sobota, 5 kwietnia 2014

50 ROZDZIAŁ



>>Ola<<
-Emil!  -krzyknęłam panicznie- Emil!– wydarłam się na cały głos. -Sajfudinow!!
-Co się stało?! – wbiegł do łazienki. – Kotku. Mów. – miał w oczach strach. Podałam mu rzecz, którą trzymałam w ręce. Klęknął obok. –I co? – spojrzał na mnie zdezorientowany.
-Nie wiesz co to znaczy? – zapytałam.
-No sory nie miałem nigdy takiego czegoś w rękach. – zaczęłam się śmiać.
-Facet. Typowy facet.  –pokręciłam głową.
-Olka. No nie śmiej się. – usiadł koło mnie. Podałam mu pudełko. –Test ciążowy?! – spojrzał na mnie. – Jesteś?!
-Tak. Panie Sajfudinow. Będziesz pan ojcem. –uśmiechnęłam się, a Emil przytulił mnie mocno.
-Kocham Cię – szepnął i pocałował mnie. W drzwiach łazienki stanął Krzyś.
-Wy już nie macie lepszych miejsc na rozmowy. – spojrzał na nas jak na idiotów. – No serio. Polecam bardziej. Yyy No wiecie. Inne pokoje. Mamy ich dużo, więc nie rozumiem czemu wybraliście akurat łazienke. – usiadł na wannie.
-Będziesz mieć brata albo siostre. – powiedziałam nie przejmując się jego gadaniem.
-Że kogo?!
-Mama jest w ciąży. Będziesz mieć siostre albo brata. – wyjaśnił mu Emil. Przyglądał nam się uważnie.
-Ale ja się pokojem  nie podziele. – poinformował nas. Pokręciłam głową.
-Wiesz, że nie masz nic do gadania.
-No mamo. Ja nie będę mieszkać z jakimś bachorem.
-No bez przesady. Ty też dorosły nie jesteś. – wtrącił się Emil.
-I Ty przeciwko mnie. Dorosły nie jestem, ale mam aż 5 lat! No mamo nie każ mi mieszkać z tym młodym lub młodą. Proooosze. – zrobił maślane oczy.
-No dobra, ale będziesz się z nim/nią bawił? –podniosłam brew.
-Noo oczywiście. –powiedział odwracając wzrok.
-Widziałam. – zaczęliśmy się śmiać. Krzysztof podszedł do nas i położył  się na podłodze z głową na moich kolanach. –Kocham Was.
-My Ciebie też – odpowiedzieli chórkiem.
>>Tusia<<
-Ja preferuje ginekologie. –powiedziałam.
-Ja wybrałem chirurgie. –powiedział Olek.
-Lubisz rozcinać ludzi? –uśmiechnęłam się.
-Twój kierunek też tego wymaga. –zauważył.
-Ale rzadko. A twój polega na ciachaniu ludzi. – westchnął.
-Na wszystko masz odpowiedź. –spojrzał mi w oczy. Od samego początku tonęłam w jego niebieskich tęczówkach. – Moglibyśmy przestać rozmawiać o pracy. Trochę mnie to przytłacza, bo i tak rzadko się spotykamy.
-To o czym będziemy rozmawiać.
-Yyy… oooo. –podparł się na łokciach. –No nie wiem. – znów spojrzał w moje oczy. Siedzieliśmy w parku na rozłożonym kocu. Położyłam się. –Chciałabym jakoś pomóc Natalii, ale nie mam pomysłu. –położył się koło mnie.
-Ale jak jej pomożesz? Dziecka jej nie zwrócisz.
-Ona jest załamana. I jeszcze ten Maciek. Dzwoni raz do mnie, raz do Oli, żeby dowiedzieć się co u Natki.
-A sam nie może do niej zadzwonić? – zapytał.
-Boi się, że nie będzie chciała z nim gadać. Nagrabił sobie.
-Wszystko jasne. – spojrzałam w niebo. Chmury leniwie płynęły po niebieskim tle. –Pamiętam jak w dzieciństwie leżałem z siostrą na kocu i wymyślaliśmy w jakich kształtach są chmury.
-Ja też, ale z Natalią i Olą. Pamiętam. Wtedy niczym się nie przejmowałeś i żyłeś jak na jawie. Rodzice chronili Cię przed niebezpieczeństwami i przykrościami, a teraz. Trzeba się samemu o siebie troszczyć.
-Taka kolej rzeczy. Potem to ty chronisz swoje dzieci przed tym wszystkim, a następnie rozpieszczasz wnuki.
-Czasami chciałabym wrócić do tych beztroskich lat.
-Ja też. Odsapnąć od pracy. –wypuścił ciężko powietrze. –Uciekamy. – wstał szybko.
-Gdzie? -wstałam powoli. Olek zaczął zwijać koc. Złapał mnie za ręke i ruszyliśmy szybkim krokiem do auta. – Co ty wyprawiasz?!
-Uciekamy stąd. –nic więcej się od niego nie dowiedziałam. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy, gdzieś nie wiadomo gdzie.
>>Natalia<<
-Tak słucham. –usłyszałam głos Dudka.
-Cześć. Musimy się spotkać.
-Kiedy i gdzie? –zapytał, bo znał mnie na tyle dobrze, że wiedział co oznacza ten ton głosu. Podałam mu miejsce i się rozłączyłam.
-Jadę się spotkać z Patrykiem. – poinformowałam brata. Mama po pogrzebie Julki wróciła do Danii.
-Chcesz mu powiedzieć? –zapytał odrywając się od gry.
-Tak.
-A zabierasz Grzesia?
-Nie. – pokiwał tylko głową i powrócił do gry. Wyszłam z domu i skierowałam się do umówionego miejsca. Gdy doszłam Patryk już tam był. -Cześć.
-Hej. To co chciałaś mi powiedzieć?
-Byłam w ciąży. –spojrzał na mnie.
-Szybko się Maciek dorobił. –westchnęłam.
-To nie dzieci Maćka, tylko twoje. – zrobił wielkie oczy.
-Że co?! Czemu mi nie powiedziałaś?!  W ogóle jak Ci się udało to ukryć?!
-Nie przyjeżdżałam na mecze. Nie zauważyłeś?
-Jakoś nie. Czemu mi nie powiedziałaś?!
-Boo.. Bo się bałam.
-Czego, że zabiore Ci dziecko?! Nie zabiore Ci, ale chciałbym się z nim spotykać. –zareagował nieprawdopodobnie łagodnie. Nigdy bym nie pomyślała, że jest taki wyrozumiały. Zmienił się.
-Dobrze. –spojrzałam mu w oczy. Mimo, że mnie zranił i tak coś jeszcze coś do niego czułam. Coś mnie zakuło, gdy spojrzeliśmy sobie w oczy. –Zmieniłeś się.
-Nie zauważyłem. –uśmiechnął się. – Chłopiec czy dziewczynka?- zapytał, a mnie uśmiech zbledł.
-Chodź. – złapałam go za rękę i zaczęłam iść. Przez całą drogę się nie odezwał. Przy wejściu na cmentarz kupiłam znicz i podałam Patrykowi. –Zapal. –nadal nic nie mówiąc zrobił to o co prosiłam. Odezwał się dopiero gdy stanęliśmy przy malutkim grobie, na którym było napisane: „Julia Walasek. Ur.05.08.2018r. Zm.15.05.2019r.” Do oczu napłynęły mi łzy.
-Czemu? – usłyszałam załamany głos Patryka. Przytuliłam się do niego. Staliśmy milcząc nad grobem naszej córeczki.
-Przepraszam. – szepnęłam, a on pocałował mnie we włosy.
-Nic się nie stało. – powiedział. Gdy się od siebie oderwaliśmy Patryk postawił znicz na nagrobku. – Mogę poznać mojego syna.
-Oczywiście, ale nie dzisiaj. Musze go do tego przygotować.
-Rozumiem. W niedziele?
-Myśle, że tak. – podniosłam lekko kąciki ust. Gdy wróciłam do domu zadzwoniłam do Maćka.
-Tak słucham – tak dawno nie słyszałam jego głosu. Tak bardzo tęskniłam. –Halooo. Natalia? Jesteś tam?
-Tak. Przepraszam. Zamyśliłam się. Chciałabym Ci tylko powiedzieć, że rozmawiałam z Patrykiem i mu o wszystkim powiedziałam. Pokazałam mu grób Julki, a Grzesia pozna w niedziele. I jeszcze chciałam Ci powiedzieć, że tęsknie, ale jeżeli nadal nie będziesz chciał ze mną rozmawiać to to uszanuje. Cześć- rozłączyłam się.
************************************************************************
Czytacie- Komentujecie
5 komentarzy -nowy rozdział

Patrzcie już 50!! Nie moge uwierzyć, że aż tyle napisałam. Ale oczywiście to nie oznacza, że nie będę pisać dalej. Opowieść Natalii jeszcze się nie kończy. 
Ostatnio mam coś na punkcie przyjaźni. Może dlatego, że na kilku osobach się przejechałam i teraz widze kto jest dla mnie najważniejszy. Pozostawiam Wam takie któciutkie  opowiadanie oraz zdjęcie z moimi kochanymi Siostrzyczkami :*****



>>50 lat później<<
Ogródek przy podmiejskim domku. Trzy starsze kobiety siedzące na ławeczce. Na tarasie krzątają się dzieci i mężowie kobiet.
–Pamiętasz jak zakochałam się w twoim bracie?! - rzekła jedna z nich. Nazywała się Natalia. Babcie zaczęły się śmiać.
-No pamiętam. O Marek.- powiedziała brunetka, Tusia. Siostra wymienionego mężczyzny.
-On miał wtedy taki boski kaloryfer- westchnęła Ola.
-Twój mąż też kiedyś miał - wtórowała Natalia. Ola zmierzyła ją wzrokiem. Zapanowała cisza. Do kobiet podbiegły trzy dziewczynki. Łatwo było rozpoznać, która jest wnuczką, której babci. Jedna miała jasne blond włosy i była najstarsza (5 lat, wnuczka Oli). Druga długie ciemne, proste włoski i brązowe oczka, ta była najmłodsza (3 latka, wnuczka Tusi). A ostatnia miała włosy koloru ciemnyblond i zielono-niebieskie oczy (wnuczka Natalii, 4 latka)
-Babciu-odezwała się blondyneczka. - Pobawicie się z nami, bo dziadek nie chce.
-Znów zajęli się chłopakami? - Ola poniosła brew wpatrując się w wnuczke.
-No tak -wtrąciła środkowa
-Ach Ci dziadkowie -Natalia zaczęła ciężko wstawać. - O jezusie. Stare kości - usiadła z powrotem. Babcie zaczęły się śmiać. Małe wpatrywały się w nie zdziwione. Gdy skończyły, zaczęły wstawać każda po kolei pomagając następnej. Naśmiały się przy tym za wszystkie czasy.
I zobaczcie mimo, że każda z nich po szkole wyjechała do innego miasta, robiła co innego, to one zadbały o to, żeby ich przyjaźń nigdy się nie skończyła. Mimo, że lata mijały, dzieci i wnuków przybywało, czasu dla siebie coraz mniej, to one spotykały się na urodzinach, ślubach i innych imprezach. A gdy nadejdzie koniec jednej z nich to na pewno dwie pozostałe będą cierpieć i płakać. I napiszą wspólnie list, który złożą w jej rękach. A potem spotkają się razem na niebieskich polach i w młodych ciałach będą obserwować życie swoich dzieci i wnuków. KONIEC 

Nigdy w życiu o Was nie zapomne i mam nadzieje, że wspólnie uda nam się wytrwać w tej przyjaźni do końca życia. 
Kocham Was <3 
 




4 komentarze:

  1. OOOOO jestem w ciąży jak słodkooo <3<3
    KOCHANIE MOJE TY WIESZ ŻE JESTEŚ NAJWAŻNIEJSZA!!!
    Normalnie #1 kocham Cie nad życie mała :*:*:*:* <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny aaaaa! :D Wytrwałości w przyjaźni! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojejjj jakie to kochanee <3 <3 OMG <3 i wgl. jesteś świetna! Aż 50!! WOW <3 <3 Podziwiam cię :*

    OdpowiedzUsuń