłam mu różowy fartuszek, bo tylko taki mi został i zaczęliśmy przygotowanie ciasta. Oto przepis:
Składniki:
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgaWAaraDDbLs56IAYkF4jejiKkQR_UGDKE2jz-xK2kSVG-IiqC_QLr54nwb9005ZaF8M19DUXsopKgrm07sNfr7wSjz5CU-cNfZAqIZEGJFl39VS9dERiTbxF2j2__o2O1osKb1omAW0jl/s400/ciasto_kukulka.JPG
300 g herbatników
320 g cukierków kukułki
1 litr mleka
4 budynie czekoladowe
220 g miękkiego masła
100 ml likieru śmietankowego
3 łyżki kakao
Sos czekoladowy:
120 g gorzkiej czekolady
2 łyżki miodu
2 łyżki masła
100 ml mleka


3/4  litra mleka przelewamy do garnka, wrzucamy do niego cukierki, podgrzewamy, mieszając aby cukierki się rozpuściły. W pozostałym mleku rozrabiamy wszystkie budynie (trzeba bardzo dokładnie wymieszać aby nie było grudek). Mleko z kukułkami doprowadzamy do wrzenia i na wrzątek wlewamy mleko z budyniowym proszkiem. Cały czas bardzo dokładnie mieszamy, bo masa zaczyna szybko gęstnieć. Trzymamy na ogniu 2-3  minuty. Zdejmujemy z gazu i studzimy. W misce miksujemy masło z dodatkiem kakao na puszystą masę, dodajemy po 1 łyżce przestudzonego budyniu, czekając aż składniki dokładnie się połączą, wlewamy likier śmietankowy. W foremce rozkładamy na dnie warstwę herbatników, rozprowadzamy na nich 1/3 kremu, ponownie układamy herbatniki, kolejna warstwa kremu i ostatnia warstwa herbatników, na wierzch krem. W kąpieli wodnej rozpuszczamy czekoladę i masło, dodajemy miód oraz mleko. Powstałym sosem robimy fantazyjne wzorki na gotowym cieście. Całość chłodzimy w lodówce całą noc lub co najmniej 4-5 godzin.

My niestety mieliśmy tylko 4 godziny na chłodzenie. Przemek co chwile obrywał po łapach, bo podjadał krem. Przyznam był pyszny. Aaa kaloryczny. Masakra. Około 18 wyciągnęliśmy nasze cudo z lodówki i pojechaliśmy do domu Zengiego. A tak dla wyjaśnienia Kamila to córka Grzesia z nieudanego związku. Jego dziewczyna zaszła w ciąże i po urodzeniu zostawiła dziecko u niego. Kamila ma 4 latka i jest przesłodka. Wszyscy ją kochają.
-Wszystkiego najlepszego – krzyknęli wszyscy goście, gdy Grzegorz wszedł do domu. Kamila podbiegła do niego, a on wziął ją na ręce. Mała złożyła soczystego buziaka na tatusiowym policzku. Urodziny były oblewane, ale nie za bardzo ze względu na przebywające z nami dzieci. Ale gdy maluchy położono spać, w czym ciocia Natalia z niewiadomych powodów zasnęła z nimi, zabawa rozkręciła się na całego. Obudziłam się około 3 i schodząc na  dół weszłam w nieźle rozkręconą imprezke. Złapałam gdzieś Patryka, ale nie dało się z nim gadać, bo był nieźle zalany. Tak samo Maciek, Przemek i Piotrek oraz wiele innych osób. Jedyną osobą, z którą jeszcze można było pogadać był SOLENIZANT.

-Ja myślałam, że ty to będziesz pijany na Maksa, a tu zong – stwierdziłam.

-Nie mogę za dużo pić, bo mam coś w żołądkiem. Ale trochę mogę więc pije – uśmiechnął się.
-Gdzie oni będę spać?- pokazałam na tych najbardziej pijanych, wymienionych wcześniej.
-Razem. – zaczęliśmy się śmiać. Tak jak powiedział, zrobił. Spali w sypialni na podłodze. I tak im było wszystko jedno,  ważne, żeby leżeć. 
Gdy się obudziłam trochę bolała mnie głowa, ale chyba nie tak jak mojego chłopaka.
 **********************************************************************************

Macie next. Wiem trochę badziewny ten rozdział, bo nie wiedziałam co napisać. Czytacie - Komentujecie. Pamiętajcie. Dwie pierwsze osoby.
Dziś pozostawiam Was z Adamem Strzelcem dla Myszki Miki z Falubazu :)

 i z Michaelem Jepsenem Jensenem dla Emilii Brown :)

8 komentarzy:

  1. No i czemu takie krótkie co?
    To, że krótkie nie zmienia faktu, że fajne. Z resztą jak zawsze.
    Mam nadzieję, że następny będzie dłuższy. ;)
    Życzę weny. ;)
    Kogo by tu poprosić? Może Maćka Janowskiego. ;)
    ~ Ania - Ligladowa ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział super :) dziękuje za Adama i poproszę Przemka Pawlickiego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. pisz dalejj ! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam na nowość
    http://xxspeedway.blogspot.com/2013/11/czesc-12.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie, fajnie tylko trochę krótko. :)
    Lepszy zrobiomy tort niż kupiony. :)

    Zapraszam na nowy rozdział na the-first-life.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń