piątek, 31 stycznia 2014
40 ROZDZIAŁ
Przez te przeżycia z nocy spałam dłużej niż zwykle. Gdy otworzyłam oczy przywitał mnie Patryk z tacą w rękach.
-Cześć kochanie. Śniadanko do łóżeczka.
-Za bardzo coś słodzisz. Co jest? – uśmiechnęłam się.
-Muszę jechać do klubu. Mamy jakiś tam trening. Wiesz jak to jest.
-Ale mieliśmy spędzić cały dzień razem.
-No wiem, ale Rafał powiedział, że to pilne.
-Rafał powiedział – wywróciłam oczami. – No jedź.
-Będziesz sama, bo Mikkel zabrał Inge i gdzieś pojechali. Wrócą jutro. – ubrał bluze i wyszedł. Zostałam sama. W domu ciszo jak w kościele. Jak ja tego nie lubie. Zastanawiam się czy to co widziałam w nocy to był sen czy ja mam jakieś zwidy. Bo przecież nie możliwe jest to, że mamy w domu duchy. Jeżeli one w ogóle istnieją. Może jestem przemęczona?? Postanowiłam posprzątać. Odkurzyłam i umyłam podłogi. Starłam kurze. I rzuciłam się zmęczona na kanape. Zamknęłam oczy. Miałam przed nimi obraz tych dziwnych zjaw. Otworzyłam oczy.
-Aaaa – zaczęłam krzyczeć i automatycznie zamknęłam oczy z powrotem. Po chwili uchyliłam jedno oko. Nie ma. Zniknęła. Znowu ta zjawa, ale tym razem stała przede mną. Rozejrzałam się po pokoju. Nie ma jej. Może to jest tylko wymysł mojej wyobraźni. Nie wiem za bardzo się boję. Dzwonię do Patryka.
-Możesz rozmawiać?
-Tak. Coś się stało?
-Nie. Mam pytanie. Twój dom stoi na pustej działce. Nic tu wcześniej nie było?
-Był jakiś dom. A co się stało?- pytał.
-Nie ważne. A wiesz może czemu ten dom został zburzony? Albo kto tam mieszkał?
-Z tego co wiem dom zburzono, bo podobno w nim straszyło. A mieszkało w nim Niemieckie małżeństwo. Facet zamordował żone, pochował ją w piwnicy domu i uciekł gdzieś. I to podobno ona straszyła w tym domu, który zburzono. Ja kupiłem pustą działke. I co ciekawe kopiąc fundamenty robotnicy znaleźli starą skrzynie. Jest na strychu jeżeli jesteś ciekawa. Tyle wiem z opowiadań urzędników, u których załatwiałem kupno działki. A co straszy Cię duch tej kobiety? – zaśmiał się.
-To nie jest śmieszne, ale mam wrażenie, że tak.
-Przesadzasz, ale to co chciałaś Ci powiedziałem. Musze kończyć. Na razie. – rozłączył się. Teraz to mnie dopiero nastraszył. Weszłam na strych w poszukiwaniu tej skrzyni, o której mówił Patryk. Ładna, duża. W jej wnętrzu był album ze zdjęciami, jakaś szkatułka, książka kucharska, sukienki 20-wiecznej pani domu oraz różne książki. Wzięłam album. Na pierwszym zdjęciu była para. Zdjęcie ślubne. Domyśliłam się, że to jest to małżeństwo, o którym mówił Patryk. Na następnej stronie były zdjęcia tej kobiety. Potem zdjęcia domu i inne. Odłożyłam album i wzięłam książkę kucharską. Była dość gruba i miała dużo własnoręcznych zapisków. Wzięłam ładną szkatułkę. Były w niej naszyjniki, bransoletki i kolczyki. Śliczne. Niektóre wyglądały na drogie. Odłożyłam szkatułke. Przeglądałam sukienki. Były takie śliczne. Takie troche z drugiej połowy XIX wieku. Usłyszałam szum. Odwróciłam się. Pół metra nad ziemią wisiała szara zjawa. Zrobiłam wielkie oczy i zatkałam sobie usta ręką, żeby nie krzyczeć. Ruszała ustami, jakby chciała coś powiedzieć, ale nie mogła. Spuściła wzrok. Przyjrzałam jej się dokładnie. Wzięłam album i spojrzałam na zdjęcie kobiety. Była identyczna.
-Ty jesteś nią? – wydukałam pokazując na zdjęcie. Skinęła twierdząco głową. Odleciała. Odłożyłam album i wzięłam książkę kucharską. Zeszłam na dół. Przejrzałam całą i wybrałam potrawę, którą chciałabym spróbować. Ubrałam się i pojechałam do sklepu po rzeczy potrzebne do przygotowania potrawy. Gdy wróciłam zastałam Patryka przed telewizorem.
-O jesteś! – krzyknął.
-Byłam na zakupach. Dzisiaj zrobie coś nowego.
-Nie rób, bo i tak mnie nie będzie. – spojrzałam na niego zła.
-Chyba żartujesz?! Nie dość, że pojechałeś sobie na cały dzień na stadion to jeszcze popołudnie całe rozwalasz?!
-Przepraszam, ale Adam wymyślił męski wieczór. – podszedł do mnie. Chciał mnie objąć, ale go odepchnęłam.
-Kpisz sobie ze mnie?! – teraz już krzyczałam- Widzę, że koledzy są ważniejsi ode mnie?! Okey. Jedź sobie. – wyszłam na taras. Po kilku minutach usłyszałam trzaśnięcie drzwiami. Nie wróci na noc. Wzięłam głęboki oddech. Weszłam do domu zamykając drzwi na taras. Otworzyłam butelke piwa i opróżniłam ją do połowy. On pije. To ja też. Mój telefon się rozdzwonił. Ola.
-Hej, siostrzyczko. – powiedziałam wesoło.
-Heej. Przyznaj się. Piłaś? Czy Patryk Cię wkurzył? – jak ona dobrze mnie zna.
-To i to.
-Skądś to znam. Kamil mnie tak często denerwuje, że już nie mam na to siły.
-To się z nim rozwiedź.
-To zbyt proste. Miałam przecież czekać na jego potknięcie. Sama tak mówiłaś.
-No tak, ale trzeba by było go przyłapać. Mówiłam, że detektyw byłby dobry?
-Mówiłaś, ale nie chce. To nie fair.
-Boże! Sama zaprzeczasz sobie. Z jednej strony chciałabyś go przyłapać, a z drugiej chcesz być fair. Bez sensu.
-No wiem, ale..
-Ale ty jesteś dla wszystkich taka dobra. Rozumiem.
-A ty o co się ze swoim posprzeczałaś??
-Yyy.. Woli kolegów ode mnie. Rozumiesz chyba?
-Jak nikt inny. –zapanowała chwila ciszy. – Wpadaj do mnie.
-Za tydzień jest mecz w Toruniu. Przyjadę. Okey?
-Dobra. I tak będę sama.
-A Emil?
-Wpada i to dość często, ale zazwyczaj wtedy kiedy nie ma Kamila.
-Nigdy nie natknął się na Emila?!
-Nigdy.
-Całowałaś się z nim?
-Natalia!!
-No co?! Tylko się pytam.
-Nie, nie całowałam się z nim.
-No tak. Ty chcesz być taka fair. A dzwoniłaś w konkretnej sprawie czy, żeby tylko poplotkować?
-Na ploteczki. Od razu mi lepiej. Troche się wyluzowałam.
-No ja też. Czeka mnie samotna noc … z duchem. –rozejrzałam się po pokoju.
-Samotna? A Inga?
-Pojechała gdzieś z Mikkelem.
-A o co chodzi z tym duchem?
-Opowiem Ci jak przyjade.
-Ok. Musze kończyć, bo młody upomina się o kolacje. Całuski. – rozłączyła się. Spojrzałam za okno. Było już ciemno. Wzrok na zegarek. Dochodzi 21. Usłyszałam ten charakterystyczny szum. Obejrzałam się za siebie. Znów wisiała w powietrzu ta zjawa. Nawet nie wiem jak ją nazywać.
-Wystraszyłaś mnie. – szepnęłam.
-Przepraszam – usłyszałam ciszy szept.
-Ty mówisz? Wcześniej nie mogłam Cię usłyszeć.
-Wiem, bo w dzień ledwo mnie widzisz to i nie słyszysz. Teraz widzisz mnie wyraźniej i słyszysz lepiej. – jej głos był trochę jak szum wiatru. Nie do końca wyraźny i ledwo słyszalny, ale w domu było wystarczająco cicho, żebym ją usłyszała.
-Jak masz na imię? I czy czasem nie jesteś wymysłem mojej wyobraźni?
-Nazywam się Maria. Jesteś Polką. Raczej byłam – zbliżyła się do mnie.- Wymysłem wyobraźni raczej nie jestem, ale będę tu przez krótki czas. Nie musisz się mnie bać. Tak samo jak ty mnie, nie mogę Cię dotknąć. – zapanowała grobowa cisza. Boże tak dosłownie. Wpatrywałam się w nią z niedowierzaniem. Była taka realistyczna. Taka prawdziwa, ale wisiała w powietrzu i była lekko przeźroczysta. Wyraźniejsza niż w dzień.
-Czemu przez krótki czas? – zapytałam zaciekawiona.
-Jak mój dom tu jeszcze stał to w nim straszyłam. O czym pewnie wiesz. Nie mogłam się pogodzić z tym, że nie żyje i już nigdy nie będę stąpać po jego podłodze, myć jego okien lub gotować w jego kuchni. Rozpaczałam i głośno płakałam. W dzień ludzie tego nie słyszeli, ale w nocy tak. Potem zniknęłam. I wróciłam po kilku latach. Towarzysze Wam już od roku. Twojemu chłopakowi dłużej. Od kiedy dom stoi. Ani słowem się nie odzywałam. Już nie rozpaczałam, bo to nie mój dom. Dziś jak przeglądałaś moją skrzynie, płakałam. Wspominałam. Te zdjęcia. Mój mąż. Suknie. Moja ukochana książka kucharska. Biżuteria. Tak dawno tego nie widziałam. Ten chłopak nigdy nie zajrzał do skrzyni.
-To do niego nie podobne. Jest bardzo ciekawski. – przerwałam jej. – Przepraszam.
-Nic się nie stało. Może po prostu tym razem nie był aż tak ciekawy. Nie miałam dzieci. Rodzice dawno nie żyjący. Dziwne, że mój kochany mąż – powiedziała z rozgoryczeniem. – zostawił wszystkie moje świecidełka i suknie, za które dostałby dość sporą kwotę. Ale za to ty skorzystasz. –spróbowała się uśmiechnąć, ale słabo jej to wyszło. – Dawno tego nie robiłam. Zapomniałam już jak to jest być wesołym i się uśmiechać. Ty tego dzisiaj prawie w ogóle nie robiłaś.
-Nie miałam do kogo. – spuściłam wzrok.
-Ty przynajmniej masz chłopaka, który Cię kocha, a nie udaje. Mój mąż myślał, że będą jego tłem, gosposią, kurą domową. Mylił się. Miałam twardy charakter i często się mu stawiałam. Szanował mnie za to, ale też potępiał. Zabierał mnie na jakiś bal, a po nim bił i wykorzystywał. Zero miłości i szacunku. Był po prostu potworem. –powiedziała dobitnie.
-A może po prostu nie potrafił kochać?
-Potrafił. Przez całe życie kochał jedną kobietę, ale musiał być ze mną i to go bolało. Ludzie gadali, że to ja rzuciłam się na bogatego Niemca. Miałam 25 lat jak mnie zabił. Niby był to przypadek, ale i tak mu tego nigdy nie wybacze. Pokłóciliśmy się i za mocno mnie uderzył. Pochował mnie wraz z moimi rzeczami w piwnicy. A potem wyjechał. Nawet nie wiem gdzie i mało mnie to interesowało.-skończyła.
-Nie wiem co powiedzieć.
-Nie musisz nic mówić. Mi się zrobiło lżej na sercu. W końcu po tylu latach do kogoś się odezwałam. Mieszkało tu wiele kobiet, ale tylko ty i się wydałaś dobra. Jeżeli chodzi o skrzynie. Wszystko gdzieś oddaj albo sprzedaj. Tobie to nie potrzebne, a mi tym bardziej. Książke kucharską sobie zostaw. Tam jest też mój pamiętnik. Przeczytaj go i zrób z nim co chcesz. Chciałabym, żebyś nie patrzyła na to czy mi będzie szkoda czy nie. Masz to sprzedać lub oddać. Nie myśleć. – jej twarz robiła się coraz weselsza. –Mam do Ciebie jeszcze jedną prośbę zanim odejdę. Gdy wędrowałam po najstarszym zielonogórskim cmentarzu znalazłam grób moich rodziców. Mogłabyś czasem tam pójść i zapalić świeczke, położyć kwiaty?
-Oczywiście.
-Teraz już się z Tobą żegnam. Pamiętaj o rodzicach, o skrzyni i o tym, że Twój chłopak na pewno Cię kocha. – oddalała się aż w końcu zniknęła i wtedy …. się obudziłam. Rozejrzałam się po pokoju. Dom Patryka. Salon. Czyżby rozmowa z Marią była tylko snem?? Przecież widziałam ją kilka razy, a między tym robiłam też inne rzeczy?! Wzięłam do ręki telefon i sprawdziłam ostatnie połączenie. Ola i to raptem godzine temu. Wszystko się zgadza. Pobiegłam na strych. Skrzynia stoi. Nie rozumiem tego. Położyłam się do łóżka i z nadzieją, że jeszcze zobaczę Marie zasnęłam.
*******************************************************************************
Proszę następny rozdział. Czytacie-Komentujecie. Postanowiłam, że będę wstawiać rozdziały jak będą przynajmniej cztery komentarze. Nie każe Wam pisać długich. Wystarczy krótkie "Fajny". Większość z Was też pisze blogi, więc wiecie jak to fajnie jak jest dużo komentarzy. Spełnię dwa zamówienia :) Jaskółki dla Midi.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ciekawy rodział, :)) czekam na nn :*
OdpowiedzUsuńświetny ; *
OdpowiedzUsuńPatryk chyba coś ukrywa przed swoją dziewczyną. Ten poranny niby telefon od Rafała trochę mi tutaj nie pasuje a później jeszcze ten niby męski wieczór. Potem ta zjawa, która się pojawia i jeszcze do niej mówi, ale całe szczęście że zniknie. Rozdział boski czekam na następny.
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do siebie
http://xxspeedway.blogspot.com/2014/01/czesc-20.html
Cudo *,* czekam na nastepny : )
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńBoskie cudowne genialne wspaniale!! Czekam na kolejne rozdzialy!:)
OdpowiedzUsuńCZEEEEKAMY !!! ♥
OdpowiedzUsuń