sobota, 4 stycznia 2014

37 rozdział



-Skąd masz mój kevlar w busie? –zapytałam wychylając się z pojazdu. Patryk zrobił wielkie oczy.
-Nie wiem –spojrzał na Maćka. Obaj jakoś podejrzanie się uśmiechali.
-Wiedzieliśmy, że przyjedziesz. –odezwał się Janowski.
-I dlatego też Cię wrobili!- krzyknął Ward wychodzący z domu. Polacy zabili go wzrokiem.
-W co wrobili? O czym on mówi?
-O niczym. Bredzi jak zwykle i kłamie.
-A może po raz pierwszy mówi prawde? – podniosłam brwi.
-Powiemy Ci na stadionie. Oki? – zaproponował Patryk.
-Dobra, ale obiecajcie, że na pewno powiecie.
-Obiecujemy – powiedzieli chórkiem.
-Haha. Będziecie ją męczyć? – z domu wyszedł Holder.
-Musi wytrzymać. To niespodzianka. – powiedział Maciek i wskoczył do swojego busa. Wsiadłam do dudkowego busa i ruszyliśmy do Cardiff. Całą drogę milczał albo bardzo się pilnował, żeby nic mi nie powiedzieć. Wysiedliśmy na parkingu koło stadionu.
-Jesteśmy. Mówicie.
-Jesteśmy na parkingu, a nie na stadionie. – powiedział Maciek. Tak myślałam, że będą mnie trzymać jak najdłużej. Wredni.
-Sealy. Wiesz o co chodzi? – podeszłam do Brytyjki.
-Nie wiem. – uśmiechnęła się.
-Kłamiesz. –skrzyżowałam ręce na piersi  i ruszyłam w strone parku maszyn. –Cześć Andi!
-Cześć młoda. Gdzie masz Patryka?
-Rozpakowuje się.
-Powiedział Ci?
-Ty też coś wiesz, czego ja nie wiem?!
-Czyli Ci nie powiedział.
-I Ty na pewno też mi nie powiesz.
-Bardzo mi przykro. Nie mogę.
-Jasne.- zła skierowałam się na tor. Fajna nawierzchnia. Cały czas próbowałam rozgryźć co oni przede mną ukrywają. Nic mi  nie przychodziło do głowy. Podbiegł do mnie Max.
-Ciociu. Jakiś pan rozmawia o Tobie z wujkiem. – powiedział mały Holder i wrócił do Sealy. Uśmiechnęła się do mnie i głową pokazała, gdzie stoi Patryk z tym gościem. Cicho podeszłam do nich. Stanęłam tak, że mnie nie widzieli, ale za to wszystko słyszałam.
-Miał jej pan powiedzieć wczoraj, żeby była przygotowana na dzisiaj.
-Ale ja mam jej sprzęt i ubrania, tylko zostało jej powiedzieć co ma robić.
-Ma pan dopilnować tego, żeby pojechała. – powiedział i poszedł. Patryk poszedł do Maćka i razem z Holderem bardzo o czymś dyskutowali. Podeszłam do Sealy.
-Niczego konkretnego się nie dowiedziałam. –burknęłam i usiadłam koło niej.
-Poczekaj chwile. Nie mają innego wyjścia. Muszą Ci powiedzieć. – obserwowałyśmy rozmowe żużlowców. Dołączył do nich Ward i Jonsson. Dyskutowali o czymś. Czasem nawet, któryś krzyknął.
-Sealy. Powiedz mi. Nie wytrzymam dłużej. –prosiłam ją.
-Natalia! –usłyszałam zza pleców. Odwróciłam się. Maciek machnął na mnie ręką. Podeszłam do nich.
-Będziesz dzisiaj jeździć jako rezerwowy. –powiedział Patryk.
-Że co proszę?! –byłam na nich zła. Przecież to zaszczyt wystąpić w zawodach Indywidualnych Mistrzostw Świata, ale mogli mi powiedzieć o tym wcześniej.
-Występujesz dziś jako rezerwowy – powtórzył.
-A nie mogliście mi powiedzieć o tym wcześniej?! Przynajmniej wczoraj!
-No mogliśmy, ale…
-Ale co?! Baliście się mojej reakcji?! A gdybym nie przyjechała?! To co?
-Byśmy po Ciebie zadzwonili.-odezwał się Maciek.
-No wiesz Patrykowi jakoś to nie wychodziło.
-Ale pojedziesz dzisiaj? – zapytał Andreas
-Tak, ale na pewno nie dla Was. -wzięłam głęboki oddech – Wypakowałeś mój sprzęt?
-Tak. –rozejrzałam się po parku. Nad moim boksem napisane było moje imię i nazwisko.
-Dziękuję. – ruszyłam w jego stronę. Jak on zmieścił w jednym busie cztery motory. Ale zaraz za raz ? Przecież ja byłam na treningu. W busie był… jeden motor?! Zdawało mi się, że czegoś brakuje i miałam racje. Zaczęłam grzebać przy motorze. Nagle mnie olśniło. Wstałam. Stanęłam miedzy boksem Janowskiego a Dudka. – Jak wy sobie to wyobrażacie?! Ja sama mam się pchać?! Sama mam wszystko robić przy sprzęcie?! Niestety jeszcze nie potrafie robić kilku rzeczy na raz!
-Spokojnie. –powiedział Maciek.
-Nie uspokajaj mnie! – podniósł ręce na znak, że się poddaje.
-Remik poszedł chwilowo z Kacprem gdzieś, ale jak wróci to powiem mu, żeby do Ciebie zajrzał.
-Przecież to mój mechanik.
-Wiem! –krzyknął. Miał chyba mnie dość. Powtórzył spokojniej.- Wiem, ale przyjechał ze mną. Zostanie u Ciebie. Drugi mechanik to Twój brat.
-Wiem, ale musiałby chyba odrzutowcem tu przylecieć, żeby zdążyć.
-Wystarczy samolot.-powiedział …Dawid?!
-Co ty tu robisz?!
-Jestem Twoim mechanikiem, a Ty jedziesz w dzisiejszym meczu.- poszliśmy do mojego boksu. Po kilku minutach doszedł do nas Remik. Zaczęli swoją prace. Usiadłam na krzesełku. Myślałam. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Taia.
-Chodź. Mamy iść obejrzeć tor. –wstałam i podążyłam na grupką żużlowców. Szłam oddalona od nich. Wszyscy wiedzieli, a ja nie. Choć po części sama mogłam się dowiedzieć wcześniej, gdybym weszła na Sportowe Fakty. Stwierdziłam, że nie potrzebnie miałam pretensje do całego świata. Podbiegłam do AJ’a, który rozmawiał z Jarkiem.
-No młoda. Jak tam stresik? – zagadał Hampel.
-Jestem tylko rezerwą. Nawet nie wiadomo czy wyjade z parku maszyn.
-No, ale dla zasady.
-No mam. – uśmiechnęłam się. Zauważyłam, że Patryk mnie obserwował. Szedł sam, więc podeszłam do niego. – Masz mi coś do powiedzenia.
-Przepraszam. Miałaś racje powinienem Ci powiedzieć wcześniej.
-Ja przepraszam, że tak na Was naskoczyłam. Troche przesadziłam. –szliśmy ze spuszczonymi głowami.
-Nie wytrzymam dłużej. – złapał mnie w talii i pocałował. Byłam zaskoczona i dopiero po chwili położyłam swoje ręce na jego szyi. – Przepraszam.
-Nic się nie stało. – poszliśmy dalej. Przy starcie wszyscy się zatrzymali, pokopali i poszliśmy dalej.
Na moje nie szczęście w 10 biegu Emil miał wypadek i do końca meczu już nie pojedzie. Byłam pierwszym rezerwowym, więc muszę jechać. Lecz dla mnie pierwszy bieg nie powiódł się tak jak tego oczekiwałam. Kto mógł przewidzieć, że Pedersen jest aż tak zachłanny.  Prowadził Darcy, za nim jechał Nicki, którego wyprzedziłam na pierwszy wirażu. Na drugim leżałam w bandzie. Dostałam kopniaka w koło. Podbiegli do mnie lekarze i oczywiście Patryk.
-Nic Ci nie jest? –zapytał. Idioto. Wjechałam z wielką siłą w bande i ty się jeszcze pytasz czy coś mi jest?! Kiwnęłam głową, że tak. Podjechała karetka i pojechałam do szpitala.
***************************************************************
Czytacie-Komentujecie
No to mamy już nowy rok. 2014. I raptem 97 dni do początku sezonu.
Tak jak zawsze. Dwie pierwsze.
Zostawiam Wam Tajskiego dla Emilii Brown :)
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz