Trzy dni później odwiedził mnie pan Andrzej (mój trener) w towarzystwie trenera z Ekstraligi, Rafałem Dobruckim.
-Witam Panów w moich skromnych
progach- powiedziałam uśmiechając się.
-Widze, że Ci humorek dopisuje –
stwierdziła pan Rafał.
-No tak jakoś. Chyba, że w ta
chemia, którą mi podają coś ma.
-Chyba, że.- odezwał się trener.
– Ale my tu w sprawie twojego powrotu na tor.
-No tak. – powiedział pan Rafał.-
Chciałbym, żebyś jak już dojdziesz do siebie zaczęła jeździć w składzie drużyny
Falubazu.
-Dziękuję za propozycje, ale ja
postanowiłam i panom mówie to pierwszym, że tor nie wrócę.- spuściłam głowę i
przestałam się uśmiechać.
-Czemu ?!-zapytał trener.
-Bo …- zaczęłam
-Rozumiem – przerwał mi pan R.-
Fizycznie możesz dojść do siebie za miesiąc, ale psychicznie możesz dochodzić
całe życie.
-Dziękuję, że mnie pan rozumie. –
uśmiechnęłam się.
-Ale…- powiedział po chwili - …
ja będę czekał.
-Dziękuję – poszerzyłam uśmiech.
-Już nie dziękuj. I dochodź
szybko do siebie. –mówił, gdy kierowali się do wyjścia. – A i gratuluje Mistrza
Polski.
-Dziękuję –zaczęłam się do siebie
śmiać. I znów dzień z wrażeniami. Na szczęście udało mi się namówić mamę, żeby
nie przychodziła codziennie. Tak to nie chce mi robić kanapeczek czy piec
ciasteczek, a teraz to na okrągło by chciała. Ja do szpitala trafiłam, żeby się
wyleczyć, a nie żeby przytyć. Z Olką rozmawiałam przedwczoraj. Wypytałam ją jak
jej się układa z Kamilem i w ogóle co słychać w Toruniu. Tusia dzwoniła wczoraj
i też mi opowiadała co u niej słychać. A Adaś z Kacperkiem chyba zapomnieli o
mnie. Ani nie dzwonią, ani nie piszą, ani nie przychodzą. Telefonu ode mnie też
nie odbierają. Dziwne. Szaszkę to rozumiem, bo on ma dziewczynę, ale
przynajmniej raz zadzwonił i raz był z Patrycją u mnie.
^^^^^
No i zaczął się kolejny nudny
dzień w niezmiernie nudnym szpitalu ze strasznie nudnymi ludziami. Boże jak tu
jest nudno. Jak ja tu w ogóle wytrzymałam ? Ale na szczęście dzisiaj mnie stąd
wypuszczają. Biodra jeszcze trochę bolą, z reki gips zdjęty, a na nodze został,
dlatego będę chodzić o kulach. Ubrana w dresy, koszulkę z Falubazu i bluzę leżę
i czekam na wypis.
-Proszę wypis – powiedziała
lekarka, która weszła do Sali wraz z moim tatą.
-Dziękuję, że mnie pani w końcu wypuszcza z tego więzienia.-
uśmiechnęłam się. Podniosłam się z pomocą taty i pokuśtykałam do samochodu.
Wsiadłam z jego pomocą i pojechaliśmy do domu. Dom słodki dom. Nareszcie moje
łóżeczko, moja pościel, normalne jedzenie. Zajechaliśmy na podjazd. Weszłam do
domu i automatycznie poczułam, że ktoś bierze mnie na ręce. Był to mój kochany
eks.
-Co ty tu robisz ?! – zapytałam z
oburzeniem, a on posadził mnie na kanapie w salonie, gdzie była cała reszta
gości. Przywitali mnie gromkim okrzykiem ,,Witaj w domu”. Uśmiechałam się i nic
nie mówiłam, tylko odpowiadałam na pytania ,,Jak się czujesz?” Po trzech
godzinach wszyscy goście poszli i mogłam w końcu zawitać do mojego pokoju. W
tak koszmarnym stanie jak go zostawiłam to został, bo mamie rok temu zabroniłam
tu sprzątać. Ale ja to nazywałam ,,artystycznym nieładem” i tak mi się
podobało. Sprzątałam tylko w wyjątkowych
sytuacjach. Położyłam się na łóżko i wpatrywałam się w moją piękną fototapetę.
Widniała na niej sylwetka zielonogórskiego żużlowca w trakcie jazdy. Miał na
sobie biały kevlar z logiem klubu i niebieski kask z logiem swojego sponsora
,,Boll”. Zastanawiałam się nad tym, że od 5 lat jestem w tym klubie, od 3 lat
co mecz jestem w parku i ani razu nie rozmawiałam z Patrykiem. Aaaa….. Wracając do mojego kochanego byłego.
Jest to brat Natalii, jest w moim wieku i ma na imie Kuba. Lubi tańczyć i jeździć
na desce. Chodziłam z nim przez trzy lata. Ale któregoś pięknego dnia musiało
się to skończyć. Wrócił wtedy z zawodów i chciał się spotkać. Ja mu odmówiłam,
bo akurat miałam trening, więc umówiliśmy się na drugi dzień.
-Mam dosyć tego, że nie masz dla
mnie czasu – powiedział po tym jak się z nim przywitałam.
-Ja nie mam dla ciebie czasu?!
–oburzyłam się. – Pomyśl czy ty masz czas dla mnie!
-No, ale wiesz ja mam teraz
zawody. – tłumaczył się.
-No, ale wiesz ja mam teraz treningi – mówiłam z pogardą.
– Ale ja jestem na miejscu i mogłabym być dla ciebie częściej dostępna niż ty
dla mnie! Ja nawet nie wiem czy ty po prostu mnie nie zdradziłeś. Ale jeżeli
uważasz, że koniec to koniec. Nie mamy o czym gadać. – skończyłam i poszłam. Po
tygodniu do mnie zadzwonił i zapytał czy może my zostać przyjaciółmi.
Powiedziałam, że na razie nie, ale kiedyś może. Teraz traktuje go jak kolege i
tylko tak. Ale przyznam, że dobrze mi z tym, że jestem sama. Skończyłam wgapiać
się z ścianę i poszłam się umyć. Potem zjadłam kolacje i położyłam się do
łóżka. Myślałam jeszcze o mnie i o Kubie. Po prostu wspominałam. No, ale było
minęło……
Macie next :) Czytacie - Komentujecie :) Zapraszam na moje nowe opowiadanie ,,Bo Żużel To Część Życia" :) Zostawiam Was z wspomnieniami bohaterki. ~~Natka :)