wtorek, 25 sierpnia 2015
67 rozdział
>>Nick<<
Puściłem manetke gazu i wyprostowałem plecy. Rozglądając się uważnie po trybunach Zielonogórskiego toru, zauważyłem tylko jedną osobę. Po środku trybuny K siedziała drobna blondynka. No tak drobna, bo raczej dla mnie z toru to największy grubas byłby drobny. Nie wyglądała na zainteresowaną tym co się dzieje na torze, bo wpatrywała się w swoje dłonie, czyli pewnie w telefon. Gdy tak uważnie się jej przyglądałem, zapomniałem, że cały czas jadę prosto i zderzyłem się w bandą. Dopiero teraz obdarzyła mnie swoim spojrzeniem. Uśmiechnąłem się i oddaliłem do parku maszyn. Wchodząc do szatni, miałem wielką nadzieję, że jak wyjdę jeszcze ją tam zastanę.
-Cześć –rzuciłem, wdrapując się po kolejnych stopniach trybuny. Obrzuciła mnie chłodnym spojrzeniem.
-Cześć- burknęła. Kogoś strasznie mi przypomina. – Co chcesz? Albo kto Cię przysłał?
-Kto mnie miał przysłać? –zacząłem się bronić.- Widziałem, że siedzisz sama, więc
-Więc stwierdziłeś, że pójdziesz, zagadasz, może uda się wyrwać. –podsumowała.
-Nie to chciałem powiedzieć.
-Mhm. Teraz każdy facet tak myśli.
-Wybacz, ale nie każdy. –zamilkła- Czemu ktoś miałby mnie przysłać?
-Ciekawski jesteś, a ciekawość..
-To pierwszy stopień do piekła. Wiem, ale po prostu chcę wiedzieć na kogo zlecenie miałbym się tu pojawić.
-Jeszcze dwie godziny temu byłam we Wrocławiu. Teraz jestem tu. Choć mogłam skierować się do domu, czyli do Torunia, wybrałam kierunek Zielona Góra. Jak myślisz? Dlaczego?
-Bo zachciało Ci się pooglądać trening? Bo chciałaś pooglądać palmiarnie? –nie miałem pojęcia o co jej chodzi. – Zobaczyć stadion?
-Myślisz, że nigdy go nie widziałam? Mam brata żużlowca. A jakbym chciała pooglądać jakiś porządny stadion, pojechałabym jednak do Torunia.
-To może chciałaś pojechać tam, gdzie nikt by nie pomyślał, że pojechałaś?- spojrzała na mnie. Już wiem! To siostra Krzyśka Sajfutdinowa, że ja na to nie wpadłem wcześniej.
-O tym myślałam, jak wsiadłam w pociag, ale jak to powiedziałeś to nagle straciło sens. Przecież Zielona Góra to następne miejsce, w którym będą mnie szukać, zaraz po Wrocławiu i Toruniu.
-Do Torunia byś jeszcze nie dojechała, więc szukać Cię jeszcze nie mogą. A może przyjechałaś do Zielonej, bo jak pomyślałaś, że Falubaz jedzie w niedziele mecz z Toruniem to zabierzesz się z bratem? –próbowałem jej jakoś pomóc, ale przecież nadal nie wiedziałem o co chodzi.
-Nawet nie wiedziałam, że jadą w niedziele mecz akurat tutaj. To kurwa jeszcze gorzej- odwróciła głowe. Przez chwile się nie odzywała i miałem wrażenie, że płacze.
-Jeżeli potrzebujesz noclegu, to ja mieszkam sam. Żadnych rodziców, czyli żadnych dodatkowych pytań.
-Jeżeli to nie problem, ale mi coś obiecaj. –spojrzała znów na mnie. Faktycznie płakała, miała czerwone oczy.
-Słucham.
-Nie zadzwonisz od razu do mojego brata, żeby mnie podkablować.
-Nie jestem pewien kto jest Twoim bratem, więc spoko.
-Ryli?! –uniosła brwi.- Być może nie jestem do niego podobna. Lili Sajfutdinow, jestem. Krzysiek to mój brat.
-Tak przeczuwałem coś. –uśmiechnąłem się. –Jestem Nick Bech Jensen.
-To w sumie dobrze, że nie mieszkasz z rodzicami, bo pewnie ciotka by mnie szybko podkablowała. –wstała i zaczęła zeskakiwać ze schodków. – Idziesz?
-A właściwie skąd znasz moją mamę? –zapytałem idąc za nią.
-Bo jest moją ciocią. Znaczy tak na nią mówie od dziecka, to się przyzwyczaiłam. No w sumie nie ważne. Znam Twoją mamę, tatę zresztą też. My też się znamy, ale tak dawno się nie widzieliśmy, że nawet nie pamiętaliśmy jak wyglądamy.
>>Krzysiek<<
-Dodzwoniłeś się?- zapytał Grzesiek, wpatrując się we mnie zaczerwienionymi oczami.
-Nie.- rzuciłem telefon na łóżko i usiadłem koło niego na podłodze. – Nie mam do Was już siły.
-A kto by miał? –westchnął głośno. –To moja wina, przecież. Gdybyśmy się nie pokłócili.
-Stary, przestań! Gdyby tak, a gdyby srak. Stało się! Nie wkurzaj mnie, proszę. Już wystarczająco narozrabialiście dzisiaj.
-Mogę? –przez uchylone drzwi zajrzała Nicole.
-Tak. –warknął Grzesiek. Usiadła naprzeciwko nas.
-Wiem, że nie ma jej we Wrocławiu. Alek się wygadał, że pojechała na dworzec.
-Ale w takim czasie, to ona już zdążyła gdzieś dojechać. –powiedziałem. – Może pojechała do domu.
-Myślisz, że pojechałaby do Torunia? –nie była pewna.
-Myślałem, że bardziej znasz moją siostre niż ja.
-W niektórych sytuacjach to ani ja ani Ty nic o niej nie wiemy. –przerzuciła wzrok na Dudka. – A Ty co sądzisz?
-Nie pojechała do Torunia. Pojechała do miasta, o którym nie pomyślelibyśmy od razu tylko dopiero po pewnym czasie.-odpowiedział.
-Czyli nie jest to też Leszno. –złapałem jego tok myślenia. –Bo Leszno to Oliwia
-I Paulina. –Nicole też załapała.
-Gdzie masz mecz w niedziele, Kris? – zapytał.
-W Zielonej. A co to ma do rzeczy?
-Pewnie nie wiedziała, że masz tam mecz, bo gdyby wiedziała.
-Uważasz, że pojechała do Zielonej?- dopytywała Nicole.
-Tak, ale pewnie już sobie znalazła nocleg, więc trudno ją będzie znaleźć.
-Na pewno nie jest u mojego ojca, ani u cioci Ingi. Może jest w jakimś hotelu, ale w sumie nie ma co jej szukać. Obstawiam, że ona właśnie specjalnie nie chce, żebyście ją znaleźli.
-No my rozumiemy, ale myślisz, że moja mama zrozumie?- wzburzyłem się.
-Przynajmniej można im to tak przedstawić. Jak nie pomoże, to napiszesz do niej, że lepiej, żeby odezwała się do mamy, bo zacznie być poszukiwana przez policje. –wyjaśnił spokojnie.
-Grzesiek ma racje. Ona zawsze chowała się przed problemami. Tyle, że kiedyś wykorzystywała kołdre i poduszke, a teraz…
-Przeszła na wyższy poziom. –dokończył za nią Greg.
>>Liliana<<
Wyszłam z łazienki po długiej, gorącej kąpieli.
-Przyszykowałem Ci łóżko. Pewnie jesteś zmęczona wrażeniami dnia, więc możesz się kłaść. –powiedział Nick, prowadząc mnie do pokoju, w którym miałam spać. Zastanawiałam się, dlaczego jeszcze nie zapytał, co się stało. W sumie byłam mu za to wdzięczna, bo nie musiałabym znów przedstawiać wydarzeń z dzisiejszego dnia.
-Dziękuję –usiadłam na łóżku.
-Nie ma za co. Pogadamy jutro, bo widzę, że naprawdę jesteś zmęczona. –już chciał wyjść.
-Nick. Dziękuję Ci nie tylko za, że mnie przygarnąłeś. Tylko za to, że nie zadajesz pytań. Dlaczego tu jestem, co się stało? I tak dalej.
-Nauczyłem się, że czasami nie warto pytać. Lepiej zrozumieć, nie wiedząc. –wyszedł, zamykając za sobą drzwi.
-Szkoda, że inni tak nie potrafią- mruknęłam i położyłam się, zasypiając od razu.
**************************************************************************************
Czytamy - Komentujemy
Jeżeli ktoś jeszcze nie widział, to zapraszam do zakładki BOHATEROWIE, żeby zobaczyć dwójkę nowych bohaterów ( w tym Nicka) oraz nową twarz Grześka, Krzyśka i Nicole.
Pozdrawiam, Natalia. :D
Nick Bech Jensen - Syn Ingi Dudek i Mikkela Bech Jensen. Ma 18 lat i jest początkującym żużlowcem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz