Z Berlina wróciłam przed samymi
świętami. Trochę z materiałem szkolnym jestem do tyłu, ale nadrobię. Przez całe
dwa tygodnie mój telefon był wyłączony. Ale jak go włączyłam nie było żadnych
nieodebranych połączeń, a SMS’ y tylko od mamy i Orange. Czyżby wszyscy się na
mnie obrazili? Nic dziwnego, ale szkoda, bo nie mam teraz do kogo gęby
otworzyć. Na święta jadę do babci, a Sylwestra chyba spędzę na randce z
laptopem, chipsami, piwem i łóżkiem. Leżę i jak zwykle się nudzę. W trakcie
sezonu poszłabym na stadion popatrzyć na jakiś trening, a teraz nic. Na spacer
nie pójdę, bo za zimno. W pierwszy dzień
świąt byłam u babci, w drugi u drugiej, a w trzeci w domu. Dostałam lustrzankę,
dwie sukienki, jakieś bluzki, naszyjnik z żużlowcem od taty i kasę na tatuaż, o
którym już dawno im mówiłam. Są dwa dni do Sylwka. Tato z Dawidem nakupili
fajerwerk. Lubie na nie patrzeć, ale nie lubie hałasu, który robią. Dzwoni mój
telefon. ,,O w końcu ktoś sobie o mnie przypomniał’’ Odbieram.
-Hej Myszorze. – mówi Ola
-Hej Krzyżaku. Co tam? – pytam.
-A nic. Co robisz w Sylwestra?
-Mam randkę z laptopem, chipsami,
piwem i łóżkiem.
-Haha. –zaśmiała się– To powiedz
im, że innym razem, bo wyjeżdżasz do Torunia.
-O jak fajnie. Nie wiedziałam.- zaczęłyśmy
się śmiać. – Przyjadę.
-To super. Słyszałam, że na motor
nie chcesz wrócić.
-Co Piotruś się wyżalił.
-Nie. Na Sportowych Faktach
wywiad w Dobruckim czytałam.
-Aha. Zapomniałam mu powiedzieć,
żeby nikomu nie mówił. – powiedziałam. Gadałyśmy tak z godzine.- Dobra
kończymy. Jutro postaram się przyjechać to porozmawiamy. Papa
-Dobrze. Papa. – powiedziała i
się rozłączyła. Łał. Przynajmniej Sylwester będzie mniej nudny. Wyjechałam z
domu o 5, a w Toruniu byłam o 10. Nagadałam się z Olką za wszystkie czasy. Nie
widziałyśmy się od moich urodzin, bo na finale jej nie było.
^^^^^
uczesałam wysokiego kucyka i zeszłam na
dół. Zrobiłam sobie śniadanie i postanowiłam obudzić parę dzisiejszego
wieczoru. Otworzyłam drzwi od sypialni, ale Kamil z Olą spali w najlepsze.
Powiedziałam dość głośno, że czas wstawać to tylko coś pomruczeli i spali dalej.
Zeszłam na dół do kuchni wzięłam z szafki garnek nalałam do niego lodowatej
wody i już weszłam na schody gdy zadzwonił dzwonek. Zostawiłam garnek na
schodach i podeszłam do drzwi. Otworzyłam. Za drzwiami stał brat bliźniak
Kamila, Emil i dobrze mi znany Paweł Przedpełski.
-Cześć. – powiedziałam
niepewnie. – Wejdźcie.
-Hej – odpowiedzieli chórem.
-Śpią jeszcze? – zapytał Emil
rozsiadając się na kanapie w salonie. Paweł zrobił to samo.
-Niestety tak, ale właśnie miałam
ich iść obudzić moją tajną bronią – uśmiechnęłam się i skierowałam w stronę
drzwi – Poczekajcie chwile. – Wzięłam ze schodów garnek i podążyłam do
sypialni. Wylałam jednym ruchem na przytulającą się parę i zwiałam.
-Zabije Cię! – krzyknął Kamil i
wraz ze swoją dziewczyną wyskoczyli z łóżka w pogoń za mną. Ja byłam już na
dole i grzecznie siedziałam między Emilem i Pawłem i udawałam, że razem z nimi
oglądam telewizję. – Gówniaro jedna. – darł się Kamil wbiegając do salonu.
-Zwariowałaś – wtórowałam mu Ola.
– Nie mogłaś nas normalnie obudzić.
-Nie dało się. Próbowałam. –
odpowiedziałam i zaczęliśmy się w chłopakami śmiać, a nasza wściekła para
poszła się ubrać. Po 17 chłopcy pojechali po alkohol na dzisiejszą noc, a ja z
Olą zaczęłyśmy się przygotowywać. Umyłyśmy się. Ola mnie uczesała i ja ją. I
przebrałyśmy się w uprzednio naszykowane kreacje (ja i Ola) . Około 19 zaczęli się zjeżdżać
goście. Przyjechał Maciej Janowski z Kacprem Gomólskim, Duńczycy Michael J.J. i
Mikkel B. J., Kangury: Darcy Ward, Chris Holder, Nick Morris i Troy Batchelor.
I jeszcze kilku znajomych, których nie znałam. Zabawa była fajna, tylko że denerwował mnie
już trochę pijany Troy, bo co chwilę chciał z mną tańczyć, a jak nie to się
gapił. Zauważyłam, że nie ma w domu Mikkela. Ubrałam kurtkę i wyszłam na taras.
Był tak zamyślony, że nawet mnie nie zauważył.
-Coś się stało? – zapytałam.
Spojrzał na mnie. Miał w oczach smutek jak nigdy.
-Nic. –odpowiedział i znowu się
zamyślił.
-Nudzi mi się. – Usiadłam na
barierce tarasu i zaczęłam machać nogami.
-To idź sobie potańcz z
Bachelorem, bo zauważyłem, że jest bardzo chętny. – powiedział z zazdrością w
głosie. Zdziwiło mnie to troche.
-Ale to nie moja wina, że mnie
tak męczy.
-No tak, ale Twoja wina, że
jesteś tak piękna, że nie można się przy Tobie skupić. – nadal mówił z tą zazdrością.
-Dziękuję, ale nie rozumiem o co
Ci chodzi braciszku.-stwierdziłam niepewnie, bo zauważyłam, ze zrobiło się
poważnie.
-O to, że przyciągasz facetów jak
magnez i się o Ciebie martwie.
-Nie bój się. Przecież mnie
znasz. Ja nie daję sobie z kasze dmuchać.
–uśmiechnęłam się. On niby też, ale nadal z tą zazdrością. – Jesteś
zazdrosny? – zapytałam niepewnie.
-Tak.-odpowiedział stanowczo. –
Ale i tak się o Ciebie boję.
-Dobra powiedz konkretnie o co Ci
chodzi, a nie owijasz w bawełnę. – dodałam poważnie.
-O to, że mi się podobasz.
-No i próbujesz się ze mną
pokłócić, żeby się odizolować. Też tak raz zrobiłam i straciłam przyjaciela.
Wiesz ? – mówiłam. Zaskoczył mnie tą odpowiedzią i nie wiem co teraz robić, ale
musiałam mu pokazać, że tak nie jest.
-Tak. Masz racje. –powiedział po
chwili.
-Ja nie chcę Cię urazić, ale…..
nie chcę z Tobą być, bo boję się o naszą przyjaźń, że jak nie wyjdzie to się na
siebie po obrażamy i koniec. –mówiłam, a on podchodził do mnie coraz bliżej - A
ja nie chcę tracić tej przyjaźni, bo mi na niej zależy. –pocałował mnie. ,,Po
co to zrobiłeś? Teraz wiadomo, że nie odmówię!” krzyczałam w myślach. Odsunął
sie, ale obejmował mnie w pasie.
-To może spróbujemy, a jak nie
wyjdzie to potraktujemy jakby niczego nie było. – zaproponował.
-Okey- powiedziałam i zdążyłam
musnąć tylko jego usta, bo z domu wybiegła Ola. Pobiegła na ogród. –Poczekaj
sprawdzę o co chodzi. – poszłam za nią. Siedziała w altanie cała zapłakana. –
Co się stało?
-Jaka ja jestem głupia. – mówiła
płacząc.
-Czemu?
-Bo jak można pomylić swojego
chłopaka z jego bratem. – rozryczała się na dobre.
-Boże. – na zewnątrz wyglądałam
na zaskoczoną, ale w środku śmiałam się, bo było to trochę śmieszne. –No można,
ale co takiego zrobiłaś?
-Pocałowałam Emila i Kamil
pomyślał, że zrobiłam to specjalnie i zrobił mi awanturę. – i znowu zaczęła
płakać.
-Przecież nigdy ich nie mylisz.
Ja zawsze Ci się dziwiłam jak ci się udaje ich rozróżnić. –mówiłam ze
zdziwieniem
-Na trzeźwo tak, ale jak jestem
pijana to nieeee. Ale zazwyczaj nie ponosiło mnie tak, żeby go całowaaaaaa –nie
dokończyła, bo znowu się rozpłakała.
-Chodź. – powiedziałam ciągnąc ją
za rękę. – Przebierzemy się w cos wygodniejszego i cieplejszego i pójdziemy na
miasto, a prześpimy się na przykład u twojej babci.
-Okey. –odpowiedziała zaciągając
nosem. Gdy weszłyśmy do domu wszyscy się na nas gapili, ale nie zwracałyśmy na
to uwagi. Poszłyśmy na górę. Ja przebrałam się w pokoju, a Ola poszła do
łazienki się ogarnąć. Zeszłam na dół wcześniej. Poszłam do salonu, w którym
impreza trwała w najlepsze. Zaczęłam szukać Mikkela, ale znów go nie
dostrzegłam. Wyszłam na taras. Stał wraz z Kamilem.
- I co wyżaliła się? –spytał z
pogardą Kamil.
-Nie do Ciebie przyszłam. –
odpowiedziałam i podeszłam do Mikkela. – Idziemy z Olą na miasto, a spać
będziemy u jej babci.
-Dobrze – powiedział i zrobił
smutną minę.
- Wynagrodzę Ci to innym razem –
pocałowałam go i wróciłam do domu. W przedpokoju stała już naszykowana Ola. –
Idziemy? –zapytałam
-Tak. –powiedziała i ruszyłyśmy w
stronę rynku. Miałyśmy trochę daleko, ale zwędziłyśmy chłopakom flaszkę, więc
nas rozgrzała. Na rynku był koncert. I równo o 00:00 wybuchły fajerwerki. Po pokazie
ruszyłyśmy w stronę bloku, w którym mieszkała babcia Oli. Pani Krysia przyjęła
nas bardzo gościnnie. Porozmawiałyśmy z nią i poszłyśmy się położyć.
Wiedziałam, że będzie to ciężka noc, bo Ola nadal się nad sobą użalała. Zasnęła
o 4. Obudził nas dźwięk mojego telefonu. Nie patrząc na ekran nacisnęłam
zieloną słuchawkę.
-Hej Myszko. Wstałyście już?
–usłyszałam głos Mikkela.
-Cześć Kochanie. Nie, nie
wstałyśmy. Obudziłeś nas. – powiedziałam z pretensjami.
-Sorki. Mi się trochę nudzi, bo
chłopaki śpią, a w telewizji to same badziewia lecą.
-A która jest godzina tak w
ogóle? – zapytałam
-Po 12.
-To bądź, jeżeli ci się chce, za
godzinę pod blokiem babci Oli – powiedziałam, podałam mu adres i się rozłączyłam. – Ja wstaje. Za godzinę
będzie po nas Mikkel.
-Okey –także wstała. Udałam się
jako pierwsza do łazienki. Umyłam się, ubrałam i uczesałam. Poszłam do kuchni,
gdzie krzątała się już pani Krysia.
-Dzień dobry. Proszę śniadanko –
powiedziała i pokazała mi talerz z kanapkami. – Kawy?
-Dzień dobry. Poproszę. Rozpuszczalną z dwóch łyżeczek, z mlekiem i
dwie łyżeczki cukru – odpowiedziałam. Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść. Po
chwili przyszła ubrana i ogarnięta jakoś Ola i także zaczęła jeść. Po
skończonym posiłku wypiłyśmy do końca kawy i wyszłyśmy przed blok. Mikkel
pojawił się po 5 minutach. – Cześć -
powiedziałam siadając na miejscu pasażera i witając się z moim chłopakiem
całusem w policzek.
-Cześć. Tak to ty możesz mnie
witać codziennie. – powiedział i ruszył w kierunku domu Oli i Kamila.
-To ja nie wiedziałam, że wy
jesteście razem. – przerwała ciszę zdziwiona Ola.
-No tak. Od wczoraj. –
uśmiechnęłam się.
-To fajnie. Ty przynajmniej go
nie pomylisz z jego bratem.
-A ty znowu o tym? Masz z nim
dzisiaj pogadać i mu wszystko wyjaśnić.
OK.?
-Okey.
-Jeżeli w ogóle będzie można –
wtrącił się milczący Duńczyk. – bo się tak upił, że ledwo nad ranem
kontaktował.
-Poradzę sobie. – stwierdziła
Ola.
-Zuch dziewczyna – dodałam. Gdy
dojechaliśmy, ja z Mikkelem udaliśmy się do pokoju, w którym spałam. Spakowałam
swoje rzeczy i Duńczyk zaniósł je do swojego samochodu, bo to z nim miałam
wracać. A Ola poszła do śpiącego, na pewno Kamila. Obudziła go i wszystko mu
wyjaśniła. Pulczyński jej wybaczył i przyznał, że trochę go poniosło. Po
obiedzie, czyli około 17 wyjechaliśmy z
Mikkelem do Zielonej, w której byliśmy po 22. Nie pozwoliłam mu jechać do
hotelu i kazałam zostać u mnie. Zasnęłam od razu jak się w niego wtuliłam. Był
taki ciepły.
No to macie następny rozdzialik. Czytacie - Komentujecie.
Trochę długi, ale za to macie więcej czytania :P Zostawiam Wam nowego chłopaka Natalii :)
Nooo... Ale... Jak to? Mikkel? A co z Piterem? Mam nadzieję, że Pawlicki tak szybko nie odpuści i jeszcze namiesza :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny, życzę duuuużo weny i http://there-is-only-one-life.blogspot.com/ zapraszam na nowość :)