niedziela, 30 marca 2014
49 rozdział
Usiadałam na łóżku. Wsłuchiwałam się w głuchą cisze po drugiej stronie telefonu.
-Mamuś. – szepnęłam. Myślałam o najgorszym.
-Mamo. Daj ja jej powiem. – usłyszałam głos Dawida. – Cześć siostra. Wiem, że psujemy Ci wolne, ale tu chodzi o twoją córkę. – zamrugałam nerwowo, a mój oddech przyspieszył dwukrotnie.
-Co się stało? – szepnęłam.
-Natalia, ja nie wiem czemu tak się stało. Zabraliśmy ją do lekarza, ale on… - dukał.
-Dawid! Mów co się stało!! – krzyknęłam, choć i tak już wiedziałam co się stało. Z oczu zaczęły mi lecieć łzy. Do mojego pokoju wszedł Adrian.
-Natalia? –powiedział z przymrużonymi oczami.
-Dawid, do cholery! Mów! – zalałam się łzami.
-Julia. Ona… nie…. Ona nie żyje. – wyszeptał. Upuściłam telefon i zaczęłam głośno płakać. Adrian podszedł i mimo tego, że nie wiedział co się stało, przytulił mnie mocno. Gdy się trochę uspokoiłam odsunął mnie od siebie i spojrzał prosto w oczy.
-Powiesz mi co się stało? –gdy zobaczył, że nie znów przylgnął do mnie. Po chwili znów spróbował. Wzięłam głęboki oddech.
-Muszę wracać do Polski. – wyłkałam.
-Czemu? Przecież dopiero co przyjechałaś.
-Moja córka… ona nie żyje. – ścisnęłam mocno powieki, ale to nie pomogło, bo i tak łzy zaczęły znów wypływać. Adrian znów mnie przytulił.
-Cii…cicho. –szepnął w moje włosy. – Przykro mi.
-To, że Ci przykro nie przywróci życia mojej córce! -spojrzałam na niego z pretensjami. – Jade do Polski. – zerwałam się z łóżka, ale Polak skutecznie mi to uniemożliwił. Usiadłam z powrotem. –Jadę do Polski – powtórzyłam stanowczo.
-Ale nie teraz. Idź spać. – mówił spokojnie.
-Ja teraz nie zasnę!
-Nie krzycz, bo obudzisz Wiktorie i Michała. Daj mi skończyć. Spróbujesz zasnąć. Zostane z Tobą. Rano na spokojnie się spakujesz i zawioze Cię na lotnisko. Dobrze? – podniósł brew.
-Dobrze – burknęłam i zawinęłam się w kołdre. – Zostaniesz? –uśmiechnął się i wbił pod kołdre obok mnie.
-A kto się nią opiekował? –zapytał niepewnie.
-Mama i mój brat. – pociągnęłam go za rękę i objęłam się nią w talii. Adrian nie zaprotestował.
-A jej ojciec? Gdzie jest? – pytał dalej. Domyśliłam się, że na tym pytaniu się nie skończyło.
-Hmm.. Dzisiaj miał mecz w Niemczech. A tak w ogóle to nie wie, że ma dzieci.
-Co?
-Nie wie, że ma dzieci. Nie powiedziałam mu. – westchnął.
-Wiesz, że bilet będzie Cie kosztował majątek? Jeżeli w ogóle uda Ci się coś kupić. – powiedział po chwili.
-Wiem. To może zaczekam do po jutra?
-Tak będzie lepiej. –zamknęłam oczy i w objęciach gościa, którego w ogóle nie znam próbowałam zasnąć. Ale tak jak podejrzewałam łatwo mi to nie przyszło. – Uważam, że powinnaś mu powiedzieć. –odezwał się.
-Nie tylko ty tak uważasz. – burknęłam, bo wiem, że zacznie mi truć jak Maciek. Właśnie Maciek. Brakuje mi go. Jestem zła, że postawił mnie przed takim wyborem. Powiem - nie powiem. Będę musiała do niego zadzwonić. Tęsknie.
-No widzisz i ten ktoś ma racje.
-Jasne. A myślisz, że to takie proste?!
-No na pewno nie, ale jak można ukryć ciąże?!
-Nie jeździć na mecze przez rok. Nawet nie wiesz jak to bolało. Nie wiedziałam meczu żużlowego przez rok! –przeżywałam.
-Wy to macie problemy. Ale ukrywać przed chłopakiem mogłaś ciąże i to do tego bliźniaczą.
-Ale masz problemy. Przecież to nie Ty jesteś ojcem.
-Ale gdybym był to bym się nieźle wkurzył.
-On nie ma prawa się na mnie denerwować, bo wystarczająco ja się przez niego nadenerwowałam. Ide spać - wtuliłam się w poduszke. Po dość długim czasie zasnęłam. Rano obudziłam się sama, ale nie zamierzałam wstawać. Czułam oddech Adriana na swojej szyi.
-Mamo – usłyszałam szept Nicole. –Mamo! – krzyknęła.
-Nicole. Cicho. Ciocia śpi.
-No, śpi. Razem z wujkiem.
-Co?! – usłyszałam zgrzyt drzwi. Uchyliłam jedną powieke. W drzwiach stała Wiktoria, a bok niej Nicole. Ściągnęłam z siebie ręke Adriana i powoli się podniosłam. Mina Wiki była rozwalająca.
-Co się tak gapisz? – uniosłam lekko kąciki ust.
-Wy ten coś. – wyjąkała.
-Zwariowałaś. – powiedziałam – On spał ze mną, bo… -przerwałam, bo przypomniało mi dlaczego Adrian ze mną spał. Do oczu napłynęły mi łzy.
-Ej. Przecież ja nic takiego nie powiedziałam. – usiadła koło mnie na łóżku i przytuliła.
-Julia nie żyje. Obudziłam Adrian i poprosiłam, żeby poczekał aż zasne i zasnął razem ze mną.
-Jak to Julia nie żyje?
-Wiem tylko, że nie żyje. Dlatego też musze wrócić do Polski. – spojrzałam na nią. –Przepraszam. Tak dawno się nie widziałyśmy. Przepraszam.
-Nie przepraszaj mnie. Kiedy jedziesz?
-Chciałam dzisiaj, ale to może być dość drogie, dlatego pomyślałam, że jutro polece.
-Dobrze. My przyjedziemy do Ciebie najszybciej jak uda nam się załatwić jakieś wolne.
-Dziękuję.
***********************************************************************************
Czytacie-Komentujecie
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Świetny jak zawsze :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://speedwaymoimioczami.blogspot.com/ :)
Jejciu ale się po robiło...;/
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się kolejnego rozdziału i liczę na to
że Patryk się dowie no i będą razem ,ale to już od cb zależy ^^
Rozdział mega smutny :'(
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że w najbliższym rozdziale doczekamy się Patryka ! ♥
noo sisteer! :x
OdpowiedzUsuńsmutno się zrobiłoo :(
będziemy płakać coś czuje...:x
Dlaczego?!?! D: Nieee!!!! WOW WOW tak bardzo drastycznie WOW WOW :( O dżizas teraz będę się niecierpliwić co dalej :O wow wow
OdpowiedzUsuń