niedziela, 25 sierpnia 2013

VII rozdział


 
Trzy dni później odwiedził mnie pan Andrzej (mój trener) w towarzystwie trenera z Ekstraligi, Rafałem Dobruckim.
-Witam Panów w moich skromnych progach- powiedziałam uśmiechając się.
-Widze, że Ci humorek dopisuje – stwierdziła pan Rafał.
-No tak jakoś. Chyba, że w ta chemia, którą mi podają coś ma.
-Chyba, że.- odezwał się trener. – Ale my tu w sprawie twojego powrotu na tor.
-No tak. – powiedział pan Rafał.- Chciałbym, żebyś jak już dojdziesz do siebie zaczęła jeździć w składzie drużyny Falubazu.
-Dziękuję za propozycje, ale ja postanowiłam i panom mówie to pierwszym, że tor nie wrócę.- spuściłam głowę i przestałam się uśmiechać.
-Czemu ?!-zapytał trener.
-Bo …- zaczęłam
-Rozumiem – przerwał mi pan R.- Fizycznie możesz dojść do siebie za miesiąc, ale psychicznie możesz dochodzić całe życie.
-Dziękuję, że mnie pan rozumie. – uśmiechnęłam się.
-Ale…- powiedział po chwili - … ja będę czekał.
-Dziękuję – poszerzyłam uśmiech.
-Już nie dziękuj. I dochodź szybko do siebie. –mówił, gdy kierowali się do wyjścia. – A i gratuluje Mistrza Polski.
-Dziękuję –zaczęłam się do siebie śmiać. I znów dzień z wrażeniami. Na szczęście udało mi się namówić mamę, żeby nie przychodziła codziennie. Tak to nie chce mi robić kanapeczek czy piec ciasteczek, a teraz to na okrągło by chciała. Ja do szpitala trafiłam, żeby się wyleczyć, a nie żeby przytyć. Z Olką rozmawiałam przedwczoraj. Wypytałam ją jak jej się układa z Kamilem i w ogóle co słychać w Toruniu. Tusia dzwoniła wczoraj i też mi opowiadała co u niej słychać. A Adaś z Kacperkiem chyba zapomnieli o mnie. Ani nie dzwonią, ani nie piszą, ani nie przychodzą. Telefonu ode mnie też nie odbierają. Dziwne. Szaszkę to rozumiem, bo on ma dziewczynę, ale przynajmniej raz zadzwonił i raz był z Patrycją u mnie.
^^^^^
No i zaczął się kolejny nudny dzień w niezmiernie nudnym szpitalu ze strasznie nudnymi ludziami. Boże jak tu jest nudno. Jak ja tu w ogóle wytrzymałam ? Ale na szczęście dzisiaj mnie stąd wypuszczają. Biodra jeszcze trochę bolą, z reki gips zdjęty, a na nodze został, dlatego będę chodzić o kulach. Ubrana w dresy, koszulkę z Falubazu i bluzę leżę i czekam na wypis.
-Proszę wypis – powiedziała lekarka, która weszła do Sali wraz z moim tatą.
-Dziękuję, że mnie pani  w końcu wypuszcza z tego więzienia.- uśmiechnęłam się. Podniosłam się z pomocą taty i pokuśtykałam do samochodu. Wsiadłam z jego pomocą i pojechaliśmy do domu. Dom słodki dom. Nareszcie moje łóżeczko, moja pościel, normalne jedzenie. Zajechaliśmy na podjazd. Weszłam do domu i automatycznie poczułam, że ktoś bierze mnie na ręce. Był to mój kochany eks.
-Co ty tu robisz ?! – zapytałam z oburzeniem, a on posadził mnie na kanapie w salonie, gdzie była cała reszta gości. Przywitali mnie gromkim okrzykiem ,,Witaj w domu”. Uśmiechałam się i nic nie mówiłam, tylko odpowiadałam na pytania ,,Jak się czujesz?” Po trzech godzinach wszyscy goście poszli i mogłam w końcu zawitać do mojego pokoju. W tak koszmarnym stanie jak go zostawiłam to został, bo mamie rok temu zabroniłam tu sprzątać. Ale ja to nazywałam ,,artystycznym nieładem” i tak mi się podobało.  Sprzątałam tylko w wyjątkowych sytuacjach. Położyłam się na łóżko i wpatrywałam się w moją piękną fototapetę. Widniała na niej sylwetka zielonogórskiego żużlowca w trakcie jazdy. Miał na sobie biały kevlar z logiem klubu i niebieski kask z logiem swojego sponsora ,,Boll”. Zastanawiałam się nad tym, że od 5 lat jestem w tym klubie, od 3 lat co mecz jestem w parku i ani razu nie rozmawiałam z Patrykiem.  Aaaa….. Wracając do mojego kochanego byłego. Jest to brat Natalii, jest w moim wieku i ma na imie Kuba. Lubi tańczyć i jeździć na desce. Chodziłam z nim przez trzy lata. Ale któregoś pięknego dnia musiało się to skończyć. Wrócił wtedy z zawodów i chciał się spotkać. Ja mu odmówiłam, bo akurat miałam trening, więc umówiliśmy się na drugi dzień.
-Mam dosyć tego, że nie masz dla mnie czasu – powiedział po tym jak się z nim przywitałam.
-Ja nie mam dla ciebie czasu?! –oburzyłam się. – Pomyśl czy ty masz czas dla mnie!
-No, ale wiesz ja mam teraz zawody. – tłumaczył się.
-No, ale  wiesz ja mam teraz treningi – mówiłam z pogardą. – Ale ja jestem na miejscu i mogłabym być dla ciebie częściej dostępna niż ty dla mnie! Ja nawet nie wiem czy ty po prostu mnie nie zdradziłeś. Ale jeżeli uważasz, że koniec to koniec. Nie mamy o czym gadać. – skończyłam i poszłam. Po tygodniu do mnie zadzwonił i zapytał czy może my zostać przyjaciółmi. Powiedziałam, że na razie nie, ale kiedyś może. Teraz traktuje go jak kolege i tylko tak. Ale przyznam, że dobrze mi z tym, że jestem sama. Skończyłam wgapiać się z ścianę i poszłam się umyć. Potem zjadłam kolacje i położyłam się do łóżka. Myślałam jeszcze o mnie i o Kubie. Po prostu wspominałam. No, ale było minęło……

 Macie next :) Czytacie - Komentujecie :) Zapraszam na moje nowe opowiadanie ,,Bo Żużel To Część Życia" :) Zostawiam Was z wspomnieniami bohaterki.                                 ~~Natka :)



1 komentarz: