piątek, 8 listopada 2013

27 rozdział





Powoli dochodzimy do końca sezonu. Przyznam, że dla mnie był dobry. Falubaz w play-offach i udało nam się wywalczyć srebro. Zdobyłam także Indywidualnego Wicemistrza Polski. I chyba nic ciekawszego nie było.
Leżymy z Patrykiem na kanapie przed telewizorem i oglądamy powtórkę Finału.
-No patrz, gdybym tu pojechał po zewnętrznej to bym go wyprzedził i bym miał 3 oczka. –i tak co bieg komentował. Nie dało się tego słucham. ,,A gdyby tak”. ,,A gdyby srak”. Mówie Wam nie chcecie chodzić z żużlowcem…. Żartowałam :P. Mój telefon zaczął wibrować. Wzięłam go i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
-Tak słucham
-Cześć siostra. Dzwoniła do Ciebie mama? – zapytał Dawid.
-Nie. A co?
-Dzwoniła do mnie i coś wspominała, że lecicie do nich do Danii.
-Fajnie, że my coś wiemy. Dzięki, że mi powiedziałeś. Zadzwonie do niej zaraz. Papa.
-Papa. – rozłączył się. Popatrzyłam na Patryka, który nawet nie oderwał wzroku od telewizora. Wstałam i ruszyłam w kierunku kuchni.
-Kto dzwonił?- zapytał. Ciekawski.
-Dawid.
-A tak w ogóle. Rozmawiałaś z nim dlaczego się tu przeprowadził? – zapytał odrywając w końcu wzrok od TV.
-Jeszcze nie, ale on dzwonił w innej sprawie. – nie zdążył nic powiedzieć, bo mój telefon zadzwonił. Mama. – Tak mamo
- Cześć córuś. Wpadniecie do nas z Patrykiem? –zapytała.
-A kiedy?
-W ten weekend.
-Oki. To wpadniemy. – pogadałyśmy jeszcze przez chwile i się rozłączyła. – Na weekend jedziemy do Danii.
-Oki. – powiedział Patryk. Do końca dnia nic nie robiliśmy.
W piątek wylecieliśmy do Danii. Ku naszemu zaskoczeniu nikogo w domu nie zastaliśmy, a jak dzwoniłam do rodziców nie odbierali. Po prawie godzinie siedzenia przed domem w końcu nas zaszczycili.
-No jesteście –krzyknęłam, gdy ujrzałam mamę. Z samochodu wysiedli jeszcze rodzice Patryka.
-A wy co tu robicie?!- zapytał zdziwiony.
-No przyjechaliśmy. – odpowiedziała pani Honorata.
-Nie chcieliście nas zapoznać to sami sobie poradziliśmy – dodała moja mama.
-Okey. Na co my Wam w takim razie jesteśmy potrzebni? –zapytałam. One tylko westchnęły i weszły do domu, a my za nimi. Gdy wieczorem zasiedliśmy (ja, tatusiowie i Patryk) do pogawędki o żużlu to skończyliśmy dopiero po 23. Ile razy żeśmy się posprzeczali. Po czym dyskutowaliśmy dalej. Widać było, że mamusie mają nas dość.  Na następny dzień rodzice zaplanowali sobie wycieczke po Næstved, a my z Patrykiem postanowiliśmy poleniuchować. Znowu. Wieczorem staruszki zaplanowali sobie grilla. Mamusie to nas tak obgadywały. Moja mama musiała nawet album ze zdjęciami wyciągnąć. O zgrozo. Pokłóciłam się nawet z Patrykiem. Nawet nie wiem o co. Ale tak się obraziłam, że poszłam się umyć i spać. Gdy mój chłopak wszedł do pokoju udawałam, że śpie. Byłam przecież na niego zła. No, ale jak można być długo złym na osobę, która tak bosko całuje. Wiedział, że nie śpie i zaczął mnie całować. Spojrzałam na niego moim morderczym spojrzeniem, a on tylko wybuchł śmiechem. Po 10 minutach przeprosin udało mu się mnie udobruchać. 
***********************************************************************************
Boże jakie badziewie :P Czytacie- Komentujecie. Przepraszam, że dopiero dzisiaj, ale szkoła  i zajęcia zabrały mi tyle czasu, że nie miałam nawet czasu laptopa włączyć. Ale obiecuję poprawe. Do tego jeszcze takie gówno, za przeproszeniem, napisałam. Ale nie opuszczajcie mnie, mam zamiar pisać lepsze rozdziały. Po prostu brak czasu i weny i potem są tego skutki.  Pamiętajcie. Dwie pierwsze osoby :) 
Pozostawiam Wam MAGICA dla Ligladowej
 i Przemusia dla Myszki Miki z Falubazu :)
P.S. 
Jeszcze raz Was bardzo mocno przepraszam i obiecuje poprawe. Mam nadzieję, że taka fotka jak poniżej wywoła na Waszych buźkach uśmiechy :D Kogo Tam widzicie?

4 komentarze:

  1. SUUPER! :D
    Poproszę DuZers'a :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Krótki, ale genialny, a i dzięki za Magica, więc teraz poproszę...może Tajskiego. ;)
    Życzę weny. ;)
    - Ligladowa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział świetny :) Dziękuje za Przemka i czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń