niedziela, 13 kwietnia 2014

52 rozdział



Obudziły mnie promienie rannego słońca, łaskoczące w nos. Kichnęłam głośno i podniosłam się do pozycji siedzącej. Wzięłam głęboki oddech. Wstałam powoli i skierowałam się do pokoju Grzesia. Stanęłam w drzwiach. Mały podejrzanie przewracał się z boku na bok. Podeszłam do jego łóżeczka.
-Hej, Misiu. Co się dzieje? – szepnęłam.
-Mama – wyciągnął ręce. Wzięłam go, a on mocno się do mnie przytulił. Po chwili spojrzał na mnie.
-Co się dzieje? –zapytałam. On znów wtulił się we mnie. – Pamiętasz, że jedziemy dzisiaj do wujka Aleksa i do Leona? – uśmiechnęłam się.
-Pamiętam – powiedział dumnie i zwinnie wysmyknął się z moich objęć. Wybiegł z pokoju i zjechał po schodach, jak to miał w zwyczaju. Ja zaś powoli i normalnie zeszłam po schodach. Drzwi od łazienki były otwarte na oścież. Grześ stał na stołku i przeglądał się w lustrze. –Mamo, jestem ładny? – zapytał. Uśmiechnęłam się i podeszłam do niego.
-Oczywiście. Mój kochany przystojniaku. – pocałowałam go w główke.
-A do kogo jestem podobny? Do Ciebie czy do taty?
-No oczywiście, że do mnie. – powiedziałam dumnie.
-Ale Ty nie masz brązowych oczu. – zauważył, odwracając się do mnie i spoglądając mi prosto w oczy.
-Niech Ci będzie. Jesteś podobny do taty.
-A mamo. – odwrócił się w strone lustra i patrzył na moje odbicie.
-Tak?
-Gdzie jest mój tatuś? –odwróciłam wzrok. Jak ja mam mu to powiedzieć? Przecież to moja wina, że go nie poznał. To ja ukrywałam go przed Dudkiem.
-Mieszka w Zielonej Górze. Jest żużlowcem i w niedziele go poznasz. Jak będziesz chciał to u niego zostaniesz. –odwróciłam się i wyszłam z łazienki. Poszłam do kuchni i zaczęłam szykować śniadanie dla mnie i małego. Po chwili usłyszałam kroki małego człowieka i poczułam jak wtula się w moje nogi.
-Mamo. –przerwał cisze. Odwróciłam się w jego strone i kucnęłam.
-Słucham?
-Jeżeli ty nie chcesz to ja nie ziośtane u taty.
-Synuś, ale chcę, żebyś go poznał.
-To ciemu zrobiło Ci się śmutno?
-Bo to przeze mnie nie znasz go od urodzenia i zrobiło mi się smutno, że Cię skrzywdziłam. –nic nie powiedział, tylko się we mnie wtulił. Zdziwiło mnie to ile on rozumie. – To co jemy śniadanie?
-Tak –krzyknął i usiadł przy stole. Po zjedzonym śniadaniu poszliśmy się ubrać, a następnie pojechaliśmy do Saszki.
-Ja ma dzisiaj trening. Sory, że Ci mówie dopiero teraz, ale sam się dowiedziałem rano. Zajmiesz się Leonem? – wrzucał do torby potrzebne rzeczy.
-Oczywiście – uśmiechnęłam się.- Z wielką przyjemnością.
W niedziele rano obudził mnie Grzesiek.
-Mamo! Mamo! Wstawaj, bo prześpisz! – skakał po łóżku i krzyczał. Podniosłam się.
-Co prześpie? –spojrzałam na niego.
-Jak to cio?! No mecz!!! – zaczął wrzeszczeć jak opętany.
-Grzegorz. Przestań. – pociągnęłam go za ręce. Położył się zmęczony koło mnie.
-Mamo. Wiesz co?
-Co?
-Ciesze się, że poźniam tate.- uśmiechnęłam się. Poleżeliśmy jeszcze chwile i poszliśmy zjeść śniadanie. Potem poszliśmy się ubrać. Oczywiście w Falubazowe koszulki (moja i Grzesia). –Mamo ile jeszcze musimy siedzieć? –niecierpliwił się maluch.
-Młody jest 14. A mecz o 17. Masz zamiar tyle tam siedzieć?
-A tato?
-Co tato?
-O której tam będzie?
-Około 15. Ale on musi być wcześniej, bo jest żużlowcem.
-No właśnie. Wujek Alex też jest. To znaczy, że z Leonem będzie wcześniej i Leon się będzie nudził, a jakbyśmy byli wcześniej to by był ze mną. Noo mamooo. Prooosie. –zrobił maślane oczka. Dobrze to sobie wykombinował.
-No dobra. Zbieraj się. – podskoczył z radości i pobiegł po buty. Założyłam mu obuwie i wyszliśmy z domu. Po 10 minutach byliśmy na stadionie. Gdy zatrzymaliśmy się na parkingu, mały wyskoczył jak poparzony. Ku mojemu zaskoczeniu bus Duzersa już stał. Mały biegnąc w strone parku maszyn, wpadł na Dudka.
-Uważaj mały. – Patryk uśmiechnął się do młodego. Grześ spojrzał na niego zdziwiony.
-Mamo? –odwrócił się w moją strone.
-Patryk Dudek. Twój tata. – wiem, że nie o taką odpowiedź mu chodziło, ale co miałam powiedzieć. Obydwaj spojrzeli się na mnie zdziwieni.
-Myślałem, że zrobisz to inaczej – odezwał się starszy Dudek.
-Tak wyszło. –mały teraz wpatrywał się w Patryka.
-Pokażesz mi motory? –zapytał, a ja odetchnęłam z ulgą. Myślałam, że ucieknie od niego.
-Oczywiście – uśmiechnął się, wziął syna za rączke i poszli do parku maszyn. Ja stałam jak wryta na środku parkingu. Przewidywałam, że inaczej to się potoczy, ale tak też mi pasuje. Na ramieniu poczułam czyjąś dłoń. Odwróciłam się.
-To naprawdę jest syn Patryka? –zapytała patrząc mi prosto w oczy, jakby chciała wypatrzeć kłamstwo.
-Tak- powiedziałam pewnie.
-Czyli, że jestem babcią? –uśmiechnęłam się, a ona to odwzajemniłam.
-No tak. – przytuliła mnie.
-Ja nie wymagam od Was tego, żebyście byli razem, bo wiem, że Patryk postąpił nie fair, ale dla małego… -przerwała.
-Wiem o co pani chodzi. Przepraszam. –odwróciłam się i poszłam do parku maszyn. Grzegorz siedział, podtrzymywany przez Patryka, na motorze. Był taki szczęśliwy. Nie podeszłam wystarczył mi widok z daleka.
-Cześć – zza moich pleców wyłonił się Emil.
-Sajfudinow nie strasz. – uśmiechnęłam się. Koło niego stał Krzyś. –Cześć młody.
-Hej ciociu. Gdzie Grzesiek?
-Z Patrykiem. – młody poleciał do boksu Dudka. – Gdzie masz Ole?
-Źle się czuła i została w domu.
-Na początku to normalnie. –ruszył lekko kącikami ust.
-No wiem. Też tak mówiła. Idę do siebie – odszedł do swojego boksu. Zaczęłam wzrokiem szukać Patryka i chłopców, którzy zniknęli z boksu. Krzyś z Grzesiem siedzieli na schodach.
-Grzesiek, gdzie tato? –zapytałam.
-Zostawił nas na chwile, ale nie krzycz na niego. –spojrzałam na niego zdziwiona. No ładnie się spisuje jak na pierwszy dzień tatusiowania. Raczej pierwszą godzine.
-Poszedł pogonić jakąś laske. – dodał Krzyś. Zaśmiałam się nerwowo. Pogonić. Kogo?
-Załatwione – podszedł do nas Dudek.
-Kogo poganiałeś? –ugryzłam się w język. Boże, moja ciekawość jest silniejsza ode mnie.
-Patrycje – odpowiedział. O nic więcej nie pytałam.
-Ciociu!! – usłyszałam głos młodszego Loktaeva.
-Co się stało? – biegł sam.
-Tato. –łapał oddech – Tato. Kłóci się z jakąś panią. – westchnęłam. Nie ma to jak mówić na swoją mame pani i nie wiedzieć, że nią jest. Patryk szybko pobiegł w strone bramy. Posadziłam Leona koło chłopców, dałam im mój telefon i pobiegłam za Dudkiem. Alex bardzo głośno rozmawiał z jakąś kobietą.
-Mówiłem Ci, że masz stąd iść – powiedział stanowczo Patryk. Jego głos był oschły, bez krzty uczucia. Stałam oddalona od nich.
-Ale ja nie chce! – krzyknęła.
-Ale masz iść, bo siejesz zamęt. – dopowiedział Loktaev.
-Nie! – wydarła mu się prosto w twarz. Podeszłam do nich.
-Chłopaki zostawcie nas same. – powiedział spokojnie. Patrycja zmierzyła mnie wzrokiem, a żużlowcy posłusznie się oddalili.  –Nie wiem co zaszło między Tobą, a Patrykiem i  nie chce wiedzieć, ale z tego co widze to on nie chce z Tobą oni rozmawiać ani być. Po drugie. Saszka. Zostawiłaś go, więc teraz nie wpieprzaj się, za przeproszeniem, do jego życia ani do życia Leona. Nie jesteś tu mile widziana, więc do widzenia. – pokazałam jej ręką brame. Nic nie mówiąc wyszła. Poszło łatwiej niż mi się zdawało. Chłopaki stali przy młodych. Fajne to wyglądało. Patryk, Alex, Emil. Grześ, Leon, Krzyś. Tak słodko. Uśmiechnęłam się pod nosem i ruszyłam w ich strone. Za kilkanaście lat to młodzi wkroczą na żużlowe tory. Nie potrafie sobie teraz wyobrazić te trzy maluchy na motorach.
*******************************************************************************
Czytacie-Komentujecie
5 komentarzy - następny rozdział
Postanowiłam zrobić zwiastuny do blogów, ale nigdzie nie moge znaleźć gifów z żużlowcami. Więc jeżeli ktokolwiek ma jakieś gify z Patrykiem Dudkiem, Maćkiem Janowskim, Przemkiem Pawlickim, Grzegorzem Zengotą to prosiłabym, żeby mi przesłał na maila: natalahnatek@gmail.com. Z góry dziękuję :)
Pozostawiam Wam małych, przyszłych żużlowców.
Grześ (syn Natalii i Patryka)

Krzyś (syn Oli i Kamila)

Leoś (syn Alexa i Patrycji)

9 komentarzy:

  1. Jejj superr <3 <3 czekam na następny ^^ szybciutko pisz bo umrę :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski boski boski :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Chcemy więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz talent dziewczuno do pisania <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie ♥ !
    czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny! Czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeśt bośki!!!! I Ptlyk to taki śłodziaciek, zie w ogóle!!! A sinka, to oni psie misiaćnego. :D Za bardzo udzielają mi się Twoje dziecięce dialogi... XD

    OdpowiedzUsuń