sobota, 17 sierpnia 2013

V rozdział



 
-No to teraz czekają Cię ciężkie treningi, a potem kto wie może Ekstraliga? – powiedział trener, gdy spotkaliśmy się na niedzielnym meczu.
-Może, może. Mam taką nadzieję. Teraz tylko będę musiała zadbać o lepszy sprzęt – stwierdziłam.
-Ale w juniorce chyba możesz się już teraz ścigać? – powiedział Adam przysłuchujący się naszej rozmowie.
-Jeżeli uważa, że jest gotowa. To tak – odpowiedział mu trener.
-No nie wiem. Jeszcze pomyśle. – pomyślałam – Raczej tak.
-Ja jestem za tym, żebyś spróbowała – powiedział trener i poszedł w stronę naszej ekipy.
-Ja też. – dodał Adam – Idziesz do mnie czy na murek ?
-Za chwilę przyjdę do ciebie, ale muszę najpierw znaleźć Patryka i mu podziękować za ten kontrakt.- odpowiedziałam i ruszyłam w stronę boksu Dudka. Niestety go tam nie zastałam. Rozejrzałam się jeszcze po parku w jego poszukiwaniu, ale nigdzie go nie zobaczyłam. Wróciłam, więc do boksu Strzelca. Posiedziałam z nim troche i poszłam na murek. Mecz na początku nie układał się po naszej myśli, ale po 7 biegu chłopcy trochę się skupili i pokonali Lwy z Jasnej Góry. Patrykowi coś dzisiaj nie szło. W swoich 5 biegach przywiózł tylko 6 punktów. Może dlatego, że to jego pierwszy mecz jako senior. Ale za to pan Piotr i pan Jarek zrobili swoje i wygraliśmy mecz  49-43. Na koniec meczu, po tym jak żużlowcy wyszli z szatni udałam się znowu do boksu Dudka. Zastałam tam tylko Kacpra i pana Sławka.
-Dzień dobry panom. – przywitałam się – Wiecie może gdzie jest Patryk ?
-Dzień dobry. Poszedł do busa zanieść kevlar i kaski – odpowiedział mi Papa Dudek
-Dziękuję – poszłam w stronę busa z napisem ,,DuZers”, ale tam także nie zastałam Patryka, tylko panią Honoratę. Przywitałam się i zapytałam gdzie mogę zastać jej syna.
-Poszedł do boksu. Musiałaś się z nim minąć. – powiedziała i uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie.
-Dziękuję. Najwidoczniej tak, ale na dzisiaj odpuszczę sobie poszukiwania. – odwzajemniłam uśmiech i ruszyłam do wyjścia. Ledwo postawiłam krok za bramę już usłyszałam, że ktoś mnie woła. Oczywiście wiedziałam kto, bo automatycznie zaczęłam się śmiać.
- I z czego rżysz? – zapytał z obrazą Duńczyk – Przecież wiesz, że masz trudne imię.
-No wiem, ale to tak śmiesznie brzmi. – odpowiedziałam i poczochrałam Mikkela po włosach. On na to skrzyżował ręce na klatce. – Foch ??
-Tak. A ja chciałem Cię do domu odwieźć.
-Okej – powiedziałam i pobiegłam w strone jego busa. Usadowiłam się wygodnie na miejscu pasażera i czekałam co powie.
-Ale teraz to musze się zastanowić- zaczął się gładzić po brodzie patrząc w niebo
-Już nie udawaj, że myślisz. Pakuj co trzeba i jedziemy. – wyszczerzyłam ząbki. Mikkel poszedł zamknąć tylne drzwi i wsiadł na miejsce kierowcy. U mnie pod domem byliśmy po 10 minutach. – Dziękuję za podwuzkę. I nie udawaj,  że się obraziłeś, bo i tak wiesz, że cię kocham braciszku. – wytknęłam język i zatrzasnęłam drzwi, a on odjechał nic mi nie odpowiadając – Foch – powiedziałam sama do siebie.  Weszłam do domu i ruszyłam w stronę kuchni. Zjadłam jogurt z bułką i poszłam się umyć. Założyłam piżamę i związałam włosy w koka. Zajrzałam jeszcze na fb i TT i położyłam się spać. Śmiałam się sama z siebie myśląc o tym poszukiwaniu Dudka. I w tych myślach zasnęłam. Następny tydzień był takim samym nudnym tygodniem jak każdy. Może oprócz tego, że dowiedziałam się od Alexa, że chodzi  z Patrycją. Mogą mieć ciężko, bo z tego co wiem i sama doświadczyłam, trudno jest być z rówieśnikiem. Ale i tak życzę im dużo szczęścia.
^^^^^
No i znowu nudna sobota. Jutro na mecz do Leszna nie jadę, bo mam w  poniedziałek sprawdzian z chemii. Ja jeszcze się niestety uczę, a jak jade na mecz wyjazdowy to wracam dopiero na następny dzień. Choć zaraz zasnę nad zeszytem to i tak kuję do upadłego. Jezu, a co będzie jak będę musiała się do matury uczyć. To będzie dopiero masakra. I tak w końcu zasnęłam.
^^^^^
Jest wrzesień. Trochę już czasu minęło. Wakacje spędziłam u babć i innych różnych cioć. A, bo zapomniałabym się pochwalić. Zdałam na prawo jazdy. Za pierwszym razem.
,,Moja zdolna córunia. To po mnie” zachwalał mnie, ale chyba raczej siebie mój tatuś.
W moim pierwszym sezonie jeździłam tylko w zawodach juniorskich, bo do Ekstraligi trener stwierdził, że jestem za słaba. I w ogóle mało we mnie wierzy. Może dzisiejszy finał da mu coś do zrozumienia, że kobieta żużlowiec też coś potrafi. Dzisiaj jestem w Toruniu na finale Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski (MIMP). Ja oczywiście w tych zawodach uczestnicze. W klasyfikacji jestem druga zaraz po Piotrku Pawlickim. Za bardzo za nim nie przepadam, bo zawsze się wywyższa i nie uznaje mnie jako żużlowca. Zobaczymy co będzie mówił jak uda mi się wygrać. Brakuje mi do niego dwóch pkt., ale zaraz za mną w tabeli jest Bartek Zmarzlik, któremu brakuje do mnie jednego pkt. Więc dzisiaj będzie zacięty bój o punkty. Dam z siebie wszystko, ale będzie trudno wygrać z tak doświadczonymi żużlowcami.  Dzisiaj nie pozwoliłam Mateuszowi i Krzyśkowi (moim mechanikom) robić zmian w ustawieniach, bo bym mogłam coś spaprać, a to by było źle. Jak zwykle na zawodach jest ze mną tata. Przez te 5 lat, które jeżdżę nauczył się dość dużo o motorach i daje mi na prawde dużo motywujących rad. Mama z Dawidem zostali w domu, ale są na bieżąco z Internetem.  Zaprzyjaźniłam się z bratem tego leszczyńskiego lamusa, Przemkiem. Był na kilku zawodach, na których był i jego brat. Jest ode mnie o 4 lata starszy i traktuje mnie trochę jak młodszą siostrę.  Jest mniej pewny siebie, miły i sympatyczny. Fajnie się z nim rozmawia. Podziwia mnie za to, że jestem na tyle odważna i twarda, żeby jeździć w tak niebezpiecznym sporcie. A ja go podziwiam za styl i klasę z jaką jeździ. Moje dwa pierwsze biegi wyszły mi dobrze. Na trójeczki. Następny trochę gorzej, bo na dwa, ale i tak mam przewagę nad Piotrusiem. W parku to się tak patrzy jakby mnie chciał zabić albo po wygranym swoim biegu się głupkowato uśmiecha. Chętnie bym mu powybijała te jego białe ząbki. Przemek to się tylko nabija, to ze mnie, to z niego. W ostatnim biegu jadę ja, Piotr, Bartek i Artur. Wyjechaliśmy z pod taśmy. Zajechałam Piotrowi drogę i wyszłam na prowadzenie, ale on przez następne dwa okrążenia siedział mi na ogonie. Ale to co się stało nie śniło mi się w najgorszych snach. Gdy w ostatnim okrążeniu wyjechaliśmy z pierwszego łuku Piotr mnie wyprzedził, a jadący zaraz za nim Bartek przycisnął mnie do bandy. Mój motor wyrwało do tylu, a ja spadając walnęłam w koniec drewnianej bandy. Poczułam potworny ból w biodrach i spadłam na tor. Później straciłam przytomność i nie pamiętam co było dalej.

Macie następny :) Czytacie - Komentujecie :) Kolejny postaram się dodać w tygodniu :)
                                                                                                ~~Natalia :D

Alex i Patrycja :)

3 komentarze:

  1. O kurrcze! Przeżyjesz! :D Długi rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam na nowy rozdział ! <3
    Opowiadanie cudowne :)
    http://speedwaystoryforyou.blogspot.com/2013/08/rozdzia-drugi.html

    OdpowiedzUsuń
  3. o ja Cię booski <3 czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń