środa, 4 września 2013

IX rozdział




Z Berlina wróciłam przed samymi świętami. Trochę z materiałem szkolnym jestem do tyłu, ale nadrobię. Przez całe dwa tygodnie mój telefon był wyłączony. Ale jak go włączyłam nie było żadnych nieodebranych połączeń, a SMS’ y tylko od mamy i Orange. Czyżby wszyscy się na mnie obrazili? Nic dziwnego, ale szkoda, bo nie mam teraz do kogo gęby otworzyć. Na święta jadę do babci, a Sylwestra chyba spędzę na randce z laptopem, chipsami, piwem i łóżkiem. Leżę i jak zwykle się nudzę. W trakcie sezonu poszłabym na stadion popatrzyć na jakiś trening, a teraz nic. Na spacer nie pójdę, bo za zimno.  W pierwszy dzień świąt byłam u babci, w drugi u drugiej, a w trzeci w domu. Dostałam lustrzankę, dwie sukienki, jakieś bluzki, naszyjnik z żużlowcem od taty i kasę na tatuaż, o którym już dawno im mówiłam. Są dwa dni do Sylwka. Tato z Dawidem nakupili fajerwerk. Lubie na nie patrzeć, ale nie lubie hałasu, który robią. Dzwoni mój telefon. ,,O w końcu ktoś sobie o mnie przypomniał’’ Odbieram.
-Hej Myszorze. – mówi Ola
-Hej Krzyżaku. Co tam? – pytam.
-A nic. Co robisz w Sylwestra?
-Mam randkę z laptopem, chipsami, piwem i łóżkiem.
-Haha. –zaśmiała się– To powiedz im, że innym razem, bo wyjeżdżasz do Torunia.
-O jak fajnie. Nie wiedziałam.- zaczęłyśmy się śmiać. – Przyjadę.
-To super. Słyszałam, że na motor nie chcesz wrócić.
-Co Piotruś się wyżalił.
-Nie. Na Sportowych Faktach wywiad w Dobruckim czytałam.
-Aha. Zapomniałam mu powiedzieć, żeby nikomu nie mówił. – powiedziałam. Gadałyśmy tak z godzine.- Dobra kończymy. Jutro postaram się przyjechać to porozmawiamy. Papa
-Dobrze. Papa. – powiedziała i się rozłączyła. Łał. Przynajmniej Sylwester będzie mniej nudny. Wyjechałam z domu o 5, a w Toruniu byłam o 10. Nagadałam się z Olką za wszystkie czasy. Nie widziałyśmy się od moich urodzin, bo na finale jej nie było.
^^^^^
31.grudnia. Wstałam o 8. Udałam się do łazienki. Ubrałam coś po domu,
uczesałam wysokiego kucyka i zeszłam na dół. Zrobiłam sobie śniadanie i postanowiłam obudzić parę dzisiejszego wieczoru. Otworzyłam drzwi od sypialni, ale Kamil z Olą spali w najlepsze. Powiedziałam dość głośno, że czas wstawać to tylko coś pomruczeli i spali dalej. Zeszłam na dół do kuchni wzięłam z szafki garnek nalałam do niego lodowatej wody i już weszłam na schody gdy zadzwonił dzwonek. Zostawiłam garnek na schodach i podeszłam do drzwi. Otworzyłam. Za drzwiami stał brat bliźniak Kamila, Emil i dobrze mi znany Paweł Przedpełski.
-Cześć. – powiedziałam niepewnie.  – Wejdźcie.
-Hej – odpowiedzieli chórem.
-Śpią jeszcze? – zapytał Emil rozsiadając się na kanapie w salonie. Paweł zrobił to samo.
-Niestety tak, ale właśnie miałam ich iść obudzić moją tajną bronią – uśmiechnęłam się i skierowałam w stronę drzwi – Poczekajcie chwile. – Wzięłam ze schodów garnek i podążyłam do sypialni. Wylałam jednym ruchem na przytulającą się parę i zwiałam.
-Zabije Cię! – krzyknął Kamil i wraz ze swoją dziewczyną wyskoczyli z łóżka w pogoń za mną. Ja byłam już na dole i grzecznie siedziałam między Emilem i Pawłem i udawałam, że razem z nimi oglądam telewizję. – Gówniaro jedna. – darł się Kamil wbiegając do salonu.
-Zwariowałaś – wtórowałam mu Ola. – Nie mogłaś nas normalnie obudzić.
-Nie dało się. Próbowałam. – odpowiedziałam i zaczęliśmy się w chłopakami śmiać, a nasza wściekła para poszła się ubrać. Po 17 chłopcy pojechali po alkohol na dzisiejszą noc, a ja z Olą zaczęłyśmy się przygotowywać. Umyłyśmy się. Ola mnie uczesała i ja . I przebrałyśmy się w uprzednio naszykowane kreacje (ja i Ola) . Około 19 zaczęli się zjeżdżać goście. Przyjechał Maciej Janowski z Kacprem Gomólskim, Duńczycy Michael J.J. i Mikkel B. J., Kangury: Darcy Ward, Chris Holder, Nick Morris i Troy Batchelor. I jeszcze kilku znajomych, których nie znałam.  Zabawa była fajna, tylko że denerwował mnie już trochę pijany Troy, bo co chwilę chciał z mną tańczyć, a jak nie to się gapił. Zauważyłam, że nie ma w domu Mikkela. Ubrałam kurtkę i wyszłam na taras. Był tak zamyślony, że nawet mnie nie zauważył.
-Coś się stało? – zapytałam. Spojrzał na mnie. Miał w oczach smutek jak nigdy.
-Nic. –odpowiedział i znowu się zamyślił.
-Nudzi mi się. – Usiadłam na barierce tarasu i zaczęłam machać nogami.
-To idź sobie potańcz z Bachelorem, bo zauważyłem, że jest bardzo chętny. – powiedział z zazdrością w głosie. Zdziwiło mnie to troche.
-Ale to nie moja wina, że mnie tak męczy.
-No tak, ale Twoja wina, że jesteś tak piękna, że nie można się przy Tobie skupić. – nadal mówił z tą zazdrością.
-Dziękuję, ale nie rozumiem o co Ci chodzi braciszku.-stwierdziłam niepewnie, bo zauważyłam, ze zrobiło się poważnie.
-O to, że przyciągasz facetów jak magnez i się o Ciebie martwie.
-Nie bój się. Przecież mnie znasz. Ja nie daję sobie z kasze dmuchać.  –uśmiechnęłam się. On niby też, ale nadal z tą zazdrością. – Jesteś zazdrosny? – zapytałam niepewnie.
-Tak.-odpowiedział stanowczo. – Ale i tak się o Ciebie boję.
-Dobra powiedz konkretnie o co Ci chodzi, a nie owijasz w bawełnę. – dodałam poważnie.
-O to, że mi się podobasz.
-No i próbujesz się ze mną pokłócić, żeby się odizolować. Też tak raz zrobiłam i straciłam przyjaciela. Wiesz ? – mówiłam. Zaskoczył mnie tą odpowiedzią i nie wiem co teraz robić, ale musiałam mu pokazać, że tak nie jest.
-Tak. Masz racje. –powiedział po chwili.
-Ja nie chcę Cię urazić, ale….. nie chcę z Tobą być, bo boję się o naszą przyjaźń, że jak nie wyjdzie to się na siebie po obrażamy i koniec. –mówiłam, a on podchodził do mnie coraz bliżej - A ja nie chcę tracić tej przyjaźni, bo mi na niej zależy. –pocałował mnie. ,,Po co to zrobiłeś? Teraz wiadomo, że nie odmówię!” krzyczałam w myślach. Odsunął sie, ale obejmował mnie w pasie.
-To może spróbujemy, a jak nie wyjdzie to potraktujemy jakby niczego nie było. – zaproponował.
-Okey- powiedziałam i zdążyłam musnąć tylko jego usta, bo z domu wybiegła Ola. Pobiegła na ogród. –Poczekaj sprawdzę o co chodzi. – poszłam za nią. Siedziała w altanie cała zapłakana. – Co się stało?
-Jaka ja jestem głupia. – mówiła płacząc.
-Czemu?
-Bo jak można pomylić swojego chłopaka z jego bratem. – rozryczała się na dobre.
-Boże. – na zewnątrz wyglądałam na zaskoczoną, ale w środku śmiałam się, bo było to trochę śmieszne. –No można, ale co takiego zrobiłaś?
-Pocałowałam Emila i Kamil pomyślał, że zrobiłam to specjalnie i zrobił mi awanturę. – i znowu zaczęła płakać.
-Przecież nigdy ich nie mylisz. Ja zawsze Ci się dziwiłam jak ci się udaje ich rozróżnić. –mówiłam ze zdziwieniem
-Na trzeźwo tak, ale jak jestem pijana to nieeee. Ale zazwyczaj nie ponosiło mnie tak, żeby go całowaaaaaa –nie dokończyła, bo znowu się rozpłakała.
-Chodź. – powiedziałam ciągnąc ją za rękę. – Przebierzemy się w cos wygodniejszego i cieplejszego i pójdziemy na miasto, a prześpimy się na przykład u twojej babci.
-Okey. –odpowiedziała zaciągając nosem. Gdy weszłyśmy do domu wszyscy się na nas gapili, ale nie zwracałyśmy na to uwagi. Poszłyśmy na górę. Ja przebrałam się w pokoju, a Ola poszła do łazienki się ogarnąć. Zeszłam na dół wcześniej. Poszłam do salonu, w którym impreza trwała w najlepsze. Zaczęłam szukać Mikkela, ale znów go nie dostrzegłam. Wyszłam na taras. Stał wraz z Kamilem.
- I co wyżaliła się? –spytał z pogardą Kamil.
-Nie do Ciebie przyszłam. – odpowiedziałam i podeszłam do Mikkela. – Idziemy z Olą na miasto, a spać będziemy u jej babci.
-Dobrze – powiedział i zrobił smutną minę.
- Wynagrodzę Ci to innym razem – pocałowałam go i wróciłam do domu. W przedpokoju stała już naszykowana Ola. – Idziemy? –zapytałam
-Tak. –powiedziała i ruszyłyśmy w stronę rynku. Miałyśmy trochę daleko, ale zwędziłyśmy chłopakom flaszkę, więc nas rozgrzała. Na rynku był koncert. I równo o 00:00 wybuchły fajerwerki. Po pokazie ruszyłyśmy w stronę bloku, w którym mieszkała babcia Oli. Pani Krysia przyjęła nas bardzo gościnnie. Porozmawiałyśmy z nią i poszłyśmy się położyć. Wiedziałam, że będzie to ciężka noc, bo Ola nadal się nad sobą użalała. Zasnęła o 4. Obudził nas dźwięk mojego telefonu. Nie patrząc na ekran nacisnęłam zieloną słuchawkę.
-Hej Myszko. Wstałyście już? –usłyszałam głos Mikkela.
-Cześć Kochanie. Nie, nie wstałyśmy. Obudziłeś nas. – powiedziałam z pretensjami.
-Sorki. Mi się trochę nudzi, bo chłopaki śpią, a w telewizji to same badziewia lecą.
-A która jest godzina tak w ogóle? – zapytałam
-Po 12.
-To bądź, jeżeli ci się chce, za godzinę pod blokiem babci Oli – powiedziałam, podałam mu adres  i się rozłączyłam. – Ja wstaje. Za godzinę będzie po nas Mikkel.
-Okey –także wstała. Udałam się jako pierwsza do łazienki. Umyłam się, ubrałam i uczesałam. Poszłam do kuchni, gdzie krzątała się już pani Krysia.
-Dzień dobry. Proszę śniadanko – powiedziała i pokazała mi talerz z kanapkami. – Kawy?
-Dzień dobry. Poproszę.  Rozpuszczalną z dwóch łyżeczek, z mlekiem i dwie łyżeczki cukru – odpowiedziałam. Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść. Po chwili przyszła ubrana i ogarnięta jakoś Ola i także zaczęła jeść. Po skończonym posiłku wypiłyśmy do końca kawy i wyszłyśmy przed blok. Mikkel pojawił się po 5 minutach. – Cześć  - powiedziałam siadając na miejscu pasażera i witając się z moim chłopakiem całusem w policzek.
-Cześć. Tak to ty możesz mnie witać codziennie. – powiedział i ruszył w kierunku domu Oli i Kamila.
-To ja nie wiedziałam, że wy jesteście razem. – przerwała ciszę zdziwiona Ola.
-No tak. Od wczoraj. – uśmiechnęłam się.
-To fajnie. Ty przynajmniej go nie pomylisz z jego bratem.
-A ty znowu o tym? Masz z nim dzisiaj pogadać  i mu wszystko wyjaśnić. OK.?
-Okey.
-Jeżeli w ogóle będzie można – wtrącił się milczący Duńczyk. – bo się tak upił, że ledwo nad ranem kontaktował.
-Poradzę sobie. – stwierdziła Ola.
-Zuch dziewczyna – dodałam. Gdy dojechaliśmy, ja z Mikkelem udaliśmy się do pokoju, w którym spałam. Spakowałam swoje rzeczy i Duńczyk zaniósł je do swojego samochodu, bo to z nim miałam wracać. A Ola poszła do śpiącego, na pewno Kamila. Obudziła go i wszystko mu wyjaśniła. Pulczyński jej wybaczył i przyznał, że trochę go poniosło. Po obiedzie, czyli około 17 wyjechaliśmy  z Mikkelem do Zielonej, w której byliśmy po 22. Nie pozwoliłam mu jechać do hotelu i kazałam zostać u mnie. Zasnęłam od razu jak się w niego wtuliłam. Był taki ciepły. 

 No to macie następny rozdzialik. Czytacie - Komentujecie. 
Trochę długi, ale za to macie więcej czytania :P Zostawiam Wam nowego chłopaka Natalii :)

1 komentarz:

  1. Nooo... Ale... Jak to? Mikkel? A co z Piterem? Mam nadzieję, że Pawlicki tak szybko nie odpuści i jeszcze namiesza :)
    Czekam na kolejny, życzę duuuużo weny i http://there-is-only-one-life.blogspot.com/ zapraszam na nowość :)

    OdpowiedzUsuń