-No to teraz czekają Cię ciężkie
treningi, a potem kto wie może Ekstraliga? – powiedział trener, gdy spotkaliśmy
się na niedzielnym meczu.
-Może, może. Mam taką nadzieję.
Teraz tylko będę musiała zadbać o lepszy sprzęt – stwierdziłam.
-Ale w juniorce chyba możesz się
już teraz ścigać? – powiedział Adam przysłuchujący się naszej rozmowie.
-Jeżeli uważa, że jest gotowa. To
tak – odpowiedział mu trener.
-No nie wiem. Jeszcze pomyśle. –
pomyślałam – Raczej tak.
-Ja jestem za tym, żebyś
spróbowała – powiedział trener i poszedł w stronę naszej ekipy.
-Ja też. – dodał Adam – Idziesz
do mnie czy na murek ?
-Za chwilę przyjdę do ciebie, ale
muszę najpierw znaleźć Patryka i mu podziękować za ten kontrakt.- odpowiedziałam
i ruszyłam w stronę boksu Dudka. Niestety go tam nie zastałam. Rozejrzałam się
jeszcze po parku w jego poszukiwaniu, ale nigdzie go nie zobaczyłam. Wróciłam,
więc do boksu Strzelca. Posiedziałam z nim troche i poszłam na murek. Mecz na
początku nie układał się po naszej myśli, ale po 7 biegu chłopcy trochę się
skupili i pokonali Lwy z Jasnej Góry. Patrykowi coś dzisiaj nie szło. W swoich
5 biegach przywiózł tylko 6 punktów. Może dlatego, że to jego pierwszy mecz
jako senior. Ale za to pan Piotr i pan Jarek zrobili swoje i wygraliśmy
mecz 49-43. Na koniec meczu, po tym jak
żużlowcy wyszli z szatni udałam się znowu do boksu Dudka. Zastałam tam tylko
Kacpra i pana Sławka.
-Dzień dobry panom. – przywitałam
się – Wiecie może gdzie jest Patryk ?
-Dzień dobry. Poszedł do busa
zanieść kevlar i kaski – odpowiedział mi Papa Dudek
-Dziękuję – poszłam w stronę busa
z napisem ,,DuZers”, ale tam także nie zastałam Patryka, tylko panią Honoratę.
Przywitałam się i zapytałam gdzie mogę zastać jej syna.
-Poszedł do boksu. Musiałaś się z
nim minąć. – powiedziała i uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie.
-Dziękuję. Najwidoczniej tak, ale
na dzisiaj odpuszczę sobie poszukiwania. – odwzajemniłam uśmiech i ruszyłam do
wyjścia. Ledwo postawiłam krok za bramę już usłyszałam, że ktoś mnie woła.
Oczywiście wiedziałam kto, bo automatycznie zaczęłam się śmiać.
- I z czego rżysz? – zapytał z
obrazą Duńczyk – Przecież wiesz, że masz trudne imię.
-No wiem, ale to tak śmiesznie
brzmi. – odpowiedziałam i poczochrałam Mikkela po włosach. On na to skrzyżował
ręce na klatce. – Foch ??
-Tak. A ja chciałem Cię do domu
odwieźć.
-Okej – powiedziałam i pobiegłam
w strone jego busa. Usadowiłam się wygodnie na miejscu pasażera i czekałam co
powie.
-Ale teraz to musze się
zastanowić- zaczął się gładzić po brodzie patrząc w niebo
-Już nie udawaj, że myślisz.
Pakuj co trzeba i jedziemy. – wyszczerzyłam ząbki. Mikkel poszedł zamknąć tylne
drzwi i wsiadł na miejsce kierowcy. U mnie pod domem byliśmy po 10 minutach. –
Dziękuję za podwuzkę. I nie udawaj, że
się obraziłeś, bo i tak wiesz, że cię kocham braciszku. – wytknęłam język i
zatrzasnęłam drzwi, a on odjechał nic mi nie odpowiadając – Foch – powiedziałam
sama do siebie. Weszłam do domu i
ruszyłam w stronę kuchni. Zjadłam jogurt z bułką i poszłam się umyć. Założyłam piżamę i związałam włosy w koka. Zajrzałam jeszcze na fb i TT i położyłam się
spać. Śmiałam się sama z siebie myśląc o tym poszukiwaniu Dudka. I w tych
myślach zasnęłam. Następny tydzień był takim samym nudnym tygodniem jak każdy.
Może oprócz tego, że dowiedziałam się od Alexa, że chodzi z Patrycją. Mogą mieć ciężko, bo z tego co
wiem i sama doświadczyłam, trudno jest być z rówieśnikiem. Ale i tak życzę im
dużo szczęścia.
^^^^^
No i znowu nudna sobota. Jutro na
mecz do Leszna nie jadę, bo mam w
poniedziałek sprawdzian z chemii. Ja jeszcze się niestety uczę, a jak
jade na mecz wyjazdowy to wracam dopiero na następny dzień. Choć zaraz zasnę
nad zeszytem to i tak kuję do upadłego. Jezu, a co będzie jak będę musiała się
do matury uczyć. To będzie dopiero masakra. I tak w końcu zasnęłam.
^^^^^
Jest wrzesień. Trochę już czasu
minęło. Wakacje spędziłam u babć i innych różnych cioć. A, bo zapomniałabym się
pochwalić. Zdałam na prawo jazdy. Za pierwszym razem.
,,Moja zdolna córunia. To po
mnie” zachwalał mnie, ale chyba raczej siebie mój tatuś.
W moim pierwszym sezonie
jeździłam tylko w zawodach juniorskich, bo do Ekstraligi trener stwierdził, że
jestem za słaba. I w ogóle mało we mnie wierzy. Może dzisiejszy finał da mu coś
do zrozumienia, że kobieta żużlowiec też coś potrafi. Dzisiaj jestem w Toruniu
na finale Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski (MIMP). Ja oczywiście
w tych zawodach uczestnicze. W klasyfikacji jestem druga zaraz po Piotrku Pawlickim. Za bardzo za nim nie przepadam, bo zawsze się wywyższa i nie uznaje
mnie jako żużlowca. Zobaczymy co będzie mówił jak uda mi się wygrać. Brakuje mi
do niego dwóch pkt., ale zaraz za mną w tabeli jest Bartek Zmarzlik, któremu
brakuje do mnie jednego pkt. Więc dzisiaj będzie zacięty bój o punkty. Dam z
siebie wszystko, ale będzie trudno wygrać z tak doświadczonymi żużlowcami. Dzisiaj nie pozwoliłam Mateuszowi i Krzyśkowi
(moim mechanikom) robić zmian w ustawieniach, bo bym mogłam coś spaprać, a to
by było źle. Jak zwykle na zawodach jest ze mną tata. Przez te 5 lat, które
jeżdżę nauczył się dość dużo o motorach i daje mi na prawde dużo motywujących
rad. Mama z Dawidem zostali w domu, ale są na bieżąco z Internetem. Zaprzyjaźniłam się z bratem tego
leszczyńskiego lamusa, Przemkiem. Był na kilku zawodach, na których był i jego
brat. Jest ode mnie o 4 lata starszy i traktuje mnie trochę jak młodszą
siostrę. Jest mniej pewny siebie, miły i
sympatyczny. Fajnie się z nim rozmawia. Podziwia mnie za to, że jestem na tyle
odważna i twarda, żeby jeździć w tak niebezpiecznym sporcie. A ja go podziwiam
za styl i klasę z jaką jeździ. Moje dwa pierwsze biegi wyszły mi dobrze. Na
trójeczki. Następny trochę gorzej, bo na dwa, ale i tak mam przewagę nad
Piotrusiem. W parku to się tak patrzy jakby mnie chciał zabić albo po wygranym
swoim biegu się głupkowato uśmiecha. Chętnie bym mu powybijała te jego białe
ząbki. Przemek to się tylko nabija, to ze mnie, to z niego. W ostatnim biegu
jadę ja, Piotr, Bartek i Artur. Wyjechaliśmy z pod taśmy. Zajechałam Piotrowi
drogę i wyszłam na prowadzenie, ale on przez następne dwa okrążenia siedział mi
na ogonie. Ale to co się stało nie śniło mi się w najgorszych snach. Gdy w
ostatnim okrążeniu wyjechaliśmy z pierwszego łuku Piotr mnie wyprzedził, a
jadący zaraz za nim Bartek przycisnął mnie do bandy. Mój motor wyrwało do tylu,
a ja spadając walnęłam w koniec drewnianej bandy. Poczułam potworny ból w
biodrach i spadłam na tor. Później straciłam przytomność i nie pamiętam co było
dalej.
Macie następny :) Czytacie - Komentujecie :) Kolejny postaram się dodać w tygodniu :)
~~Natalia :D
Alex i Patrycja :) |
O kurrcze! Przeżyjesz! :D Długi rozdział. :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział ! <3
OdpowiedzUsuńOpowiadanie cudowne :)
http://speedwaystoryforyou.blogspot.com/2013/08/rozdzia-drugi.html
o ja Cię booski <3 czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuń